Krystian O. kierował pomarańczowym BMW w chwili, gdy auto uderzyło na pasach na Sokratesa 33-letniego mężczyznę, który przechodził z rodziną przez jezdnię. Rozpędzone auto dosłownie zmiotło pieszego z pasów. Policjanci i prokuratura są przekonani, że kierowca znacznie przekroczył dozwoloną prędkość.
Obawa matactwa
Jeszcze w poniedziałek 31-letni O. usłyszał w prokuraturze zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Za to przestępstwo grozi do ośmiu lat więzienia. Prokuratura złożyła do sądu wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. - Uzasadnieniem dla tego wniosku była grożąca podejrzanemu surowa kara oraz obawa matactwa - mówi tvnwarszawa.pl Łukasz Łapczyński, rzecznik stołecznej prokuratury. W tym wypadku obawa matactwa (czyli utrudniania śledztwa) oznacza nie to, że oskarżony mógłby się ukrywać, ale że na wolności mógłby wpływać na świadków.
Sąd jednak nie uwzględnił wniosku prokuratury. Zdecydował się jedynie oddać podejrzanego pod dozór policji. Ma stawiać się na komisariacie trzy razy w tygodniu. Dodatkowo, za każdym razem, kiedy będzie chciał wyjechać dłużej niż na siedem dni, musi o tym informować policję oraz wskazać termin powrotu.
Prokurator naruszył prawo?
Zapytaliśmy służby prasowe sądu, skąd decyzja o odmowie aresztu. W odpowiedzi nadesłanej przez sekcję prasową Sądu Okręgowego w Warszawie czytamy: "Zdaniem Sądu materiał dowodowy wskazuje, że doszło tu do faktycznego naruszenia przez Prokuratora art. 248 § 3 k.p.k. - co samo w sobie wyklucza uwzględnienie wniosku. Niezależnie od tego Sąd uznał, że nie było podstaw merytorycznych do stosowania w tej sprawie najsurowszego środka zapobiegawczego".
Nie wiemy, z jakich konkretnie powodów sąd uznał, że nie ma obawy, że Krystian O. będzie utrudniał postępowanie. Poprosiliśmy o dodatkowe wyjaśnienia, czekamy na odpowiedź.
Ale niecodzienne w decyzji o odmowie aresztu jest to, że zdaniem sądu prokurator naruszył prawo, a konkretnie paragraf 3 artykułu 248 kodeksu postępowania karnego. Mówi on, że "ponowne zatrzymanie osoby podejrzanej na podstawie tych samych faktów i dowodów jest niedopuszczalne".
Przebywał na miejscu wypadku
O co chodzi? Krystian O. został na miejscu wypadku, przez pewien czas siedział w radiowozie. Po wykonaniu czynności, czyli między innymi wylegitymowaniu go, zbadaniu alkomatem, pobraniu od niego próbki śliny, został zwolniony do domu. Dopiero kilka godzin później policjanci, na polecenie prokuratury, przyjechali do niego do domu i zabrali na komendę.
Tymczasem sąd, jak wynika z postanowienia, uznał, że do pierwszego zatrzymania przez policję doszło bezpośrednio po wypadku, a do drugiego w domu. Czyli doszło do złamania prawa.
- Decyzja sądu jest dla nas całkowicie niezrozumiała - mówi prokurator Łapczyński. - Podejrzany przebywał na miejscu wypadku, ale nie był pozbawiony wolności przez policjantów. Nie było protokołu jego zatrzymania. Do zatrzymania doszło później, gdy poczynione zostały kolejne ustalenia śledztwa, między innymi te dotyczące brawurowej, wręcz szaleńczej jazdy - podkreśla prokurator.
I zapowiada, że prokuratura złoży zażalenie. Ma ono wpłynąć do sądu jeszcze w środę.
"Oślepiło go słońce"
Wcześniej prokuratura informowała, że Krystian O. przyznał się do stawianego mu zarzutu. - Odpowiadał na pytania. Wyjaśnił, że niewiele pamięta. Dodał, że oślepiło go słońce - mówił Łukasz Łapczyński.
Jak podała policja, w chwili zatrzymania 31-latek był trzeźwy. Badania alkomatem i testerem narkotykowym nie wykazały, by był pod wpływem środków odurzających. Policjanci zdecydowali jednak o pobraniu krwi do dalszych badań. By ustalić wszystkie okoliczności wypadku, śledczy zamierzają między innymi przesłuchać świadków, będą też analizować nagrania z monitoringu. - Prokuratura prosi o zgłaszanie się świadków zdarzenia, w szczególności kierowcy srebrnego samochodu, który zatrzymał się przed przejściem dla pieszych - apelował Łapczyński.
Domagali się sygnalizacji
Do tragicznego wypadku doszło w niedzielę około godziny 13. Przez pasy na Sokratesa w rejonie Petofiego przechodzili rodzice z dzieckiem z wózku. Rozpędzony kierowa BMW śmiertelnie potrącił ojca. 33-latek w ostatniej chwili wypchnął swoich bliskich na chodnik. Sam nie zdążył uciec.
Tragiczne wydarzenia rozegrały się na przejściu dla pieszych z azylem. BMW jechało ulicą Sokratesa w kierunku Bemowa.
Mieszkańcy Bielan oraz dzielnicowi radni wielokrotnie apelowali o zmiany w tej okolicy. Domagali się montażu sygnalizacji świetlnej i budowy aktywnych przejść dla pieszych. Ich zdaniem ruch na ulicy Sokratesa wymaga uspokojenia, bo zbyt często dochodzi tam do niebezpiecznych sytuacji z udziałem pieszych. Kilka lat temu, Zarząd Dróg Miejskich odpowiedział, że nie widzi konieczności instalacji tam świateł
Główne zdjęcie: Paweł Supernak / PAP
Autorka/Autor: Piotr Machajski /b
Źródło: tvnwarszawa.pl