Przed zatrzymaniem "Budda" miał być szantażowany. Ustalenia prokuratury

Budda
Kamil L. "Budda" oraz Aleksandra K. "Grażynka" będą do 11 stycznia w areszcie. Sąd stwierdził, że mogliby utrudniać toczące się postępowanie czy też uciec
Akt oskarżenia za zniesławienie, umorzenie za podszywanie się. Prokuratura mówi o wynikach śledztw, w których poszkodowanym miał być Kamil L., znany jako Budda.

Szybkie i ekstrawaganckie samochody, mała fortuna rozdana fanom i potrzebującym, otwierane i zamykane biznesy. Prawdopodobnie każdy, kto choć trochę interesuje się polską stroną internetu, wie, kim jest "Budda". Ostatnio w mediach znów jest o nim głośno. Tym razem za sprawą zatrzymania, dokonanego przez Centralne Biuro Śledcze Policji. W tle jest nielegalny hazard.

"Budda" wciąż przebywa w areszcie, my sprawdziliśmy, na jakim etapie są sprawy, w których to znany influencer miał być poszkodowany.

Trudne dorastanie i pomoc w świetle reflektorów. Kim jest zatrzymany przez CBŚP youtuber?

"Jestem szantażowany"

Chodzi o zdarzenia z maja tego roku. Wtedy też na kanale Kamila L. pojawił się film zatytułowany "Jestem szantażowany".

Nagranie opatrzone było opisem: "Przyszły czasy, jakie przyszły. Wszystko się zmienia - zmieniają się również sposoby i techniki. Ten film to informacja dotyczącą wydarzeń z ostatnich miesięcy. Nigdy nie zapłaciłem i nigdy nie zapłacę. Tyle, ile mogę powiedzieć ze względu na prowadzone śledztwo. Służby się tym zajmują i tak to powinno wyglądać. Dzięki za wsparcie".

Szczegóły youtuber zdradził w wideo. Precyzował, że "chodzi o tysiące gróźb, szantaży, próby wyłudzenia, telefony, nachodzenie". - Ostatnie miesiące to ciągłe nękanie i ciągłe sugerowanie, że bez zapłaty nie dadzą spokoju - mówił.

Zapewnił, że o wszystkim powiadomił policję.

Chcieli zniesławić "Buddę"

Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, potwierdza, że śledczy zajmowali się sprawą szantaży. W sprawie zatrzymano dwóch mężczyzn - Artura R. i Damiana S., obaj usłyszeli zarzuty.

Według ustaleń śledczych mężczyźni od 13 maja 2024 roku do 15 maja 2024 roku, w różnych miejscach, w tym w Krakowie oraz w Warszawie, oraz za pośrednictwem sieci grozili Kamilowi L.

Co robili? Według prokuratury chcieli zamieścić w sieci 25-minutowy film zniesławiający "Buddę", mogący, jak podają śledczy, "poniżyć pokrzywdzonego Kamila L. w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla wykonywanej przez niego działalności". Chcieli, aby youtuber zapłacił im 700 tysięcy złotych.

- W sprawie stosowano wobec sprawców środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu. Śledztwo zakończono w dniu 2 września 2024 roku skierowaniem do Sądu Rejonowego dla Warszawy Woli w Warszawie aktu oskarżenia. Aktualnie postępowanie sądowe jest w toku - powiedział nam Piotr Skiba.

Ale to nie jedyna sprawa, której z zawiadomienia youtubera przyglądali się śledczy. 21 kwietnia 2024 roku do prokuratury wpłynęła informacja dotycząca podszywania się pod "Buddę". Ktoś miał wykorzystać jego głos oraz wizerunek "w celu wyrządzenia szkody majątkowej i osobistej". Tu jednak prokuraturze nie udało się ustalić sprawcy.

- Śledztwo w niniejszej sprawie zakończono postanowieniem o umorzeniu z dnia 30 lipca 2024 roku na podstawie art. 322 § 1 kpk wobec niewykrycia sprawców. Decyzja jest prawomocna - zaznaczył rzecznik. CZYTAJ TEŻ: Prokuratura stawia zarzuty "Buddzie" i pozostałym zatrzymanym. Prawnik: pan Kamil nie popełnił czynu zabronionego >>>

Zarzuty kierowania i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej

14 października 2024 roku Kamil L., pseudonim Budda, i kolejne dziewięć osób zostało zatrzymanych przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego Policji. Prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska z działu prasowego Prokuratury Krajowej przekazała, że zarzuty ogłoszone podejrzanym dotyczą m.in. kierowania oraz udziału w zorganizowanej grupie przestępczej.

- Celem działania podejrzanych było uzyskanie wpływów ze sprzedaży losów i omijanie przepisów o grach hazardowych. Nadto zarzuty dotyczą czynów polegających na uszczuplaniu należności Skarbu Państwa z tytułu podatku VAT, w związku z wystawieniem nierzetelnych faktur, które nie dokumentowały rzeczywistych zdarzeń gospodarczych. Zarzut prania brudnych pieniędzy związany jest z tworzeniem pozorów legalnej działalności gospodarczej i przekazywaniem, pod pozorem pożyczek, pieniędzy pomiędzy kontami należącymi do osób objętych postępowaniem celem ukrycia rzeczywistego pochodzenia tych środków i przekazywania ich poza granice kraju - wyjaśniła.

"Buddzie" grozi 10 lat więzienia za kierowanie zorganizowaną grupą przestępcza. Za pranie brudnych pieniędzy grozi kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat. Fałszowanie faktur zagrożone jest podobną karą.

Czytaj także: