Śródmiejscy policjanci zatrzymali kobietę zatrudnioną w sklepie z brylantami i złotem. Pieniądze za biżuterię, sztabki złota czy monety miała ona brać dla siebie. Jej pracodawcy oszacowali wartość strat na 600 tysięcy złotych. - 34-latka jest uzależniona od gier hazardowych, pieniądze przeznaczała na zakłady. Jak sama stwierdziła, do końca wierzyła w to, że się odegra i dzięki temu szybko rozliczy się ze swoim pracodawcą - mówi rzecznik śródmiejskich policjantów.
Jak ustalili policjanci kobieta od listopada ubiegłego roku wynosiła regularnie z pracy sztabki złota, złote monety oraz brylanty, które "upłynniała" w punktach skupu.
- 34-latka przyznała się, że jest uzależniona od hazardu. Za hipotetyczne wygrane kobieta zamierzała kupić sobie mieszkanie i szybko zwrócić pracodawcy równowartość przywłaszczonego mienia. Stało się jednak inaczej. Z miesiąca na miesiąc 34-latka przegrywała kolejne pieniądze, aż w firmie zorientowali się w końcu, że nie ma pokrycia w gotówce za przedmioty, które kobieta sprzedała rzekomo swoim klientom - mówi Robert Szumiata, rzecznik śródmiejskiej policji.
Policjanci zatrzymali kobietę i postawili jej zarzut przywłaszczenia mienia znacznej wartości oraz podrabiania dokumentów za co zgodnie z kodeksem karnym grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
Na wniosek Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście, sąd zdecydował już o tymczasowym aresztowaniu kobiety na trzy miesiące.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KRP I