Wystarczy stanąć we wskazanym punkcie Warszawy i użyć smartfona, by zobaczyć, jak to miejsce wyglądało niespełna sto lat temu. Efekt niejednego zszokuje, bo na skrzyżowaniu Alej Jerozolimskich z Marszałkowską zmieniło się prawie wszystko.
Minęło ponad 10 lat, od kiedy Tomasz Gomoła i Ernest Rogalski zrekonstruowali cyfrowo Warszawę z roku 1935. Przelot nad odtworzonymi wirtualnie Prudentialem, Halami Mirowskimi, Wielką Synagogą, Pałacem Saskim i secesyjnymi kamienicami Śródmieścia robił ogromne wrażenie (choć pojawiały się głosy, że idealizuje przedwojenną stolicę w duchu naciąganej tezy o Paryżu Północy). Dziś przekonać mogą się o tym nieliczni posiadacze płyty DVD, bo "Warszawa 1935" jest w sieci nieobecna. Film jest białym krukiem portali aukcyjnych.
Rozeszły się też drogi głównych twórców z firmy Newborn. Zrobili jeszcze drugą varsavianistyczną produkcję "Warszawa 1935 Wola" (jest dostępna na You Tube) na zlecenie PGNiG (pokazywała m.in. rotundy Gazowni Warszawskiej oraz Kercelak). I tyle.
- W zespole zaczęło zgrzytać, podjąłem decyzję, że odchodzę firmy, która wyprodukowała film - wspomina Ernest Rogalski. Dziś działa głównie w branży budowlanej, ale nie zarzucił całkiem aktywności w zakresie cyfrowej rekonstrukcji. Wraz z dawnymi współpracownikami zrobili kilka ciekawych rzeczy, m.in. VR-ową rekonstrukcję placu Piłsudskiego dla spółki Pałac Saski oraz elementy wystawy multisensorycznej "Retro Warszawa" dla Fabryki Norblina.
Teraz skupia się na Wirtualnej Podróży. Wraz z trzema osobami kończy pracę nad dwuminutowym filmem w technologii Virtual Reality 360. Wideo znajdzie się na YouTube i będzie dostępne za darmo. Będzie pokazywało skrzyżowanie Alej Jerozolimskich i ulicy Marszałkowskiej w latach 30. XX wieku.
Jeden punkt wspólny z przedwojenną Warszawą
Dzięki smartfonowi film pozwoli przenieść się w czasie. Jednak żeby efekt zdziałał w pełni, trzeba będzie stanąć w konkretnym punkcie - przy windzie do przejścia podziemnego pod rondem Dmowskiego, w narożniku obok hotelu Metropol. Dlaczego akurat tam?
- Potrzebowaliśmy punktu odniesienia. A pobliski hotel Polonia był jednym obiektem w bliskiej odległości skrzyżowania, który pozostał w oryginalnej formie - tłumaczy Rogalski.
Stojąc w tym miejscu i obracając się w dowolny sposób, na ekranie swojego smartfona zobaczymy to samo miejsce, ale wyglądające tak, jak sto lat temu, z zachowaniem właściwej odległości do obiektów. Po ulicach będą jeździć auta i tramwaje odpowiednie dla epoki. Pora będzie poranna, pogoda - słoneczna, poburzowa, bo w kałużach ładnie odbija się miasto.
Obracasz się ze smartfonem, co widzisz?
Kierując telefon na Rotundę, zobaczymy kamienicę Lothego, nie byle jaką, bo z fasadą stylizowaną na Luwr. W narożniku dostrzeżemy restaurację Żywiec, a na dachu dwuskrzydłowy neon z prostym przekazem: PIJCIE PIWO ŻYWIECKIE. Ruch telefonem w lewo, a w rejonie "patelni" przed stacją metra Centrum objawia się wieża Dworca Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Po drugiej stronie Jerozolimskich widzimy wspomniany hotel Polonia, przyklejoną do niego równie okazałą kamienicą pod numerem 37 oraz znacznie skromniejszy budynek narożny - mieszkał w nim projektant dworca Henryk Marconi. Dalej obracamy się w lewo, a w miejscu wysokiej bryły Novotelu oczom ukazuje się piękna kamienica projektu Witolda Lanciego - na dole biuro Orbisu, na górze świetlna reklama radioodbiorników Telefunken.
Co poza technologią potrzeba, żeby wyczarować przedwojenną Warszawę? Tylko zdjęć. - Przy naszym doświadczeniu wystarczy jedno zdjęcie, jeśli jest detaliczne. Oczywiście im coś jest dalej, tym mniejsza potrzeba detalu. Ale jeśli "podchodzimy" pod sam budynek, musimy zdobywać bardzo dobre referencje, żeby oddać szczegóły - wyjaśnia Ernest Rogalski i dodaje, że wszystko powstaje bez użycia sztucznej inteligencji.
Podejść i zagadnąć warszawiaka sprzed lat
Drugim punktem, który zamierza odtworzyć ze swoim zespołem, jest plac Bankowy. W tym wypadku "maszyna czasu" znajdzie się w okolicy Grubej Kaśki. A co dalej? Zależy od postępu technologicznego. - Jestem w stanie wyobrazić sobie, że za 20-30 lat będzie można nie tylko stać, ale przejść się Marszałkowską, a może nawet zaczepić kogoś, kto idzie chodnikiem, i z nim porozmawiać - rozmarza się Rogalski.
Dokładna data premiery filmu jest na razie nieznana, ale prawdopodobne jest lato tego roku. Postępy w pracy twórcy relacjonują na facebookowym profilu Wirtualna Podróż.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wirtualna Podróż