Chcą legalnej aborcji. "Panowie, nie dlatego na was głosowałyśmy"

Protest kobiet przed siedzibą PSL w Szczecinie
Protest kobiet przed Sejmem
Źródło: TVN24
We wtorek pod hasłem "Aborcja! Tak!" odbyła się przed Sejmem manifestacja Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. To reakcja zwolenniczek liberalizacji prawa do przerywania ciąży na odrzucenie przez Sejm ustawy dekryminalizującej aborcję.

Odrzucony 12 lipca przez Sejm projekt nowelizacji Kodeksu karnego zakładał dekryminalizację pomocy w aborcji oraz w przerywaniu ciąży za zgodą ciężarnej do 12. tygodnia trwania ciąży. Podczas głosowania zabrakło jedności w koalicji 15 października – przeciwko ustawie zagłosowała m.in. część posłów PSL.

- Piątkowe głosowanie nad ustawą dekryminalizującą aborcję to policzek dla wszystkich nas. Dla matek, sióstr, partnerów, mężów, przyjaciółek i aktywistek. Dla każdej osoby, która z miłości pomaga drugiej osobie przerwać niechcianą lub zagrażającą życiu ciążę. Do głowy nam nie przyszło, że nawet tak okrojona ustawa nie przejdzie przez Sejm, który wspólnie wybrałyśmy 15 października. Panowie, nie dlatego na Was głosowałyśmy! Nie planowałyśmy – ale musimy działać!" – napisały organizatorki manifestacji w zaproszeniu na wydarzenie rozesłanym przez Ogólnopolski Strajk Kobiet.

Sejm odrzucił nowelizację dotyczącą dekryminalizacji aborcji
Źródło: Adrianna Otręba/Fakty TVN

Aktywistki OSK podkreśliły, że "90 proc. wyborców i wyborczyń koalicji 15 października jest za dekryminalizacją aborcji. 78 proc. wyborczyń i wyborców PSL chce nie tylko dekryminalizacji, ale też legalizacji aborcji. Mimo tego posłowie i posłanki PSL (poza 4 wyjątkami) zagłosowali, razem z PiS i Konfederacją, przeciwko projektowi dekryminalizacji aborcji – czyli przeciwko oczekiwaniom własnego elektoratu".

Wróciły przed Sejm

Ogólnopolski Strajk Kobiet powrócił pod siedzibę Sejmu z hasłami, które zwolenniczki liberalizacji prawa aborcyjnego skandowały na manifestacjach organizowanych w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości, kiedy ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego dążyło do zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych.

Najmocniejsze z haseł OSK: "Wyp...", które aktywistki wykrzykiwały w przeszłości do polityków PiS, we wtorek skierowane było najczęściej pod adresem dwóch polityków koalicji 15 października: szefa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza i posła Koalicji Obywatelskiej Romana Giertycha. Pierwszy podczas głosowania nad dekryminalizacją aborcji 12 lipca zagłosował przeciwko (podobnie jak większość posłów PSL), drugi nie wziął udziału w głosowaniu, za co został zawieszony przez premiera Donalda Tuska w prawach posła klubu KO.

Rozpoczęta chwilę po godz. 18 demonstracja zgromadziła kilkaset osób – kobiet i mężczyzn, młodych i w dojrzałym wieku (były m.in. działaczki zgromadzone w inicjatywie Polskie Babcie). W tłumie powiewały flagi biało-czerwone, unijne i tęczowe. Protestujący mieli kartonowe transparenty z odręcznie wypisanymi hasłami, m.in: "Piekło kobiet", "Nie chcę umierać na ciążę", "Dość czekania. Czas wywiązać się z obietnic".

Marta Lempart z OSK przypomniała ze sceny, że wyborcy koalicji 15 października w dniu wyborów do rana stali przed komisjami wyborczymi, by oddać głos.

- Dostaliście te stołki dzięki nam. Oddajcie je, skoro się wam nie podoba elektorat – powiedziała.

W ocenie aktywistki w Sejmie są "dwie koalicje" – KO z Lewicą i PiS, Konfederacji i PSL.

- Żądamy dymisji Władysława Kosiniaka-Kamysza. Nie chcemy hipokryty w rządzie – powiedziała Lempart i w ostrych słowach zwróciła się do wicepremiera i szefa MON: "Hipokryto, oddaj stołek, przyłożyłeś rękę do piekła kobiet".

W słowach skierowanych do premiera Donalda Tuska stwierdziła, że poparcie dla legalizacji aborcji mógłby wyegzekwować od posłów PSL metodą "jeden głos – jeden stołek", czyli odbieraniem intratnych stanowisk w razie głosowania przeciwko takim przepisom.

Do lidera ludowców zwróciła się również Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu, który pomaga kobietom w aborcjach.

- Może powinnam przeprosić, że robiąc aborcję 11 lat temu, nie zadzwoniłam do o Władysława Kosiniaka-Kamysza zapytać o zgodę? – pytała retorycznie ze sceny.

Zgromadzony pod Sejmem tłum skandował m.in. "Giertych, oddaj mandat" i – również do niego – "Przeproś kobiety".

Swoje hasła wykrzykiwali przeciwnicy aborcji

Podczas wystąpień aktywistek swoje hasła wykrzykiwali do mikrofonów przeciwnicy aborcji ustawieni kilkadziesiąt metrów od sceny OSK. Wśród nich była jedna z liderek tego środowiska Kaja Godek. Demonstrantów obu zgromadzeń oddzielał kordon policji i radiowozy. "Mordercy!", "Ratuj życie" i "Aborcja to zabójstwo" – skandowano. Emitowany był też płacz dziecka.

Chwilami dochodziło do wymiany haseł między obiema demonstracjami. Po haśle przeciwników aborcji "Piekło dzieci" zwolennicy aborcji dodawali "Jak ksiądz gwałci". Na hasło "Aborterki do więzienia" druga strona odpowiadała: "Do więzienia chyba wy!".

Protest zakończył się kilka minut po godz. 19. - Widzimy się za każdym razem, gdy będzie trzeba – powiedziała na zamknięcie zgromadzenia Lempart.

Nie tylko w Warszawie

Kilka godzin przed manifestacją dziennikarze zapytali premiera Donalda Tuska, czy wyjdzie dziś do protestujących. Odpowiedział, że "niestety ma jeszcze sporo zajęć". Udział w proteście zapowiedziała minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy. Właśnie to ugrupowanie złożyło w Sejmie projekt ustawy dekryminalizacyjnej, a po przegranym głosowaniu zapowiedziało ponowne złożenie takiego projektu.

Jednocześnie ze stołeczną manifestacją OSK podobne protesty odbyły się w Olsztynie, Szczecinie, Krakowie, Łodzi i Poznaniu.

Protest kobiet przed siedzibą PSL w Szczecinie
Protest kobiet przed siedzibą PSL w Szczecinie
Źródło: TVN24 Szczecin
Czytaj także: