Odpowiadał za zabójstwo matki, sąd go uniewinnił. Wyszedł na wolność i zginęła babcia

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Do morderstwa doszło w Pruszkowie
Do morderstwa doszło w Pruszkowie Tomasz Zieliński, tvnwarszawa.pl
wideo 2/7
Do morderstwa doszło w Pruszkowie Tomasz Zieliński, tvnwarszawa.pl

Został oskarżony o zabicie swojej matki, ale sąd pierwszej instancji uznał go za niewinnego. Marcin Z. wyszedł na wolność. Niedługo później zatrzymano go w mieszkaniu babci. Kobieta została zamordowana. Z. znów trafił do aresztu. Wyrok z pierwszego procesu został właśnie uchylony. Śledztwo w sprawie śmierci babci wciąż jest w toku.

Marcin Z. siedział oparty o wersalkę. Jego ubrania: jasna koszulka i szare spodnie dresowe były zaplamione krwią. Palił papierosy, jednego za drugim. Był spokojny. Mówił: "Stało się nieszczęście". Pytał: "Czy matka jeszcze żyje?".

Beata, matka Z., leżała na podłodze. Na ciele miała rany cięte. Już nie oddychała. Był koniec lutego 2020 roku.

Prokuratura: analogia nasuwa się sama

Syn kobiety został zatrzymany, jednak Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że nie można mu przypisać zabójstwa matki. Bo co, jeżeli sama chciała sobie odebrać życie? Wcześniej miała myśli samobójcze, depresję. Uniewinnienie. Mężczyzna, po kilkunastu miesiącach w areszcie, wyszedł na wolność.

Trzy miesiące później, tuż przed Bożym Narodzeniem 2022 roku, zamordowana została jego babcia. W mieszkaniu była tylko ona i wnuk.

Prokuratura: - Analogia pomiędzy powyższym zdarzeniem a zdarzeniem z lutego 2020 roku w zakresie doznanych obrażeń przez pokrzywdzone, jak i okoliczności zdarzenia nasuwa się sama.

Sąd apelacyjny ocenił właśnie, czy sąd pierwszej instancji słusznie uniewinnił Marcina Z.

Był oskarżony o zabójstwo matki, miesiąc temu sąd go uniewinnił. Teraz jest podejrzany o zabicie babci.

Mieszkanie we krwi. "Stało się nieszczęście"

Beata mieszkała z synem w Pruszkowie. Od kilku lat nękała ją depresja, zaczęła nadużywać alkoholu, razem z Marcinem. Jej partner, Krzysztof, wcześniej również pomieszkiwał z Beatą, jednak postanowił się wyprowadzić. Odwiedzał ją niemal codziennie. Miał klucze.

Przyszedł też w dzień jej śmierci.

Wcześniej, dokładnie o godzinie 14.09, obstawił totolotka. Poszedł po jedzenie. Beata, która dzwoniła o 12.22, zażyczyła sobie kebaba z frytkami. Dla siebie i Marcina wziął inny zestaw.

Drzwi do mieszkania Beaty otworzył dokładnie o godzinie 14.31. Od razu zobaczył krew. Później Beatę. Pięć minut później na miejscu byli już policjanci.

Beata, jak opiszą później w notatce służbowej policjanci, leżała w salonie, na podłodze, na plecach. Marcin siedział obok oparty o łóżko. Oboje wcześniej pili alkohol. Marcin miał rany cięte w okolicy nadgarstka. Policjanci napiszą w notatce: "Nie był w stanie powiedzieć, co się stało. Mówił niespójnie". 

Krew była też na ścianie do łazienki, na płytkach, na blacie stołu, przy grzejniku, na łóżku. Na okrągłym chodniku w łazience leżała srebrna bransoletka, też cała we krwi. 

Krzysztof, z akt sprawy: - Pytałem Marcina, co się stało, ale on odpowiadał tylko: "nieszczęście". 

Przetransportowano go do szpitala. Po drodze, jak zeznali później ratownicy medyczni, chciał jeszcze dzwonić do mamy.

PRZECZYTAJ: Usłyszał zarzut zabójstwa babci, sąd go nie aresztował. Kilka dni później i tak trafił za kraty, bo ukradł telefon.

Do zdarzenia doszło w Pruszkowie Tomasz Zieliński, tvnwarszawa.pl

Postawiono mu zarzut zabójstwa

Kilka dni później usłyszał w prokuraturze zarzut zabójstwa. Prokuratorzy w trakcie śledztwa zlecili sekcję zwłok kobiety, która wykazała, że przyczyną zgonu były między innymi rany cięte przedramienia oraz rana cięta głowy. Beata miała też ślady na szyi, które mogły być spowodowane duszeniem.

W połowie marca 2021 roku prokuratura skierowała do Sądu Okręgowego w Warszawie akt oskarżenia przeciwko Z. W trakcie rozprawy mężczyzna nie przyznał się do zabójstwa matki.

Z akt sprawy: "Zrozumiałem, o co jestem oskarżony. Ja jakby całkowicie nie pamiętam tego zdarzenia, jedyne, co pamiętam, to jak rozbierałem się w szpitalu. To taki pierwszy obraz, który mam przed oczami. A reszty nie pamiętam".

"Nawet jeśli coś zaszło...". Sąd go uniewinnił

Przed Sądem Okręgowym w Warszawie odbyło się w tej sprawie pięć rozpraw, w trakcie których swoje zeznania składali m.in. partner Beaty G., sąsiedzi pokrzywdzonej oraz policjanci, którzy zatrzymali oskarżonego. Powoływano też kolejnych biegłych, ale ci wskazywali w nich braki w zabezpieczonych śladach, nie mogli w związku z tym odpowiedzieć na pytania sądu.

Tymczasem w połowie sierpnia 2022 roku sąd zdecydował o zmianie środka zapobiegawczego wobec Marcina Z. z tymczasowego aresztu na policyjny dozór. Tę decyzję zaskarżyła prokuratura, jednak na początku grudnia sąd utrzymał ją w mocy. Po wyjściu na wolność Marcin Z. zamieszkał ze swoją 77-letnią babcią.

Wyrok w sprawie śmierci Beaty G. zapadł 10 listopada 2022 roku. Prokurator wnosił o 12 lat więzienia dla Z., obrońca oskarżonego – o uniewinnienie.

Z. powiedział w ostatnim słowie: - Ja w tym wszystkim widzę po prostu jedno, że nie mam się jak bronić, że moja niepamięć niestety trwa dalej. Swoją traumę na swój sposób przeżyłem i przeżywam dalej. Nie wiem, co się tam stało, dlaczego. To mnie nurtuje. Proszę o łagodny wymiar kary albo uniewinnienie. Niestety, nawet jeśli coś zaszło, że ja to zrobiłem, to nie zrobiłem tego specjalnie. 

Ostatecznie sąd uniewinnił Marcina Z. od zarzutu zabójstwa matki. Argumentując swoje orzeczenie, wskazał, że wszystkie przeprowadzone czynności procesowe oraz analiza materiału dowodowego "nie doprowadziły do usunięcia wątpliwości związanych z przebiegiem zdarzenia".

Do zdarzenia doszło w Pruszkowie Tomasz Zieliński, tvnwarszawa.pl

ZOBACZ: "Odludek, inny niż wszyscy". Dlaczego 16-letni Maks zabił "najukochańszą osobę"?

Nóż został pod łóżkiem, leżał tam kilka miesięcy

Jak wskazał sąd, obok okna, przy kaloryferze, leżał połamany stolik i rozbite szkło z butelek. Biegli uznali, że Beata mogła uderzyć się o krawędź lub blat stołu. Stwierdzili, że nie można odtworzyć sekwencji zdarzeń, pomimo licznych śladów, ponieważ niewielka ich część jest poprawnie udokumentowana. 

"Wszystkie przeprowadzone czynności procesowe, a także dokonana przez sąd analiza materiału dowodowego nie doprowadziły do usunięcia wątpliwości związanych z przebiegiem zdarzenia, a co za tym idzie – uznania winy oskarżonego" - czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Sąd uznał, że zaprezentowany przez prokuraturę materiał dowodowy był niepełny, a postępowanie przygotowawcze prowadzane było "niestarannie" i miało błędy. W efekcie nawet biegły zajmujący się śladami krwawymi nie mógł odpowiedzieć na pytania sądu.

"Niewykluczone jest, że pokrzywdzona domagała się alkoholu. Niewykluczone jest, że mogła to być próba samobójcza" - stwierdził sąd, uzasadniając swoją decyzję. 

"Mając na względzie wskazane braki postępowania przygotowawczego, konkretnego ustalenia narzędzia zbrodni, przede wszystkim braku zabezpieczonych do badań śladów krwawych znajdujących się na stoliku, nie można ustalić, czy mogły być wynikiem uderzenia o blat stołu – tym samym, czy śmierć pokrzywdzonej była wynikiem nieszczęśliwego splotu zdarzeń, do którego doszło podczas awantury" - dodał.

Zakrwawiony nóż, leżący pod łóżkiem, kilka miesięcy po zbrodni znaleźli Krzysztof i drugi syn. Sprzątali wtedy mieszkanie Beaty.

Nóż umyli. Nie zanieśli go na policję. O jego znalezieniu powiedzieli podczas rozprawy sądowej.

Sąsiadowi powiedział, że "zabił babcię"

Prokuratura od początku zapowiadała apelację. Śledczy czekali na pisemne uzasadnienie wyroku. Kilka dni przed wysłaniem dokumentu do sądu dotarła do nich wiadomość o ponownym zatrzymaniu Z. – pod zarzutem zabójstwa babci.

Znów podczas zdarzenia był pijany. Służby wezwał sąsiad, któremu mężczyzna miał powiedzieć, że "zabił babcię". Kiedy poszedł do sklepu, był cały we krwi.

Po wytrzeźwieniu Marcin Z. został doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Pruszkowie. - Prokurator przedstawił mężczyźnie zarzut, że w dniu 13 grudnia 2022 roku w Pruszkowie, działając w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia swojej babki, działając z dużą siłą, zadał pokrzywdzonej szereg uderzeń narzędziem tępym w głowę, tułów i ręce, powodując rozległe obrażenia wielonarządowe, wieloodłamowe złamanie kości twarzoczaszki, a także dusił pokrzywdzoną, co skutkowało zgonem pokrzywdzonej, to jest o czyn z artykułu 148 paragraf 1 Kodeksu karnego (zabójstwo - red.) - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz.

Marcin Z. miał zabić swoją 77-letnią babkę czajnikiem.

Śledztwo trwa. Z. wciąż przebywa w areszcie.

PRZECZYTAJ: "Najpierw zabił matkę, potem uciekał tirem".

Apelacja. "Oczywistym jest, że istnieją wątpliwości..."

Prokuratura tymczasem skierowała do sądu apelację w sprawie śmierci matki. Śledczy wnieśli o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania. Bo, zdaniem oskarżyciela, decyzja sądu jest "całkowicie niezasadna i pozbawiona logiki".

Jak podniosła prokuratura, "sąd w żaden sposób nie zakwestionował wyników sądowo-lekarskich oględzin i sekcji zwłok". Wytknęła, że "poczynione przez sąd ustalenia co do powstania tych obrażeń na skutek przewrócenia się przez Beatę G. na krawędź stołu są całkowicie dowolne, nie znajdują oparcia w materialne dowodowym, jak również są sprzeczne z zasadami logicznego rozumowania".

Apelację prokuratury sąd rozpatrzył w środę. Na sali nie było oskarżonego. Reprezentująca oskarżonego radczyni prawna Anna Polimeno powiedziała: - Zgodnie z moją opinią sąd pierwszej instancji prawidłowo ocenił zgromadzony materiał dowodowy, zarówno zeznania świadków, jak i materiał w postaci śladów. Oczywistym jest, że istnieją wątpliwości co do sprawstwa, przyczyny tego, w którym momencie pokrzywdzona zginęła, i co tak naprawdę było przyczyną zgonu. Z zebranego materiału dowodowego wynika, że są to poważne wątpliwości niedające się usunąć na etapie postępowania sądowego, w związku z tym wnoszę o utrzymanie w mocy wyroku.

Do zdarzenia doszło w Pruszkowie Tomasz Zieliński, tvnwarszawa.pl

Wyrok uchylony, sprawa wraca do sądu

Wyrok zapadł jeszcze tego samego dnia. Sąd uchylił wyrok oraz sprawę skierował do ponownego rozpoznania przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Sędzia Beata Adamczyk-Łabuda uzasadniała, że sąd pierwszej instancji nadmierną wagę poświęcił błędom postępowania przygotowawczego.

- Tymczasem powinien skupić się na treści opinii wydanej przez zakład medycyny sądowej, przez biegłą, która przesłuchiwana dwukrotnie przed sądem stwierdziła, że obrażenia ciała, których doznała oskarżona, ewidentnie wskazują, że przyczyną śmierci było wykrwawienie się. Masywne krwawienie z ran, których sposób powstania wskazuje na to, że pokrzywdzona nie mogła sama sobie ich zadać - uzasadniała wyrok Beata Adamczyk-Łabuda.

***

Marcin Z. był wcześniej dobrze znany organom ścigania. W przeszłości był notowany m.in. za jazdę pod wpływem alkoholu oraz za posiadanie narkotyków.

Autorka/Autor:Klaudia Ziółkowska

Źródło: tvnwarszawa.pl

Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński, tvnwarszawa.pl

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl