Kto wyjrzał za okno, ten wie, że w nocy przybyło w stolicy śniegu. Dlatego wszystkie nasze posypywarki są w akcji. 170 jednostek działa od 1 w nocy - zapewnia w mediach społecznościowych Zarząd Oczyszczania Miasta. - Relacjonowałem współpracownikom, gdzie trzeba priorytetowo odśnieżać, bo objechałem osobiście pół miasta. Dobrze, że nikt mi nie powiedział "taki mamy klimat". Bo udusiłbym własnymi rękami - podsumował na platformie X (dawny Twitter) Rafał Trzaskowski.
Jak wyjaśnia ZOM posypywarki pracują na mostach, wiaduktach i stromych ulicach, jak np. Belwederska lub Tamka.
Prowadzona akcja obejmuje 240 kilometrów dróg. ZOM przekazuje również, że odpowiada tylko za ulice, którymi kursują autobusy miejskie. "To część stołecznych dróg, pozostałe są oczyszczane m.in. na zlecenie urzędów dzielnic" - przypomina.
Zapewnia też, że przez całą dobę sprawdza stan nawierzchni jezdni i chodników. Monitoruje aktualne dane meteorologiczne i prognozy pogody. Jeśli będzie taka potrzeba, zleci kolejne akcje.
Wcześniej Zarząd Oczyszczania Miasta podał, że służby oczyszczania miasta od godz. 1.00 działają na tych ulicach, którymi kursują autobusy miejskie.
1500 kilometrów dróg i 4400 przystanków
"170 posypywarek obsługuje 1500 km stołecznych dróg. Pozostałe są oczyszczane m.in. na zlecenie urzędów dzielnic" - czytamy w komunikacie na ten temat.
"Odśnieżane są przystanki, a tych mamy do obsłużenia aż 4400. Śnieg zgarniany jest też z kładek, schodów, dojść do stacji metra i przejść dla pieszych. Te prace zajmują zdecydowanie więcej czasu niż odśnieżanie jezdni. Choćby dlatego, że realizowane jest miejscowo, fragmentami, a nie jak ulice – zazwyczaj na całej długości - o ile prowadzi nimi trasa autobusu miejskiego. Dlaczego? Na przykład dlatego, że jeśli chodnik przylega do nieruchomości, to ma innego zarządcę, który ma obowiązek chwycić za szuflę i usunąć śnieg" - wyjaśnia ZOM w mediach społecznościowych.
Jak dodaje, sposób wykonywania prac na chodnikach jest inny niż na jezdniach. Na terenach dla pieszych pracują ekipy sprzątaczy, wspomagane na długich ciągach pieszych przez lekki sprzęt mechaniczny. Małe pługi używane są tam, gdzie są w stanie wjechać i wykonać manewry w bezpieczny dla przechodniów sposób.
"Przy odśnieżaniu 3,5 mln m kw. chodników pracują przede wszystkim ludzie, setki ludzi. W dodatku od piątku z bardzo niewielkimi przerwami. Kto choć raz trzymał w ręku szuflę, ten wie jak ciężka jest to praca" - podkreśla ZOM.
Reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz sprawdził w środę rano między innymi stan trasy S2. Jak stwierdził, główne ulice są czarne i przejezdne.
Największa akcja odśnieżania od trzech lat
Z kolei prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zapewnił na platformie X, że miasto panuje nad sytuacją.
"Warszawa trzyma pod parą (każdego zimowego dnia) 170 pługopiaskarek i 130 pługów. Jak zapowiada się opad - wszyscy są w gotowości. Wczoraj w miasto ruszyło 170 pługopiaskarek. Jak jest mróz - ruszają tylko pługopiaskarki. Jakby ruszyły też pługi - zrobiłoby się lodowisko" - podkreślił.
Trzaskowski wyliczył, że na poniedziałkową akcję odśnieżania wydano już blisko pięć milionów złotych. "Czy było perfekcyjnie? Nie. Przez 2 godziny był problem. To była największa akcja odśnieżania od 3 lat. Czy można mieć 'pod parą' 500 pługopiaskarek? Można. Tylko taki skład uruchamiany byłby raz na 5 lat. Więc byłoby to potworne marnotrawstwo pieniędzy" - wyjaśnił.
Kochani. Kilka słów wytłumaczenia. Diabeł tkwi w szczegółach! Złote słowa. „Drogowcy znowu zostali zaskoczeni”. Każdy dziennikarz wie, jak rozwiązać problem. A jak jest w rzeczywistości?
— Rafał Trzaskowski (@trzaskowski_) January 16, 2024
Warszawa trzyma pod parą (każdego zimowego dnia) 170 pługopiaskarek i 130 pługów. Jak…
Prezydent Warszawy przypomniał, że za odśnieżanie chodników przed prywatnymi budynkami (a to większość budynków w Warszawie) odpowiedzialny jest właściciel. "Tłumaczymy, czasem nakładamy mandaty. Ale staramy się, żeby straż miejska w śnieżyce jednak zajmowała się też innymi tematami. Nawet w śnieżyce" - zapewnił Trzaskowski.
"Zarządzanie miastem wymaga czujności. Tak się składa, że w poniedziałki wykładam stosunki międzynarodowe w Collegium Civitas - na XII piętrze PKiN. Śnieżycę widziałem z bliska i z dystansu. Natychmiast. I reagowaliśmy również natychmiast. Jak zwykle. Potem relacjonowałem współpracownikom - gdzie trzeba priorytetowo odśnieżać, bo objechałem osobiście pół miasta. Dobrze, że nikt mi nie powiedział 'taki mamy klimat'. Bo udusiłbym własnymi rękami" - podsumował.
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: ZOM