Kpina z lokatorów, PR-owski zabieg, dokument chaotyczny, który nie rozwiewa nawet promila wątpliwości – pierwsze opinie środowiska lokatorów i aktywistów na temat białej księgi reprywatyzacji są surowe. Urzędnikom wypomina się m.in. bałagan informacyjny i dane niepokrywające się z rzeczywistością.