Zajechali mu drogę, wyciągnęli z auta i okradli. Mieli odznaki, nie byli policjantami 

Udawali policjantów, grozili bronią i wywieźli go do lasu
Udawali policjantów, grozili bronią i wywieźli go do lasu
Źródło: KRP IV, Wola/Bemowo
Powiedzieli mu, że są z policji i będzie miał postawione zarzuty. Zabrali pieniądze, dokumenty i klucze do mieszkania, do którego pojechali na "przeszukanie". Stamtąd ukradli elektronikę i gotówkę. Poszkodowanego mężczyznę zostawili w lesie. Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, wśród pięciu zatrzymanych jest były policjant.

Do napadu doszło we wtorek, 22 września w nocy. Nad sprawą pracowali policjanci z Woli. Jak informuje rzeczniczka tamtejszej komendy Marta Sulowska, funkcjonariuszy zaalarmował mężczyzna, który poinformował, że został wciągnięty przez nieznanych sprawców do samochodu, wywieziony do lasu i okradziony.

Mężczyźni mieli udawać policjantów, a później upozorować przeszukanie.

Najpierw "zarzuty", później "przeszukanie"

"Zamaskowani sprawcy zajechali drogę pokrzywdzonemu, w rękach mieli przedmioty przypominające broń palną oraz policyjne odznaki. Po chwili podbiegli do niego, wyciągnęli go z samochodu, położyli na ziemię i założyli kajdanki, następnie umieścili w drugim samochodzie, informując, że są z policji i zostaną mu przedstawione zarzuty" - opisuje przebieg zdarzeń policjantka.

Następnie zabrali mu saszetkę, w której znajdowało się 50 tysięcy złotych, dokumenty, karty debetowe, kluczyki do auta i telefony komórkowe. Następnie wywieźli go poza granicę Warszawy.

"Sprawcy zabrali mu jeszcze klucze do mieszkania, informując, że muszą zrobić przeszukanie. Okazało się, że z sejfu skradli 220 tysięcy złotych, trzy tysiące euro, laptopy i inne rzeczy. Dopiero wtedy napastnicy uwolnili pokrzywdzonego, zostawili go w lesie i odjechali" - informuje Marta Sulowska.

Policjanci zatrzymali pięciu mężczyzn

Pokrzywdzony zawiadomił policję. Grupa dochodzeniowo-śledcza wraz z technikiem kryminalistyki przeprowadziła oględziny mieszkania, zabezpieczone zostały ślady.

"W ciągu półtorej doby od zdarzenia policjanci z Woli zorganizowali działania i przy udziale stołecznych antyterrorystów zatrzymali 49-latka. W mieszkaniu operacyjni ujawnili różne emblematy policyjne, m.in. imitacje legitymacji, odznak policyjnych, kajdanki, ładowarki na pociski, pasy do broni oraz kominiarki, magazynki, kabury oraz kilka jednostek broni oraz amunicję. Wszystkie rzeczy zostały zabezpieczone i poddane oględzinom, natomiast pojazd został przekazany do laboratorium kryminalistycznego w celu poddania go szczegółowym badaniom" - przekazuje rzeczniczka.

Następnego dnia policjanci przy udziale antyterrorystów z Białegostoku zatrzymali w Ełku 42-letniego mężczyznę. W jego mieszkaniu było 37 tysięcy złotych.

"O północy policjanci zatrzymali kolejnych mężczyzn w wieku 31 i 34 lat. Mężczyźni jechali bmw, wewnątrz pojazdu znaleźli znaczną ilość ketaminy (242 gramów), MDMA (437 gramów) oraz kokainy (70 gramów). Policjanci zabezpieczyli również pieniądze w łącznej kwocie 81 tysięcy złotych. Operacyjni wiedzieli, że na tym nie koniec i w przestępstwie brali udział jeszcze inni mężczyźni" - opisuje.

My nieoficjalnie ustaliliśmy, że jeden z zatrzymanych to były policjant.

Następnie zatrzymano 23-latka. "Został on zatrzymany na terenie warszawskiego Wawra. Policjanci ustalili i zabezpieczyli również drugi pojazd, który brał udział w rozboju. Toyota trafiła do Laboratorium Kryminalistycznego do dalszych badań" - przekazała Sulowska.

Zarzuty i areszty, sprawa jest rozwojowa

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola w Warszawie wszczęła śledztwo w tej sprawie.

Po zgromadzeniu materiału dowodowego podejrzani zostali doprowadzeni do prokuratury i usłyszeli zarzuty rozboju z użyciem broni palnej, przywłaszczenia funkcji publicznej, krótkotrwałego zaboru pojazdu, posłużenia się cudzym dokumentem i pozbawienia wolności, działając wspólnie i w porozumieniu, gdzie łączna wartość strat wyniosła ponad 290 tysięcy złotych oraz trzech tysięcy euro. Dwóch podejrzanych w wieku 31 i 34 lat odpowie jeszcze za posiadanie znacznej ilości narkotyków. Grozi im do 20 lat więzienia.

Na wniosek prokuratora decyzją sądu wszyscy podejrzani zostali tymczasowo aresztowani. 

Czytaj także: