Na trasie S17 po czterech zdarzeniach ruch w kierunku Lublina odbywał się we wtorek jednym pasem. Jedna z kierujących nie czekała na udrożnienie drogi zawróciła i pojechała pod prąd. Kosztowało ją to dwa tysiące złotych i 15 punktów karnych.
We wtorek na trasie S17 praktycznie w jednym czasie doszło do czterech zdarzeń drogowych.
Przed godz. 9 na skrzyżowaniu w Izdebniku (gm. Garwolin) zderzyły się dwa pojazdy osobowe. Policjanci ustalili, że kierująca toyotą 20-latka nie ustąpiła pierwszeństwa przejazdu w związku ze znakiem stop i doprowadziła do zderzenia z prawidłowo jadącym bmw.
Po godz. 9 dyżurny policji w Garwolinie odebrał kolejne zgłoszenie o zdarzeniu na trasie S17 w kierunku Lublina na wysokości Miętnego. Policjanci wstępnie ustalili, że kierująca volkswagenem uderzyła w tył jadącego przed nią citroena, który wytrącony z toru jazdy wjechał na pas zieleni i uderzył w bariery oddzielające pasy ruchu. Kierowcy obu pojazdów trafili do szpitala.
Chwilę później niemal w tym samym miejscu na trasie S17 w kierunku Warszawy doszło do kolejnej kolizji. Okazało się, że na pasie drogi znalazły się elementy, które oderwały się od pojazdów biorących udział we wcześniejszym zdarzeniu. Samochody zaczęły zwalniać i zatrzymywać się, żeby w nie nie wjechać. Kierowca busa renault również zatrzymał się, jednak kolejna kierująca z toyoty nie zdołała w porę wyhamować i uderzyła w tył busa. Kobietę ukarano mandatem.
O 9:50 wpłynęło kolejne zgłoszenie. Na trasie S17 w kierunku Lublina na wysokości Lipówek doszło do zderzenia trzech pojazdów. Kierujący toyotą 31-letni mieszkaniec Lublina nie zachował bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu, wjechał w tył jadącego przed nim porsche, które następnie uderzyło w tył kolejnego samochodu kia. Kierujący toyotą został przetransportowany do szpitala na badania.
Wybrała niebezpieczne rozwiązanie
- Kierowcy napotykali utrudnienia, ale policjanci tak szybko, jak tylko to było możliwe, przywrócili ruch jednym pasem w kierunku Lublina – przekazuje podkom. Małgorzata Pychner z policji w Garwolinie. - Niestety, nie wszyscy dostosowali się do wolniejszego tempa przejazdu. Kierująca volkswagenem wybrała najbardziej nierozważne i niebezpieczne rozwiązanie. 43-latka zawróciła i jechała pod prąd. Na takie nieodpowiedzialne zachowanie, które zagrażało niebezpieczeństwem spowodowania wypadku, a nawet katastrofy, zareagowali policjanci ruchu drogowego. Na kierującą volkswagenem nałożyli mandat w wysokości dwóch tysięcy złotych 15 punktów karnych - dodaje.
Zawracanie i jazda pod prąd na autostradach i trasach szybkiego ruchu są niedozwolone, ale przede wszystkim niebezpieczne. Zwłaszcza w czasie, kiedy natężenie ruchu jest bardzo dużo, tak jak teraz - przed majowym weekendem.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: policja Garwolin