Kinoteka Francuska odwołała zaplanowany na niedzielę pokaz "Ostatniego tanga w Paryżu" po protestach środowisk walczących o prawa kobiet. Władze Kinoteki powołały się na kwestie bezpieczeństwa w związku z otrzymanymi groźbami.
Seans "Ostatniego tanga w Paryżu" miał odbyć się w najbliższą niedzielę w budynku Kinoteki Francuskiej (Cinémathèque Française) w Paryżu w ramach retrospektywy Marlona Brando. Jak jednak na początku tygodnia przekazano, pokaz został odwołany. Decyzję uzasadniono chęcią "uspokojenia napięć oraz w świetle potencjalnego zagrożenia dla bezpieczeństwa", podał portal France24.
Odwołany pokaz filmu Bertolucciego
- Jesteśmy kinem, a nie twierdzą. Nie możemy ryzykować bezpieczeństwa naszego personelu i naszej publiczności - powiedział w rozmowie z agencją AFP dyrektor Kinoteki Frédéric Bonnaud. - Agresywne osoby zaczęły grozić, a zorganizowanie tego seansu i debaty stanowiło całkowicie nieproporcjonalne ryzyko. Musieliśmy więc zrezygnować - dodał. Kinoteka zapowiadała wcześniej "dyskusję z publicznością" w celu omówienia kwestii poruszonych w filmie.
Wśród osób krytykujących pomysł wyświetlania "Ostatniego tanga w Paryżu" była Judith Godrèche, aktorka zaangażowana w działania na rzecz ruchu #MeToo. Gwiazda francuskiego kina stwierdziła, że pokazanie filmu bez wyjaśnienia kontekstu jego powstania byłoby brakiem szacunku dla odtwórczyni jednej z głównych ról - zmarłej w 2011 roku Marii Schneider. "Czas się obudzić, droga Cinémathèque, i przywrócić człowieczeństwo 19-letnim aktorkom (wiek Schneider w czasie zdjęć do "Ostatniego tanga w Paryżu" - red.), zachowując się po ludzku" - napisała Godrèche.
"Ostatnie tango w Paryżu"
"Ostatnie tango w Paryżu" Bernardo Bertolucciego z 1972 roku był jednym z najbardziej kontrowersyjnych, ale też jednym z najważniejszych filmów lat 70. Obraz stworzony na fali rewolucji seksualnej końca lat 60. opowiadał o związku młodej Francuzki (w tej roli Maria Schneider) z Amerykaninem (Marlon Brando) w sile wieku. Nie wiedzieli o sobie nic, spotykali się, by przekraczać kolejne erotyczne granice. Bertolucci po premierze filmu mówił, że powierzchowna wulgarność i erotyzm wykorzystany w filmie odnosi się do zupełnie innego, głębszego obrazu kondycji ludzkiej.
Maria Schneider już w latach 70. wysuwała zarzuty pod adresem Bertolucciego i Brando, jednak jej oskarżenia "zostały w dużej mierze zignorowane" - podało France24, powołując się na niedawny dokument "Maria". W "Ostatnim tangu..." pokazana została scena gwałtu, w której reżyser miał wykorzystać nieświadomą, 19-letnią aktorkę, żeby ukazać w sposób skrajnie realistyczny brutalną scenę. Schneider wielokrotnie później mówiła publicznie o problemach psychicznych i uzależnieniu od narkotyków, które miały być konsekwencją tej sceny.
Kontrowersyjny film Bertolucciego
Bertolucci w 2013 roku wyznał, że szczegóły tej sceny "były pomysłem jego oraz Marlona Brando, na który wpadli rankiem w dniu, w którym ją nakręcili". Dodał, że chciał sfilmować w tamtej scenie reakcję Marii Schneider "jako dziewczyny, a nie jako aktorki". Media przypomniały o tej wypowiedzi włoskiego twórcy w związku z obchodami Światowego Dnia Walki z Przemocą Wobec Kobiet w 2016 roku.
Jego słowa zostały teraz przypomniane, a wielu przedstawicieli przemysłu filmowego wyraziło swoje oburzenie. Jak donosił "The Guardian", pojawiły się głosy, żeby włoskiemu twórcy odebrać nagrody filmowe - przynajmniej te amerykańskie i brytyjskie. Bertolucci miał w dorobku między innymi dwa Oscary, dwa Złote Globy oraz nagrodę BAFTA.
ZOBACZ TEŻ: Kto ma szansę na Oscara w 2025 roku
Bertolucci odpiera zarzuty
W związku z kontrowersjami Bertolucci wydał w 2016 roku oświadczenie, w którym pisał, że medialna wrzawa bazuje na "absurdalnym nieporozumieniu". "Ktoś pomyślał, i nadal tak myśli, że Maria nie została poinformowana o przemocy wobec niej. To nieprawda! Maria wiedziała o wszystkim, ponieważ czytała scenariusz, w którym wszystko zostało opisane" - powiedział. Jak twierdził, aktorka nie została jedynie poinformowana o niektórych szczegółach sceny, ponieważ "chcieliśmy jej spontanicznej reakcji".
Źródło: France24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock