Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali mężczyznę podejrzanego o kradzież biżuterii, jednak nie znaleźli przy nim złotego łańcuszka. - Sprawa wyjaśniła się, kiedy mężczyzna, siedząc w radiowozie, doznał nagle torsji żołądkowych - wyjaśnia policja.
- Do ataku na pasażerkę tramwaju doszło w poniedziałek tuż przed godziną 13. Kobieta jechała do centrum miasta. Kiedy na moście Poniatowskiego tramwaj zatrzymał się na przystanku, nagle podszedł do niej mężczyzna, zerwał jej z szyi złoty łańcuszek, wybiegł z wagonu i zaczął uciekać - opisuje oficer prasowy śródmiejskiej komendy Robert Szumiata.
"Nagle poczuł się źle"
Przechodnie zareagowali na krzyk pasażerki. - Zaczęli gonić napastnika. 42-latek został ujęty kilkaset metrów dalej, na ulicy Solec. Poproszeni o interwencję policjanci zatrzymali mężczyznę. Nie znaleziono jednak przy nim skradzionej chwilę wcześniej biżuterii - zaznacza Szumiata.
Policjanci podejrzewali, że mężczyzna mógł zgubić lub wyrzucić łańcuszek w trakcie ucieczki. Zagadka rozwiązała się w radiowozie. - Napastnik nagle poczuł się źle. Zaczął narzekać na dolegliwości żołądkowe i doznał torsji. Łańcuszek się odnalazł i wtedy było już wiadomo, że go połknął - relacjonuje oficer prasowy.
Dodaje, że mężczyzna usłyszał już zarzut kradzieży, za co grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności.
Jak informuje policja, wartość łańcuszka to ponad cztery tysiące złotych.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KSP