O problemie braku chętnych do pracy w szeregach policji wiadomo od dawna. Według danych przekazanych przez policyjnych związkowców, w samej tylko Komendzie Stołecznej Policji brakuje około 2500 funkcjonariuszy, co stanowi prawie 25 procent całego zatrudnienia.
Trudna sytuacja kadrowa jest również w komendach powiatowych położonych na terenie garnizonu stołecznego. Tam również średnio, co czwarte stanowisko pozostaje bez obsady.
Protest policjantów, nie ma kto patrolować ulic
Od kilku dni w jednostkach w całym kraju trwa protest policjantów polegający na nieprzychodzeniu do pracy z powodu zwolnienia lekarskiego. Akcji nadano kryptonim "Lucyna", potocznie nazywana jest też "psią grypą". Komeda Główna Policji nie przekazuje danych o liczbie nieobecnych mundurowych, stąd brak oficjalnych informacji na temat skali protestu.
Z kolei z nieformalnych źródeł wynika, że najwięcej osób protestuje na Śląsku i w Małopolsce. Podstawowe postulaty policjantów dotyczą podwyższenia wynagrodzenia i poprawy warunków pracy poprzez procentowe związanie budżetu policji z PKB (wzorem wojska), podwyżki o minimum 1500 złotych oraz zmiany w przepisach emerytalnych.
Nam udało się porozmawiać z funkcjonariuszami z Komendy Powiatowej Policji w Otwocku – jednostki należącej do garnizonu stołecznego, na obszarze której zamieszkuje około 120 tysięcy osób.
Oficerowie na patrolach
Według naszych ustaleń najtrudniejsza kadrowo sytuacja jest obecnie w Wydziale Kryminalnym otwockiej komendy. – Poza naczelnikami, pozostali policjanci przebywają na zwolnieniu – mówi nam funkcjonariusz, który w obawie przed konsekwencjami chce zachować anonimowość.
Na zwolnieniach przebywają także mundurowi z Wydziału Ruchu Drogowego oraz Wydziału Prewencji. – W WRD pozostał naczelnik z zastępcą oraz jeden funkcjonariusz – wylicza nam policjant z Otwocka.
W Wydziale Prewencji braki są tak duże, że do interwencji w ramach patrolu wyjeżdża sam komendant powiatowy oraz pozostała kadra kierownicza.
Do ulicznych patroli oddelegowani są także policyjni dyżurni – jako nieliczni nie biorą udziału w proteście. - Ze względu na swoje uprawnienia i dostęp do policyjnych systemów teleinformatycznych nie może ich zastąpić inny funkcjonariusz – tłumaczy kolejny policjant, z którym rozmawiamy.
Problemy ze zdrowiem zgłosili również policjanci wyznaczeni do pełnienia służby w komisariatach na terenie powiatu otwockiego. – W Karczewie na służbie pozostała jedynie pani komendant. Tworzy patrol z kierownikami pozostałych komisariatów – twierdzą nasi rozmówcy.
"Ciągłość służby zachowana", wsparcie z Warszawy
O wysoki wskaźnik absencji z powodu "psiej grypy" zapytaliśmy rzecznika otwockiej komendy.
– Ze względu na toczącą się wojnę za wschodnią granicą oraz wojnę hybrydową nie przekazujemy informacji o policjantach przebywających na zwolnieniach – oświadczył podkomisarz Patryk Domarecki, oficer prasowy komendanta powiatowego policji w Otwocku. W tym tonie, na pytanie o akcję "Lucyna" wypowiadają się oficerowie prasowi policji w całym kraju.
– Ciągłość służby jest zachowana, mieszkańcy na pewno mogą liczyć na naszą pomoc – dodaje podkomisarz Domarecki. I ponownie musimy odwołać się do naszych nieoficjalnych ustaleń, z których wynika, że aby załatać luki w obsadzie, dodatkowe patrole z oddziałów prewencji oraz ruchu drogowego są kierowane do Otwocka ze stolicy.
Policjanci nie chcą być na marszu
Termin protestu policjantów nie jest przypadkowy i związany jest z organizowanym, 11 listopada, w Warszawie, Marszem Niepodległości. Co roku przemarsz z centrum stolicy na błonia Stadionu Narodowego zabezpiecza kilka tysięcy mundurowych oddelegowanych z całego kraju.
Jak udało nam się dowiedzieć, większość ze zwolnień lekarskich przedstawionych przez policjantów z Otwocka kończy się w połowie przyszłego tygodnia. – Trudności w zorganizowaniu zabezpieczenia marszu mają być dodatkowym skutkiem protestu – mówią policjanci.
Autorka/Autor: Artur Węgrzynowicz
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl