We wtorek około godziny 16.20 ostrołęcki policjant wracający po służbie dostrzegł siedzącego na poboczu blisko drogi mężczyznę. Funkcjonariusz zatrzymał się i poprosił pieszego, aby oddalił się od drogi, bo może zostać potrącony. W trakcie rozmowy zauważył, że mężczyzna trzęsie się z zimna. Dlatego wyszedł, aby z nim porozmawiać i ustalić, czy nie potrzebuje on pomocy.
Był 30 kilometrów od domu
- Po podejściu okazało się, że mężczyzna siedzi w klapkach i dziurawych skarpetach. Był wyziębiony i zdezorientowany, nie był w stanie podać numeru telefonu do jego członków rodziny. Powiedział, że jak odpocznie, to pieszo będzie szedł do domu, który był oddalony o prawie 30 kilometrów - podał nadkomisarz Tomasz Żerański, rzecznik policji w Ostrołęce.
ZOBACZ: Wyszedł z domu i zaginął. Odnaleźli go następnego dnia.
Policjant powiadomił o sytuacji natychmiast dyżurnego ostrołęckich policjantów. Kupił mężczyźnie jedzenie i picie. Namówił go również, aby ogrzał się w jednym z pobliskich sklepów. Następnie przybyły policyjny patrol przewiózł mężczyznę do miejsca zamieszkania i przekazał pod opiekę członkowi rodziny.
- To zdarzenie jasno pokazuje, jak bardzo potrzebna jest pomoc osób postronnych w takich sytuacjach. Zgłoszenia dotyczące osób zagrożonych wychłodzeniem możemy przekazywać służbom ratowniczym pod numerem 112 - zaapelował rzecznik.
Autorka/Autor: katke/gp
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP w Ostrołęce