We wtorek protestujący zebrali się przed Sejmem. Z kolei w Ursusie, przy jednym z biur poselskich PiS, zapalono znicze. To kolejne demonstracje po tym, jak w czwartek Trybunał Przyłębskiej orzekł o niekonstytucyjności przepisów dotyczących aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu.
Po oświadczeniu wicepremiera, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, po godzinie 19 protestujący znów zaczęli gromadzić się przed Sejmem.
Zabrali ze sobą transparenty z hasłami: "Twoja wina, Twoja wina, Twoja bardzo wielka wina", "Pis off", "Rząd na bruk" czy "Piekło kobiet". Słychać było też okrzyki "Myślę, czuję, decyduję", a także "Mamy prawo protestować". Część uczestników ubrała maseczki z emblematem czerwonej błyskawicy. Niektórzy tańczyli.
Ulice Matejki i Wiejska zostały wyłączone z ruchu. Wzdłuż barierek odgradzających teren Sejmu stanęli policjanci trzymający w rękach białe kaski i tarcze. Policjanci informowali uczestników protestu o narażeniu się na odpowiedzialność karną. W odpowiedzi ze strony protestujących płyną okrzyki: "To jest wojna", "Zdejmij mundur, przeproś matkę".
Wcześniejszy protest
Wcześniej protestujący zebrali się przed Sejmem przed godziną 14. Część demonstrujących zablokowała wjazd do budynku parlamentu od Wiejskiej. Policja ustawiła barierki, żeby demonstranci nie podchodzili bliżej budynku parlamentu.
- Dzisiaj przedstawicielki Strajku Kobiet zapraszają na wydarzenia organizowane w całej Polsce. Między innymi tu, przed Sejm. Kilka godzin pojawiło się takie wezwanie do wszystkich tych, którzy chcą wziąć udział w proteście, także w nawiązaniu do tego, co działo się dzisiaj przed południem w gmachu parlamentu - powiedział przed godziną 16 we wtorek na antenie TVN24 Jan Piotrowski, który był przed Sejmem.
- Na razie to jest około 200 osób, ale jak podkreślają organizatorzy, spodziewają się znacznie większej liczby uczestników tego protestu. W związku z tym, że prawdopodobnie dopiero kiedy większość osób skończy pracę, to przyjdzie tutaj, przed budynek parlamentu. Przed chwilą protestujący odczytywali tutaj nazwiska tych wszystkich posłów Zjednoczonej Prawicy, ale także posłów innych ugrupowań podpisanych pod wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego, na podstawie którego trybunał wydał decyzję, która stała się przyczyną tych właśnie protestów - dodał.
Przed godziną 18 reporterka TVN24 Małgorzata Mielcarek przekazała, że protest został oficjalnie zamknięty przez Martę Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. - Ludzie powoli rozchodzą się sprzed Sejmu. Kolejny protest ma odbyć się w środę - poinformowała Mielcarek.
Znicze w Ursusie
Protestujący pojawili się również w Ursusie, gdzie przed biurem poselskim Mariusza Kamińskiego zapalono znicze. Jak czytamy na stronie wydarzenia na Facebooku "Zapalmy znicz pod domem Krystyny Pawłowicz", organizatorzy nawoływali, aby spotkać się przed biurem poselskim posła PiS Mariusza Kamińskiego przy ul. Powstańców Warszawy. "Prosimy zabrać ze sobą znicze. Podczas całego wydarzenia prosimy o przestrzeganie przepisów prawa" - czytamy na stronie wydarzenia.
Protestujący mieli też transparenty z napisami: "Gdzie jest Krysia?". Skandowali również, że bronią praw kobiet.
To kolejne tego typu demonstracja we wtorek. Rano przeciwnicy decyzji TK w sprawie aborcji zablokowali plac Wilsona.
We wtorek obraduje też Sejm, na którego posiedzeniu od początku nie zabrakło burzliwych dyskusji na temat trwających w kraju protestów. Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki wezwał Straż Marszałkowską i wykluczył z obrad Sławomira Nitrasa i Klaudię Jachirę. Po przerwie obrady wznowiono, początkowo w obecności Straży Marszałkowskiej, która pilnowała porządku.
Kolejny dzień protestów
Z kolei w poniedziałek około północy na placu Trzech Krzyży zakończył się trwający od godz. 16 protest przeciwko orzeczeniu w sprawie aborcji. Tysiące protestujących blokowało centrum miasta i ulice w wielu warszawskich dzielnicach. W czasie protestu doszło do przepychanek. Policja użyła gazu.
Przed północą na placu Trzech Krzyży - gdzie sprzed siedziby PiS przy Nowogrodzkiej, ok. godz. 23 udała się część protestujących - policja ogłosiła, że zgromadzanie jest nielegalne i wezwała tłum do rozejścia się. Ostatecznie, po interwencji funkcjonariuszy, protestujący opuścili plac.
Wielotysięczne protesty przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego trwają od czwartku. To skutek orzeczenia TK, który stwierdził, że niezgodny z konstytucją jest przepis ustawy z 1993 r. zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak/tvnwarszawa.pl