Deweloper dostaje ultimatum - albo zapłaci kilkaset tysięcy złotych, albo w ścianach nowej inwestycji zostaną ukryte martwe szczury i jajka, które zaczną po pewnym czasie potwornie śmierdzieć. - Grupa przestępcza w ten sposób usiłowała wymusić w sposób rozbójniczy pieniądze od co najmniej trzech firm - przekazuje Remigiusz Krynke z prowadzącej śledztwo w tej sprawie Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Niewykluczone, że poszkodowanych może być więcej. Sprawę opisali dziennikarze "Gazety Wyborczej".
- To działanie niczym nie różni się od prób wyłudzania haraczu od właścicielki lokali i restauracji, którzy jakiś czas temu byli na celowniku grup przestępczych. Teraz obserwujemy zjawisko analogiczne, tym razem wymierzone w deweloperów - opowiada prokurator Remigiusz Krynke z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Przekazuje, że przestępcy kontaktują się z inwestorami, którzy realizują dużą inwestycję i proponują układ: święty spokój w zamian za brak problemów z nowym budynkiem.
O jakie problemy chodzi? Między innymi - jak opisali dziennikarze "Gazety Wyborczej" - zamurowywanie szczurów i jaj, które po pewnym czasie przeraźliwie śmierdzą.
"Włożyliśmy [w ściany] zwłoki mrożonych szczurów oraz jajka kurze i przepiórcze. Włożyliśmy w ściany 178 jajek oraz 61 szczurów (...), część zapakowana w folię kompostowalną, która rozpadnie się za rok, część - w folię, która rozpadnie się za dwa lata. Czy wiecie, jak śmierdzi jajko lub zwłoki gryzonia w ścianie?" - treść takiej ulotki, rozrzuconej przed jednym z nowych osiedli w Warszawie, przytacza "Gazeta Wyborcza".
Czytaj też: Miasto dało zgodę na wciśnięcie bloku na muranowskim podwórku. Wspólnoty nie chcą dogęszczania
Prokuratura: to nie były puste groźby
Prokurator Krynke mówi, że początkowe doniesienia o zamurowywaniu martwych szczurów i jajek łączone były z rzekomymi zaległościami finansowymi podczas realizacji inwestycji.
- Zbadaliśmy ten wątek i na razie ta wersja nie znajduje potwierdzenia w zgromadzonym materiale dowodowym. Wszystko wskazuje na to, że deweloperzy padają ofiarą zorganizowanej grupy, która szantażem chce zdobyć duże pieniądze - mówi prokurator.
Śledczy zaznaczają, że informacje o śmierdzących niespodziankach, które mogą stać się dokuczliwe dopiero po pewnym czasie, nie są pustymi groźbami. - Potwierdziliśmy, że faktycznie w kilku miejscach takie paczki były ukrywane na etapie realizacji inwestycji - przekazuje prokurator.
"Podejrzewamy, że niektóre firmy mogły pójść na współpracę z przestępcami"
Prokuratura podejrzewa, że lista podmiotów, których sprawa dotyczy, może być dużo dłuższa, niż będące tam obecnie trzy firmy.
Czytaj też: Są "zielone płuca", ma być strefa przemysłowa
- Podejrzewamy, że niektóre firmy mogły pójść na współpracę z przestępcami - wyjaśnia prokurator.
Wskazuje, że zamurowywanie szczurów i jajek to niejedyne działania, którymi posługują się przestępcy.
- Mamy też wiedzę o niszczeniu elewacji za pomocą pocisków do paintballa - mówi nam Krynke.
Trudne namierzanie
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że za procederem stoją dobrze zorganizowani członkowie gangu. Okazuje się, że w wielu przypadkach byli świadomi, gdzie umieszczone były kamery i które elementy budowy były niewidoczne dla monitoringu.
W dyspozycji śledczych jest między innymi nagranie monitoringu, na którym widać, jak zamaskowany mężczyzna przemieszcza się w kominiarce w niedużej odległości od nieświadomego ochroniarza. Potem okazało się, że widoczny na filmie mężczyzna nie miał przy sobie telefonu komórkowego, żeby uniemożliwić namierzenie go za pomocą logowania urządzenia do BTS-u.
***
Za wymuszenie rozbójnicze polski Kodeks karny przewiduje karę do 10 lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock