W piątek na profilu abp Henryka Hosera na jednym z portali społecznościowych pojawił się wpis mówiący o tym, że jeśli zarzuty wobec ks. Grzegorza K. się potwierdzą, na pewno poniesie on konsekwencje. Po kilku godzinach został jednak usunięty. Stało się to jeszcze przed konferencją Episkopatu Polski, gdzie poruszony został temat księdza K., który - jak ujawnił TVN24 - mimo wyroku za molestowanie nadal był proboszczem parafii na warszawskim Tarchominie.
Sprawę duchownego z warszawskiego Tarchomina, który mimo wyroku sądu za molestowanie, nadal był proboszczem, ujawnili dziennikarze programu "Czarno na Białym". Przez ponad miesiąc bezskutecznie usiłowali uzyskać komentarz od przełożonego księdza Grzegorza K. - arcybiskupa Henryka Hosera.
"Koniec tematu"
W piątek rano jeden z internautów pod postem umieszczonym na profilu abp Henryka Hosera na jednym z popularnych portali społecznościowych wspomniał o księdzu, "o którym dziś mówią media". Najprawdopodobniej chodzi właśnie o księdza Grzegorza K. "Złamał Ewangelię Jezusa Chrystusa. Ewangelia Chrystusowa jest ważniejsza od pism, które produkują komisje Episkopatu i Watykan i Papieże" - napisał internauta.
Jego wpis skomentował administrator profilu bądź sam abp Henryk Hoser (nie wskazano, kto zarządza profilem).
"Ten ksiądz został odwołany, choć sprawa nie jest zakończona. Jeśli wszystkie zarzuty się potwierdzą, na pewno poniesie tego konsekwencje. Koniec tematu" - uciął.
Kolejne pytania internauty, dotyczące m.in. ks. Wojciecha Lemańskiego i jego powrotu do parafii w Jasienicy, p[ozostały jednak bez odpowiedzi: "Ks. Lemański nie jest na wieczność przypisany do miejsca i nie od niego zależy, gdzie będzie i gdzie chce być. Jest księdzem. I ani on, ani (pojawia się tu nazwisko internauty-red.) nie będzie przydzielał mu parafii. Czy pan rozumie co znaczy koniec tematu?"
Ok. godz. 11 wszystkie wpisy umieszczone pod postem zostały usunięte.
Proboszcz mimo wyroku za molestowanie
Ksiądz Grzegorz K. do czwartku był proboszczem parafii na warszawskim Tarchominie. Udzielał sakramentów, spowiadał, odprawiał msze, w tym cotygodniową mszę dla dzieci. Sprawował również opiekę nad 32 ministrantami. W 2011 r. usłyszał zarzuty dotyczące molestowania seksualnego. Zapadło orzeczenie jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata.
W 2011 r. do prokuratury sprawę zgłosił psycholog Marek Sułkowski, który prowadził terapię jednego z wykorzystywanych seksualnie ministrantów. Dorosły już mężczyzna zgłosił się po pomoc, a w trakcie terapii wyszło na jaw, że był w przeszłości ofiarą księdza. Wyrok zapadł w marcu 2013 r. Ks. Grzegorz K. nie przyznał się do winy, odmówił składania zeznań i odwołał się od wyroku sądu I instancji.
Psycholog, który zgłosił sprawę prokuraturze, powiadomił też przełożonych ks. Grzegorza z kurii warszawsko-praskiej. Przez dwa lata nie doszło jednak do żadnej interwencji. Dopiero po interwencji dziennikarza programu "Czarno na Białym" ksiądz Grzegorz K. został odwołany z funkcji proboszcza.
Episkopat: nie ma prawomocnego wyroku
W piątek, kilka godzin po publikacji wspomnianych wpisów na Facebooku, do sprawy księdza K. ustosunkowała się warszawska kuria. Jej kanclerz, ks. Wojciech Lipka powiedział, że nie ma jeszcze prawomocnego wyroku sądu ws. księdza K. - W sprawie, w której toczy się postępowanie procesowe w sądzie cywilnym oskarżony ksiądz nie otrzymał prawomocnego wyroku i do sądu należy ostateczne rozstrzygnięcie o jego winie. Od wyniku postępowania sądowego będzie zależało dalsze postepowanie kanoniczne i wynikające z niego konsekwencje - brzmi oświadczenie kurii.
Autor: db/jk / Źródło: tvn24