Prawie dwa promile alkoholu wykazał policyjny alkomat w organizmie kierowcy, który w sobotę wieczorem czołowo zderzył się autem jadącym pod prąd. Chwilę później jedno z aut zapaliło się. Po gaśnice sięgnęli świadkowie kolizji.
Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem na ulicy Maczka, w pobliżu skrzyżowania z Powązkowską na Bielanach.
- Zgłoszenie otrzymaliśmy po godzinie 20. Kierująca samochodem marki Daihatsu wyjechała z myjni i skręciła pod prąd w ulicę Maczka. W jej auto czołowo uderzyło volvo. Wówczas daihatsu stanęło w płomieniach. Na szczęście nikomu nic się nie stało - przekazał Rafał Rutkowski z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Kierowcy, którzy zauważyli płonący samochód, zatrzymywali się, by pomóc. - Wyciągali gaśnice i gasili pożar do czasu przyjazdu strażaków - poinformował Rutkowski.
Policja zbadała alkomatem uczestników kolizji. Dla kierowcy volvo oznaczało to ciąg dalszy problemów. - Okazało się, że ma prawie dwa promile alkoholu w organizmie - wskazał policjant. I dodał, że kierująca daihatsu była trzeźwa.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak / tvnwarszawa.pl