We wtorek po godz. 12.30 w kancelarii premiera rozpoczęło się spotkanie szefa polskiego rządu Donalda Tuska z wiceprezydentem USA Joe Bidenem. Rozmowa ma dotyczyć sytuacji na Ukrainie. Ponadto Biden ma potwierdzić wspólne zobowiązania obronne w ramach NATO.
O godz. 13.35 planowane są oświadczenia Tuska i Bidena dla mediów. Premier Tusk powiedział we wtorek rano, że temat rozmów jest "dzisiaj tak naprawdę jeden, co zrozumiałe, czyli sytuacja na Ukrainie po tzw. referendum na Krymie". - Wizyta Joe Bidena w Polsce i spotkania także z prezydentem Estonii tutaj u nas i prawdopodobnie też wizyta na Litwie, to wszystko pokazuje, że Amerykanie rozumieją potrzebę jednoznacznego potwierdzenia, że Sojusz Północnoatlantycki i sojusz między Stanami Zjednoczonymi a Polską, musi być żywy i skuteczny właśnie w chwilach tak dramatycznych, jak dzisiejsze zdarzenia na Ukrainie i na granicy ukraińsko-rosyjskiej. Dlatego bardzo wysoko oceniam tę inicjatywę i szybką decyzję o przyjeździe - powiedział premier dziennikarzom.
Wsparcie dla Ukrainy
W piątek Biały Dom informował, że Biden odwiedzi Polskę i Litwę między 17 a 19 marca i spotka się z przywódcami Polski, Litwy, Łotwy i Estonii. "Podczas rozmów wiceprezydent skonsultuje kroki (jakie należy podjąć), by wspierać suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy oraz potwierdzi nasze zobowiązanie do wspólnej obrony wynikające z Traktatu Północnoatlantyckiego, a także nasze nieustanne poparcie dla wszystkich naszych sojuszników i partnerów w Europie" - głosi komunikat Białego Domu.
Ważny gest
W ocenie kierownika Biura Badań i Analiz PISM dr. Jarosława Ćwieka-Karpowicza, wizyta Joe Bidena w Polsce jest ważnym gestem solidarności i integralności z państwami członkowskich NATO i UE, które graniczą bezpośrednio z Rosją. - Stany Zjednoczone w bardzo zdecydowany sposób zaczynają się angażować w kwestię ukraińską. Jest to interesujące, że jeszcze kilka tygodni temu, kiedy dokonywały się różne zmiany polityczne, kiedy protestowali Ukraińcy, wówczas Amerykanie nie byli tym za bardzo zainteresowani. Obecnie uznali, że działanie Rosji na Krymie może przynieść dalsze negatywne skutki przede wszystkim dla NATO i dla bezpieczeństwa samych Stanów Zjednoczonych - powiedział ekspert PISM. Jego zdaniem, wizytę Bidena należy wykorzystać także do wzmocnienia obecności wojskowej Stanów Zjednoczonych w tym regionie oraz do większej współpracy handlowej i energetycznej USA z Europą.
"Poskromić zapędy Rosji"
- Wydaje się, że te trzy elementy są kluczowe, ażeby poskromić imperialne zapędy władz Rosji. Wymagana jest większa niż do tej pory współpraca energetyczna Europy z USA i większe gwarancje bezpieczeństwa państw NATO - podkreślił Ćwiek-Karpowicz. Z kolei zdaniem eksperta Ośrodka Studiów Wschodnich Marka Menkiszaka, wizyta wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych ma przede wszystkim na celu zademonstrowanie jedności Zachodu. - Zachód w tej chwili demonstruje swój sprzeciw polityczny wobec działań rosyjskich na Krymie i to jest bardzo słuszne. Wizyta Joe Bidena ma pokazać Rosji, że sojusznicy z NATO i UE będą znajdowali się pod ochroną. Zarówno ich integralność terytorialna, jak i bezpieczeństwo będą w pełni chronione, aby nie powtórzyła się sytuacja z Ukrainy - powiedział Menkiszak.
USA zwiększy pomoc
W związku z trwającym kryzysem na Ukrainie sekretarz obrony USA Chuck Hagel zapowiedział w ub. tygodniu, że Stany Zjednoczone zwiększą pomoc militarną dla swych sojuszników w NATO, w tym dla Polski i krajów bałtyckich. Na ćwiczenia do polskiej bazy w Łasku (Łódzkie) przyleciało w ub. tygodniu 12 amerykańskich samolotów wielozadaniowych F-16. Wizyta Bidena w Warszawie odbędzie tuż po referendum na Krymie w sprawie przyłączenia półwyspu do Rosji. Za przyłączeniem Krymu do Rosji zagłosowało 96,77 proc. uczestników.
Zarówno USA, jak i kraje Unii Europejskiej uznały, że referendum jest pogwałceniem ukraińskiej konstytucji i międzynarodowego prawa oraz zapowiedziały, że nie uznają jego wyników.
Będą sankcje
USA zdecydowały też o nałożeniu sankcji polegających na zamrożeniu aktywów 11 wysokiej rangi rosyjskich i ukraińskich urzędników odpowiedzialnych za wojskową interwencję Rosji na Krymie i niedzielne referendum.
Są wśród nich m.in. Walentina Matwijenko, przewodnicząca Rady Federacji - izby wyższej parlamentu Rosji, osobistość nr 3 w Federacji Rosyjskiej po prezydencie i premierze, Siergiej Aksjonow, premier nieuznawanej przez władze w Kijowie Republiki Krymu, a także obalony niedawno prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz.
Poniosą koszty
Prezydent USA Barack Obama oświadczył w poniedziałek, że Stany Zjednoczone są gotowe nałożyć na Rosję dalsze sankcje w związku z Krymem. Dodał, że nowe sankcje oznaczać będą większe koszty dla Rosji za jej działania na Krymie. Obama podkreślił zobowiązanie NATO do kolektywnej obrony członków Sojuszu. Zapewnił też, że wciąż istnieje droga dyplomatyczna rozwiązania kryzysu ukraińskiego. Z kolei Unia Europejska postanowiła w poniedziałek wprowadzić sankcje wizowe i finansowe wobec 21 osób z Krymu oraz Rosji za naruszenie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy.
Według źródeł dyplomatycznych zakaz wizowy oraz zamrożenie aktywów dotyczyć ma 10 urzędników rosyjskich, ośmiu krymskich oraz trzech członków rosyjskiego personelu wojskowego.
Autor: TG/jk / Źródło: PAP