Dym wydostawał się na zewnątrz, a w mieszkaniu nie było już praktycznie nic widać. Okazało się, że płonął garnek pozostawiony na kuchence. Niczego nieświadomy mężczyzna spał w jednym z pokoi.
Do strażników miejskich z V Oddziału Terenowego, którzy kontrolowali podwórka w rejonie Sadów Żoliborskich podszedł zaniepokojony mężczyzna i wskazał na jedno z okien. Z mieszkania na pierwszym piętrze wydobywał się dym. Poszli do tego lokalu.
"Mimo pukania i nawoływania nikt nie otwierał drzwi. Wezwali straż pożarną i dalej szukali możliwości dostania się do środka. W chwili, gdy szykowali się już do wejścia przez uchylone okno, usłyszeli krzyk zbliżającej się kobiety. Była to właścicielka mieszkania, która poinformowała, że wewnątrz lokalu jest jej mąż" – opisują w komunikacie stołeczni strażnicy miejscy.
"Mężczyzna nie wiedział, co się dzieje"
Funkcjonariusze polecili kobiecie, by otworzyła drzwi wejściowe i odsunęła się na bok. Z mieszkania buchnęły kłęby dymu, a w środku prawie nic nie było widać.
"Nikt nie odpowiadał na nawoływania strażników. Na palniku w kuchni palił się garnek. Strażnicy odcięli dopływ gazu, ugasili pożar i otworzyli okna. Dopiero wtedy na łóżku w pokoju dostrzegli śpiącego człowieka. Dobudzony mężczyzna nie wiedział, co się dzieje i nie był w stanie samodzielnie opuścić mieszkania" – dodają.
Strażnicy wyprowadzili go na zewnątrz i przekazali w ręce ratowników z pogotowia.
Oddymianiem mieszkania zajęli się już strażacy.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: straż miejska