Manifestacje w Warszawie odbywały się w geście protestu przeciw wojnie i solidarności z Ukrainą. Przed ambasadą Rosji protestujący są w zasadzie od rana. Na popołudnie i wieczór zwoływane były jednak kolejne pikiety. Od 17 trwała też solidarnościowa manifestacja przed ambasadą Ukrainy.
"Nic nas nie złamie"
Protest rozpoczął się odśpiewaniem hymnu Ukrainy. Demonstranci wznosili hasła: "Ukraina wolnym krajem", "Nic nas nie złamie", "Putin terrorysta". Przemawiali przedstawiciele ukraińskiej diaspory, z organizacji Ukraiński Dom w Warszawie, Związku Ukraińców w Polsce. Głos zabrały Natalia Panchenko z Euromaidan Warszawa i białoruska aktywistka Jana Shostak. - Szacujemy liczbę uczestników na 3-5 tysięcy ludzi. Demonstracja przebiega spokojnie - mówił Lucjan Kocjan z Akcji Demokracja. Wśród demonstrantów i na liście mówców znaleźli się także politycy: Michał Szczerba (PO), Adrian Zandberg z Lewica Razem, Szymon Hołownia.
Policja informowała o utrudnieniach. Wyłączony został ruch w Alejach Ujazdowskich - na odcinku od Placu na Rozdrożu do ulicy Bagatela oraz ulica Bagatela na odcinku od Placu Unii Lubelskiej do Alej Ujazdowskich. - Jesteśmy na miejscu, dbając o bezpieczeństwo - zapewniali policjanci. Nieprzejezdna była także aleja Szucha.
Utrudnienia były spowodowane tym, że manifestujący przeszli sprzed ambasady Rosji przy Belwederskiej w kierunku ambasady Ukrainy w alei Szucha.
W barwach flagi Ukrainy podświetlono Pałac Kultury i Nauki oraz most Śląsko-Dąbrowski.
Protestujący przed ambasadą Rosji w Warszawie pojawili się w czwartek rano. Oprócz Ukraińców i Polaków przyszli także Rosjanie, którzy nie zgadzają się z polityką Władimira Putina, w sumie kilkaset osób.
W nocy ze środy na czwartek prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił rozpoczęcie "operacji specjalnej w Donbasie". Według informacji ukraińskich władz i relacji w sieciach społecznościowych rosyjskie siły zaczęły ostrzał ukraińskich miast także z innych kierunków.
Autorka/Autor: katke/r
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP