Zbigniew Komosa pozwał Jarosława Kaczyńskiego. Decyzja sądu

Jarosław Kaczyński miał uderzyć aktywistę podczas miesięcznicy smoleńskiej
Sędzia uzasadnia decyzję o umorzeniu sprawy Komosy przeciwko Kaczyńskiemu
Źródło: TVN24
Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia ogłosił decyzję w związku z prywatnym oskarżeniem Zbigniewa Komosy o naruszenie jego nietykalności cielesnej przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Postępowanie zostało umorzone ze względu na "znikomą szkodliwość czynu". Komosa zapowiedział odwołanie.

Decyzję w tej sprawie ogłosił sędzia Łukasz Grylewicz, który stwierdził w ustnym uzasadnieniu orzeczenia, że postępowanie umorzono, przyjmując, że zarzucany Kaczyńskiemu czyn cechuje "znikoma społeczna szkodliwość".

Sędzia ocenił jednocześnie, iż z materiału dowodowego wynika, że rzeczywiście "miało miejsce dwukrotne uderzenie ręką przez Jarosława Kaczyńskiego w okolice twarzy oskarżyciela prywatnego". - Zachowania takiego oczywiście nie wolno pochwalać, jednak z drugiej strony, z uwagi na szczególne okoliczności, wyjątkową sytuację, w jakiej doszło do tego zachowania, sąd uważa, że społeczna szkodliwość tego czynu była znikoma, dlatego nie stanowi ona przestępstwa - uzasadnił sędzia Grylewicz.

Ocenił też, że uderzenia Kaczyńskiego były stosunkowo lekkie. - Można je ocenić jako klepnięcia. Nie wyrządziły szkody oskarżycielowi, który miał niewątpliwie przewagę fizyczną nad oskarżonym - zaznaczył.

Sędzia ocenił też sytuację, w jakiej znalazł się Kaczyński, który podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej przeciskał się przez liczną grupę napierających na niego osób, co utrudniało mu poruszanie się. Sędzia zwrócił także uwagę, że Komosa, znajdując się w bezpośredniej bliskości prezesa PiS, przemawiał głośno przez mikrofon, zwracając się bezpośrednio do niego.

- Przy czym prezentowane przez oskarżyciela treści kierowane do oskarżonego należy uznać nie tylko za kontrowersyjne, ale przede wszystkim mogły być to treści, które mogły dotknąć, zranić osobiście oskarżonego - dodał.

Podsumowując, sędzia stwierdził też, że czyn zarzucony aktem oskarżenia "nie był planowany, był w dużej mierze powodowany silnym wzburzeniem, zdenerwowaniem oskarżonego sytuacją opresyjną, w jakiej się znalazł".

W czwartek na rozprawie Komosa i jego pełnomocnik sprzeciwili się temu wnioskowi, podkreślając m.in. konieczność osobistych wyjaśnień oskarżonego. Orzeczenie nie jest prawomocne. Po ogłoszeniu orzeczenia zapowiedzieli w rozmowie z dziennikarzami odwołanie do sądu wyższej instancji.

KOMOSA ADWOKAT
Komosa o naruszeniu nietykalności cielesnej
Źródło: TVN24

O umorzenie wnioskowali w czerwcu

Jarosław Kaczyński wraz z obrońcą nie stawili się na posiedzeniu, jak jednak poinformował sędzia Łukasz Grylewicz, w czerwcu do sądu wpłynął wniosek obrony o umorzenie postępowania ze względu na działania oskarżonego w warunkach stanu wyższej konieczności i ze względu na znikomą szkodliwość czynu. Wnioskowi w tej sprawie sprzeciwili się Zbigniew Komosa, a także reprezentujący go adwokat Jerzy Jurek.

- Sprawca musi stawić się przed sądem, złożyć wyjaśnienia i powiedzieć, co ma na swoją obronę. Bez tego nie jesteśmy w stanie rozstrzygnąć, jakie konkretne motywacje, jakie konkretne procesy psychiczne po stronie tego sprawcy, skłoniły go do chuligańskiego użycia przemocy w miejscu publicznym - powiedział mec. Jurek, odnosząc się do wniosku obrony.

Incydent w trakcie miesięcznicy

Postępowanie dotyczy incydentu z 10 października 2024 roku, kiedy to - według relacji Komosy - Jarosław Kaczyński dwukrotnie uderzył go w twarz podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej na placu Piłsudskiego w Warszawie. Działacz złożył w tej sprawie prywatny akt oskarżenia z art. 217 Kodeksu karnego (naruszenie nietykalności cielesnej).

Sejm uchylił immunitet Kaczyńskiemu w tej sprawie 6 grudnia ubiegłego roku, co umożliwiło formalne postępowanie sądowe.

Dziesiątego dnia każdego miesiąca przed pomnikiem smoleńskim dochodzi do awantur i przepychanek między Jarosławem Kaczyńskim i delegacją PiS a ich politycznymi przeciwnikami, którzy obarczają prezydenta Lecha Kaczyńskiego odpowiedzialnością za katastrofę.

Czytaj także: