Szefowa resortu miała konsultować decyzję m.in. ze Stowarzyszeniem Muzealników Polskich i Polskim Towarzystwem Historycznym. - Potrzebujemy obiektywnego i racjonalnego spojrzenia na gospodarkę finansową - tłumaczyła swoją decyzję Hanna Wróblewska. - Potrzebujemy osób, które mniej przywykły do wydawania tak dużych sum - podkreśliła ministra kultury i dziedzictwa narodowego.
NIK nie miała zastrzeżeń
W komunikacie resortu czytamy o "potrzebie nowego otwarcia", choć koncepcja wystawy stałej ma pozostać niezmieniona. Resort zwraca też uwagę na znaczący wzrost kosztów budowy muzeum - z 310 na 750 milionów złotych. Tylko że początkowo muzeum miało mieć 24 tysiące metrów kwadratowych, ostatecznie ma prawie dwa razy więcej.
- Ja wiem, ile ryzykownych i trudnych decyzji musiałem podjąć, żeby ten budynek stanął - zaznacza odwołany dyrektor Robert Kostro.
Budżet muzeum sprawdzała Najwyższa Izba Kontroli. Nie miała zastrzeżeń, zaznaczając za to, że muzeum w 2022 roku wykorzystało zaledwie nieco ponad jedną trzecią zaplanowanych środków. NIK zwraca też problemy z przetargami na budowę i wystawę stałą.
Kostro tłumaczy, że inwestycja jest olbrzymia i rozłożona w czasie, a to musi skutkować przesunięciami. Do tego dochodzą czynniki niezależne: decyzje polityczne, niedotrzymywanie terminów przez firmy zewnętrzne, czy chociażby pandemia.
"Musiałem otworzyć to muzeum"
- To jest decyzja polityczna i to są decyzje polityczne. Hanna Wróblewska uprawie swoją politykę kulturalną. Ma do tego prawo, z tej racji, że jest ministrą - uważa Krzysztof Mieszkowski, poseł Koalicji Obywatelskiej, były dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu.
Politycy nowej władzy wspominają obrazki, kiedy w środku kampanii wyborczej Kostro otwierał niedokończone jeszcze muzeum w towarzystwie polityków PiS.
- Musiałem otworzyć to muzeum, wtedy kiedy było ono gotowe, wtedy kiedy budynek był gotowy - wyjaśnia Robert Kostro. Jak tłumaczy, muzeum to nie tylko wystawa stała, która wciąż nie jest gotowa. To też m.in. sale konferencyjne, audytorium, sala kinowo-teatralna czy zaplecze eventowe. - Ta powierzchnia pracuje. Ja od roku mam tutaj codziennie kolejki instytucji, które chcą wynajmować powierzchnie - zapewnia Kostro. Zaznacza, że na tej samej zasadzie otwierały się też inne muzea, np. Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.
"Odwołanie wyjątkowo kuriozalne"
Decyzja resortu wzbudziła sprzeciw nie tylko ten polityczny. W obronie dyrektora stanęli historycy, rada muzeum czy stowarzyszenia. - To jest decyzja kadrowa na zasadzie: mamy władzę, to możemy korzystać - komentuje historyk i politolog profesor Antoni Dudek. - To odwołanie wyjątkowo kuriozalne i to się będzie za Donaldem Tuskiem i jego ludźmi ciągnęło - ocenia.
Za Kostrą wstawił się też prof. Paweł Machcewicz, twórca Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, wyrzucony przez PiS tuż po jego otwarciu. Według niego, na tle PiS-owskich nominatów Kostro wyróżniał się "umiarkowaniem, otwartością na dialog i rzeczywistą troską o powierzoną mu instytucję". Według Machcewicza, Kostro kierował muzeum bez "nachalnej propagandy politycznej" i "otwartych manipulacji przeszłością".
Robert Kostro dostał propozycję kierowania Instytutem Pileckiego. Propozycję odrzucił.
Autorka/Autor: Barbara Sobska
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka/PAP