"Policjanci zawsze starają się ustalić i zatrzymać sprawców zgłaszanych przestępstw. I nie ma znaczenia, czy doszło do kradzieży na astronomiczne kwoty, czy też pokrzywdzony stracił mało wartościowe drobiazgi. Czasem dotarcie do sprawców staje się dla policjantów wręcz sprawą honorową. Tak też było w sprawie kradzieży saszetki" - informuje w komunikacie podinsp. Joanna Węgrzyniak, rzeczniczka Komendy Rejonowej Policji Warszawy VII.
Zagubiony, nieporadny, okradziony
To ambicjonalne podejście pojawiło się u policjantów z Pragi Południe, gdy zobaczyli, kogo okradli dwaj młodzi mężczyźni. Stwierdzili, że muszą ich ustalić i zatrzymać jak najszybciej.
Jak opisuje Węgrzyniak, pokrzywdzony był zagubiony i nieporadny, zapytał mijanych na chodniku młodych ludzi o to, jak trafić do konkretnego sklepu. Powiedzieli mu, ale kiedy po chwili wracał i znowu ich spotkał, bez skrupułów i żadnego tłumaczenia zabrali mu przewieszoną przez ramię saszetkę i uciekli.
"Tak naprawdę ukradli mu wszystkie dokumenty i kilka małowartościowych drobiazgów. Natomiast ewidentnie wykorzystali słabość pokrzywdzonego, a to nie dawało spokoju policjantom" - przekazuje policjantka.
Funkcjonariusze krok po kroku analizowali wszystkie dowody i ślady. Tak ustalili, kim są mężczyźni. Zatrzymali jednego po drugim w odstępie kilku dni.
W saszetce nie znaleźli nic wartościowego
"23-latek i 19-latek usłyszeli zarzuty dokonania wspólnie i w porozumieniu kradzieży i za to przestępstwo poniosą odpowiedzialność karną. Przyznali, że faktycznie nic wartościowego dla nich w saszetce nie było i w złości ją później wyrzucili" - relacjonuje rzeczniczka południowopraskiej policji.
Podejrzanym grozi do pięciu lat więzienia.
Autorka/Autor: b
Źródło: tvnwarszawa.pl