Prezydent Andrzej Duda przebywał w Nowym Jorku, gdzie między innymi wystąpił podczas debaty generalnej 79. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. W czwartek przed południem, w trakcie powrotu polskiej delegacji, pilot prezydenckiego Boeinga 737 przerwał podejście do lądowania. Pierwszy sygnał otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Truchło ptaka na pasie
Według naszych ustaleń, podczas lądowania innej maszyny doszło do kolizji z ptakiem. Na miejsce wezwano lotniskowego sokolnika, który zabrał truchło zwierzęcia. W momencie, gdy na pas wjechał samochód sokolnika, prezydencki boeing był ustabilizowany do lądowania w odległości około siedmiu kilometrów od progu pasa. Pilot o godzinie 11.44, na polecenie kontrolera lotów, przerwał podejście na wysokości 640 metrów.
Po odejściu na tzw. drugie okrążenie samolot z prezydentem bezpiecznie wylądował niespełna kwadrans później.
"Całkowicie normalna sytuacja"
O komentarz poprosiliśmy Piotra Rudzkiego z biura prasowego Lotniska Chopina. Uspokoił, że nie było problemów z lądowaniem. - Ale faktycznie samolot musiał odejść na drugi krąg z tego względu na to, że sokolnik, który zabezpiecza nasze lotnisko przed ewentualnymi zderzeniami z ptakami, musiał dokonać inspekcji drogi startowej. Samolot nie mógł w tym momencie wylądować, bo samochód sokolnika znajdował się na drodze startowej - potwierdził nasze ustalenia Rudzki.
Rzecznik zapewnił, że przerwanie lądowania i odlotu jest standardową procedurą bezpieczeństwa w lotnictwie. - Odejście na drugi krąg samolotu to jest całkowicie normalna sytuacja. Może być wiele różnych przyczyn takiego manewru. To manewr całkowicie bezpieczny, (...) normalna sytuacja i element naszego codziennego życia na lotnisku - podkreślił Rudzki.
Piloci przerywają lądowania
Na jednym z dwóch pasów stołecznego portu lotniczego trwa remont. Rozpoczął się 1 września i potrwa do 10 listopada. Operacje lotnicze prowadzone są z wykorzystaniem jednej drogi startowej.
- Jest to całkowicie rutynowy remont. Przeprowadzamy tego typu prace raz na dwa lata, na każdej z dróg startowych. Służy to utrzymaniu najwyższego poziomu bezpieczeństwa, więc tutaj nie ma niczego nadzwyczajnego, bo ta warstwa nawierzchni na drodze startowej niszczy się i trzeba ją naprawić całościowo - wyjaśnił Piotr Rudzki. Dodał, że prościej i szybciej jest zamknąć jedną drogę startową, niż prowadzić remont etapami. A jesienny termin wynika z mniejszego ruchu na lotnisku.
- Zakończyliśmy sezon szczytowy jeśli chodzi o podróże. Teraz liczba operacji lotniczych już się zmniejsza, więc można było to zacząć teraz, a zdążyć jeszcze przed zimą, żeby beton i asfalt stężał - podsumował rzecznik Lotniska Chopina.
Autorka/Autor: Artur Węgrzynowicz
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24