Łuskami wbitymi w drzewa oznaczali doły śmierci. Leśnicy nie pozwolili, by zbrodnia w Palmirach została zapomniana

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Rozmowa z naszym redakcyjnym kolegą Mariuszem Nowikiem, autorem książki "Palmiry. Zabić wszystkich Polaków"
Rozmowa z naszym redakcyjnym kolegą Mariuszem Nowikiem, autorem książki "Palmiry. Zabić wszystkich Polaków"
wideo 2/4
Rozmowa z naszym redakcyjnym kolegą Mariuszem Nowikiem, autorem książki "Palmiry. Zabić wszystkich Polaków"

"Palmiry. Zabić wszystkich Polaków" to historia "małej fabryki śmierci", którą Niemcy stworzyli pod Warszawą na początku okupacji. Historia blisko dwóch tysięcy ofiar, pojedynczych zdjęć, z których wiemy, jak zginęli, a także osób, dzięki którym zbrodnię udało się udokumentować. A niektórym ofiarom - przywrócić nazwiska.

Książka "Palmiry. Zabić wszystkich Polaków" ukaże się 9 marca, nakładem wydawnictwa Prószyński. Z jej autorem, naszym redakcyjnym kolegą Mariuszem Nowikiem, odwiedziliśmy cmentarz w Palmirach. Opowiedział o pracy nad książką i pokazał jedno z ukrytych w pobliskim lesie miejsc egzekucji. Opowiedział też, jak udało się je odnaleźć, dzięki poświęceniu leśników.

"Palmiry. Zabić wszystkich Polaków" - fragment książki:

Dowódcy uwielbiają fotografie. Na każdy raport opatrzony zdjęciami spoglądają przychylniejszym okiem, dlatego oficerowie zaczynają zabiegać o ich względy coraz ciekawszymi ujęciami, a sprawozdania z likwidacji często przypominają fotoreportaże. "Poczekaj, Hans, przystaw mu pistolet do głowy, ale jeszcze nie strzelaj, niech najpierw spojrzy w obiektyw". "Spróbuj tak zrobić zdjęcie, żeby widać było moment, kiedy pluton egzekucyjny strzela. Chcę mieć jeszcze stojących rozstrzeliwanych i kłąb dymu po salwie". "Zrób mi zbliżenie na twarze, na strach w ich oczach".

Nie wiadomo, który z Niemców zabrał ze sobą aparat fotograficzny do palmirskiego lasu. Może był to specjalnie wyznaczony do tego funkcjonariusz? Nie wiadomo, na czyje zlecenie robił te zdjęcia. Może trafiły potem na biurko gubernatora Fischera, może napawał się nimi sam Obergruppenführer Krüger albo nawet generalny gubernator Frank. Gdy ogląda się je osobno, niektóre wyglądają tak zwyczajnie, nudno, że wzrok prześlizguje się po nich swobodnie, bez punktu zaczepienia. Ot, droga prowadząca do lasu, po lewej stronie trzy wysokie brzozy, po prawej przydrożny rów i niewielkie wzniesienie, które upatrzył sobie fotograf. Z tego miejsca udaje mu się sięgnąć kadrem głęboko – pierwszy plan to trzej Niemcy. Wyglądają na zrelaksowanych, stoją bez czapek, hełmów, bez broni. Wykonali swoje zadanie, mogą odpocząć. Pozują, choć od niechcenia. Pewnie autor zdjęcia zawołał chwilę przed naciśnięciem migawki aparatu, żeby na niego spojrzeli. Więc patrzą. Za nimi ciąg ciężarówek czekających wzdłuż drogi. Sześć, wszystkie puste. Odsłonięte plandeki, wygaszone silniki. Czekają. Między dwoma brzozami stoi wysoki znak – skrzyżowanie. Przed nim dwaj inni Niemcy. Rozmawiają. Wyższy chyba usłyszał wołanie fotografa, bo zdążył jeszcze spojrzeć w obiektyw. Nic się nie dzieje. Horyzont zamyka linia drzew.

"Pierwszy plan to trzej Niemcy. Wyglądają na zrelaksowanych, stoją bez czapek, hełmów, bez broni. Wykonali swoje zadanie, mogą odpocząć".Władysław Bartoszewski, "Warszawski pierścień śmierci 1939-1944", Interpress, Warszawa 1970, domena publiczna Wikipedia

Takie zdjęcie w raporcie nie przykuje uwagi dowódcy. Pozbawione kontekstu nie powie też nic przypadkowemu widzowi. Dopiero uzupełnione o okoliczności nabierze mocy.

