Informację przesłała na Kontakt24 pani Małgorzata. Autorka zdjęć wyjaśniła, że wykonała je we wtorek tuż przed zachodem słońca. - Mieszkam w Warszawie, ale zajmuję się fotografowaniem natury, dlatego dość często jeżdżę do rezerwatu. Dziś, mniej więcej pół godziny przed zachodem słońca, na wysepce na środku stawu zauważyłam stojącego tam łosia z oponą samochodową na porożu - relacjonowała we wtorek wieczorem.
"Ona łatwo nie spadnie"
Nasza czytelniczka początkowo myślała, że opona tylko chwilowo zaczepiła się o poroże, ale ruchy łosia nie sprawiły, że spadła.
- Widziałam, że łoś kilka razy schylał głowę, nie jestem pewna, czy próbował zrzucić oponę, czy się napić, ale ewidentnie było widać, że ona łatwo nie spadnie. Zadzwoniłam na numer alarmowy 112 i po jakimś czasie przyjechała straż pożarna. Zaczynało się już ściemniać, a zwierzę ukryło się w krzakach w głębi wyspy i jeszcze przez chwilę widać było kawałek jego głowy, ale niedługo później zupełnie zniknął z pola widzenia - opisywała.
Kobieta wyjaśniła, że strażacy skontaktowali się z lokalnym ekspertem zajmującym się dziką zwierzyną. - Przez telefon ten pan powiedział, że dziś już nic nie da się zrobić, a łoś pewnie niebawem pójdzie spać, więc najlepiej go teraz zostawić, a on ma przyjechać tam jutro rano i sprawdzić, czy jeszcze jest, czy udało mu się zrzucić oponę i jeśli nie, to ewentualnie podjąć dalsze kroki. Tak więc zostawiliśmy go tam, ja także planuję przyjechać do rezerwatu jutro około 8 rano, żeby upewnić się, jak wygląda sytuacja. Być może łoś będzie próbował się stamtąd wydostać. Staw nie jest głęboki i łosie umieją pływać, ale mimo wszystko w tej sytuacji na pewno jego poruszanie się jest utrudnione. Może uda mu się ją jednak ściągnąć poprzez ocieranie o drzewa, ale trudno mi ocenić, czy sam ma na to szansę - przyznała.
Strażacy będą szukać łosia
O zdarzenie zapytaliśmy aspiranta Michała Składanowskiego, oficera prasowego Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Pruszkowie. - Mogę potwierdzić, że otrzymaliśmy zgłoszenie o tym, że na terenie rezerwatu zauważono łosia, na którego porożu znajdował się element do niego nienależący. Na miejsce zadysponowano jeden zastęp Ochotniczej Straży Pożarnej w Falentach - przekazał we wtorek.
- Niestety po dotarciu na miejsce nie udało się zlokalizować zwierzęcia, nie słychać było też żadnych odgłosów, które mogłyby wskazywać na to, że łoś znajduje się w bezpośrednim zagrożeniu, dlatego - ze względu na porę nocną - zdecydowano, że jutro rano (w środę - red.) strażacy ponownie udadzą się na wskazany teren, aby jeszcze raz poszukać zwierzęcia - zapewnił.
"Zwierzę się spłoszyło"
W środę strażacy ponownie podjęli interwencję. Nad Stawy Raszyńskie pojechał jeden zastęp z OSP Raszyn oraz lekarz weterynarii. - Udało się zlokalizować zwierzę na wysepce, wzdłuż Drogi Hrabskiej, na której przebywało w dniu wczorajszym. Podjęto próbę pochwycenia łosia, niestety zwierzę się spłoszyło i oddaliło w nieznanym kierunku - poinformował w środę asp. Michał Składanowski.
Zapewnił, że podejmowane będą kolejne próby pomocy zwierzęciu.
Autorka/Autor: est, katke, mg/b
Źródło: Kontakt24, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Małgorzata/Kontakt24