Na czele kolumny ciężarówek zaparkowała oficerska limuzyna, ale nie widać przy niej gestapowców. Swobodna atmosfera panująca wśród sfotografowanych mężczyzn pozwala przypuszczać, że dowódcy odeszli stamtąd i nie wracają od dłuższego czasu. Może jeszcze idą przez las, a może właśnie przyglądają się, jak rozstrzeliwani spadają do dołów? Gdyby zabrali ze sobą fotografa, być może zamiast nudnej sceny z ciężarówkami dostalibyśmy odpowiedzi na te pytania. Kazali mu jednak zostać.

Aby zadowolić oficerski wybredny gust, trzeba czegoś więcej niż tylko ciężarówek przy zakurzonej drodze. Więcej ruchu, więcej postaci, lepsze ujęcia. Na początek można pokazać wysiadających z "budy" cywilów. Przechodzą przez burtę z boku, pod odsłoniętą plandeką. Niemcy jeszcze pozwalają im się nie spieszyć. Każdego trzeba przecież obsłużyć – zawiązać mu przepaskę na oczach, żeby nie wiedział, dokąd idzie, i nie uciekał, kiedy już zrozumie.

– Wychodzić po kolei! – krzyczą.

Gestapowiec w płaszczu ściągniętym czarnym pasem i czarnych skórzanych rękawiczkach staje przed ciężarówką i rozkłada ramiona. Próbuje regulować ruchem idących na śmierć. Dwaj mężczyźni schodzą z burty tyłem do niego, właśnie dotykają stopami ziemi. Kobieta wychyla się spod plandeki – prawą dłonią podtrzymuje się metalowego słupka, obok niej mężczyzna w czapce już przełożył nogę, stanął na błotniku, zaraz zeskoczy na ziemię za plecami innego Niemca. Drobna więźniarka ze związanymi włosami, w zapiętym wysoko eleganckim płaszczu i chustą zawiązaną pod szyją czeka na swoją kolej, gestapowiec obok niej właśnie kończy zawiązywać komuś chustę na twarzy. Zasłania skazańca szerokimi plecami, zaciska węzeł, rozkładając łokcie na boki. Na najbliższym planie rozmazana ruchem głowa policjanta. Pewnie kogoś odprowadza do grupy przygotowanych więźniów. Nisko stojące słońce kładzie się jasnym blaskiem na twarzy, gra refleksem na hełmie.

"Każdego trzeba przecież obsłużyć – zawiązać mu przepaskę na oczach, żeby nie wiedział, dokąd idzie, i nie uciekał, kiedy już zrozumie".Władysław Bartoszewski, "Warszawski pierścień śmierci 1939-1944", Interpress, Warszawa 1970, domena publiczna Wikipedia

Fotografowi spodobała się ta scena. Na wszelki wypadek zrobił dwa ujęcia. Na drugim kobieta zaciskająca dłoń na metalowym słupku rozgląda się z wysokości ciężarówki. Jeszcze nie wysiada. Jest wychudzona, starsza. Może zastanawia się, jak poradzi sobie z zeskoczeniem, może obawia się, że ramiona jej nie utrzymają, kiedy będzie musiała polegać na nich, przekładając nogę przez burtę. Na lewym przedramieniu ma białą opaskę. Być może jest na niej błękitna gwiazda Dawida. Niemcy w czapkach zawiązują opaski na oczach kobiet, Niemcy w hełmach czekają, by je odprowadzić. Swojej kolei doczeka się też więźniarka pozostająca w "budzie". Nie wiadomo, czy kazali jej skoczyć, czy ściągnęli ją siłą, czy jednak poradziła sobie sama z wyjściem z ciężarówki.

"Niemcy w czapkach zawiązują opaski na oczach kobiet, Niemcy w hełmach czekają, by je odprowadzić".Maria Turlejska (1966) Prawdy i fikcje: Wrzesień 1939 - Grudzień 1941, Warsaw: Książka i Wiedza, pp. s. 200 no ISBN Władysław Bartoszewski, "Warszawski pierścień śmierci 1939-1944", Interpress, Warszawa 1970, domena publiczna Wikipedia

Kolejna scena, jeden krok dalej. Pokryty zielonymi liśćmi młodniak, przedsionek lasu. Uwagę przykuwa wysoki podoficer w hełmie, najpewniej sierżant. Z jego twarzy bije rutyna funkcjonariusza, dla którego ta sytuacja nie jest ani pierwszą, ani ostatnią w jego karierze. Widać po nim lekkie zniecierpliwienie i irytację, pewnie wolałby, żeby zamiast pstrykania zdjęć zająć się robotą. Tylu więźniów, tyle jeszcze grup do odprowadzenia. Ale nie protestuje, choć jego mina wyraża wszystko. Nie patrzy w obiektyw, nie pozuje, zerka gdzieś dalej, przed siebie. Rutyna pozwala mu też zapalić papierosa, trzyma go teraz między palcami lewej dłoni, prawą chowa do kieszeni płaszcza.

Jego podwładni, młodzi, z pustymi jeszcze pagonami, eskortują ubranych po cywilnemu mężczyzn. Trzymają ich za rękawy. Jeden policjant, jeden więzień. Przy nogach Niemców karabiny, na twarzach więźniów szerokie chusty, w dłoniach eskortowanych tobołki z osobistymi rzeczami, ciepły płaszcz przerzucony przez przedramię, z szyi innego – stojącego z tyłu, w jasnej marynarce, eleganckich pantoflach i ciemnym kapeluszu na głowie, ze starannie przystrzyżonymi wąsami – zwisa haftowany szalik. Mężczyzna na przedzie kolumny w zapiętej pod szyją białej koszuli i podniszczonej ciemnej marynarce garbi się, może pod ciężarem bagażu, a może strachu. Całą twarz ma przesłoniętą czarnym materiałem. Na pewno trudno mu oddychać. Stojący obok jego strażnik zaciska dłoń na jego łokciu. Zadba o to, by mężczyzna nie potknął się na korzeniach, nie upadł, nie zrobił sobie krzywdy przed tym, co go czeka. Jego oczy nie wyrażają żadnych emocji.

Daleko za nimi widać kolejną grupę przygotowującą się do wymarszu.

"Przy nogach Niemców karabiny, na twarzach więźniów szerokie chusty, w dłoniach eskortowanych tobołki z osobistymi rzeczami".Władysław Bartoszewski, "Warszawski pierścień śmierci 1939-1944", Interpress, Warszawa 1970, domena publiczna Wikipedia

Następne zdjęcie, następna scena. Tym razem pięć kobiet. Każda ze swoim "przewodnikiem" trzymającym ją za prawe ramię. Każdy "przewodnik" w prawej dłoni niesie karabin. Gdyby którejś udało się wyrwać, szarpnąć mocno, zrzucić czarną opaskę z oczu, miałaby nie więcej niż kilka sekund życia. Tyle zajęłoby mu podbicie mausera do lewej dłoni, przeładowanie i oddanie strzału. Zresztą jak wyrwać się młodemu, silnemu mężczyźnie, dokąd uciekać? Więc idą, stawiają kroki ostrożnie, czasem opierają się na mocnych ramionach "przewodników". Nie niosą już walizek ani tobołków. Prawdopodobnie wszystko musiały zostawić na ścieżce przed wejściem w gęstwę lasu. Fotograf podąża za nimi. Strzela ujęcie, na którym widać plecy tego konwoju. Zwraca uwagę płaszcz kobiety na pierwszym planie – jasny, w charakterystyczną kratę. Dzięki temu płaszczowi uda się potem ustalić jej nazwisko i prawdopodobną datę egzekucji. Janina Skalska, żona właściciela młyna z podwarszawskiego Piaseczna, rozstrzelana 20 lub 21 czerwca 1940 roku. Wraz ze Skalską Niemcy aresztowali jej brata, Eugeniusza Ostapowicza. Eugeniusz też jest w tym lesie.

Gdzieś przed nimi znajduje się cel ich marszu. Jeszcze niewidoczny, ale coraz bliższy.

"Gdyby którejś udało się wyrwać, szarpnąć mocno, zrzucić czarną opaskę z oczu, miałaby nie więcej niż kilka sekund życia".Narodowe Archiwum Cyfrowe

Autorka/Autor:Mateusz Szmelter, Mariusz Nowik mp/r

Źródło: tvnwarszawa.pl

Źródło zdjęcia głównego: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl