W słuchawce komunikat: "straż miejska nie pracuje". Ale strażnicy na służbie byli, tylko nie odbierali telefonu

Straż miejska w Legionowie
W święta nie można było dodzwonić się do straży miejskiej w Legionowie
Źródło: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl

Długa lista zaniedbań w straży miejskiej w podwarszawskim Legionowie. W święta strażnicy mieli wyłączony telefon alarmowy, choć w pracy byli. W Nowy Rok służbę zaczął tylko jeden strażnik, bo pozostali mieli wolny poranek. Gdy kamera monitoringu miejskiego nagrała zakrapianą dużą ilością alkoholu imprezę w parku, na dyżurze nie było żadnego operatora, który mógłby zareagować.

Straż miejska w Legionowie święta Bożego Narodzenia może zaliczyć do wyjątkowo spokojnych. Funkcjonariusze przez dwa dni interweniowali zaledwie cztery razy: dwukrotnie do osób pijących alkohol, zaśmieconego parku oraz dzików w pobliżu bloków. Interwencji mogło być więcej, ale numer alarmowy strażników nie działał prawidłowo.

Błędny komunikat zmieniono po dwóch dniach

W pierwszy i drugi dzień świąt Bożego Narodzenia strażnicy w Legionowie pracowali od 7 do 22. Na każdej z dwóch zmian służbę pełniło od dwóch do trzech funkcjonariuszy - dyżurny plus dwuosobowa załoga patrolowa.

Do dyspozycji mieszkańców są dwa numery alarmowe: 986 oraz 22 774 23 17. W święta zamiast połączenia z dyżurnym, załączał się automat informujący: "W dniu dzisiejszym straż miejska w Legionowie nie pracuje. W przypadku konieczności pilnej interwencji prosimy kontaktować się z numerem alarmowym policji 997".

W święta nie można było dodzwonić się do straży miejskiej w Legionowie
W święta nie można było dodzwonić się do straży miejskiej w Legionowie
Źródło: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl

Jak wynika z naszych ustaleń, 25 grudnia, kilka godzin po rozpoczęciu służby, funkcjonariusze sami zorientowali się, że ich telefon milczy i nie można się do nich dodzwonić. "Urząd otrzymał informację (od dyżurnego straży - przyp. red.) o błędnie nagranym komunikacie, nie zaś o niedziałającym telefonie" - informuje Monika Jakubiak-Rososzczuk, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta w Legionowie.

Z czego wynikał problem? Centralę telefoniczną strażników obsługuje firma zewnętrzna, w której ze względu na dni świąteczne nikogo nie było w pracy. "Niemożliwa była zdalna zmiana komunikatu przez pracownika urzędu. Komunikat może zmienić jedynie firma obsługująca centralę" – wyjaśnia rzeczniczka legionowskiego ratusza. Ustawienia telefonu zostały zmienione dopiero po dwóch dniach błędnego odtwarzania komunikatu i w piątek 27 grudnia, około 9, telefon ponownie zaczął działać prawidłowo.

"Po usunięciu awarii i weryfikacji zapisów centrali okazało się, że były (w czasie świąt – przyp. red.) nieodebrane połączenia (nie można było się dodzwonić). Nieodebrane połączenia nie były widoczne dla dyżurującego" – podaje Monika Jakubiak-Rososzczuk.

Dyżurny przy telefonie, ale patroli brak

Z naszych ustaleń wynika, że 1 stycznia do pracy w straży miejskiej przyszedł tylko dyżurny, którego zadaniem jest odbieranie zgłoszeń od mieszkańców i dysponowanie patroli. Tyle że tych nie było, więc strażnik nie miał możliwości wysłania załogi na interwencję.

Nasze informacje potwierdza Monika Jakubiak-Rososzczuk, przekazując, że dyżurny pracował od 7 do 15, a załoga (dwóch strażników) tylko w godzinach 10-14.

Według wyjaśnień przedstawicielki legionowskiego ratusza, "nietypowe godziny pracy" wynikały z faktu, że większa liczba patroli zabezpieczała miejskiego sylwestra z udziałem władz miasta, a strażnicy musieli mieć zgodną z kodeksem pracy przerwę.

"Dyżurny, który pracował od godz. 7:00 do godz. 10:00 sam miał za zadanie odbierać zgłoszenia od mieszkańców, a w przypadku, kiedy zgłoszenie dotyczyłoby zagrożenia zdrowia lub życia ludzkiego – przekazać zgłoszenie odpowiednim służbom" – pisze w odpowiedzi na nasze pytania Jakubiak-Rososzczuk. I dodaje: "W przypadku pozostałych zgłoszeń takich jak np. nieprawidłowe parkowanie czy zaśmiecone tereny, realizacją ich miał zająć się patrol wykonujący swoje zadania od godz. 10:00".

CZYTAJ TAKŻE: Jeden kompletnie pijany na służbie, drugi "po spożyciu". Strażnicy miejscy zwolnieni

Alkohol w parku i brak reakcji

W nocy z 24 na 25 grudnia w parku Zdrowia kamera monitoringu miejskiego nagrała grupę osób pijących alkohol, którzy zostawili po sobie stertę śmieci. Według naszych ustaleń tego dnia w centrum monitoringu nikogo nie było na dyżurze, co jest częstą praktyką w legionowskiej straży. Strażnicy pracę skończyli przed 22.

Bałagan w parku Zdrowia w Legionowie
Bałagan w parku Zdrowia w Legionowie
Źródło: Facebook

Opublikowane w mediach społecznościowych zdjęcia zaśmieconego parku oburzyły mieszkańców. Na krytyczne komentarze wobec miejskich służb zareagował Mirosław Grabowski, wiceprezydent Legionowa.

"Niestety względy finansowe i brak osób chętnych do pracy ograniczają funkcjonowanie straży miejskiej jedynie do wybranych dni. Obecnie straż pracuje od poniedziałku do soboty" - wyjaśnił we wpisie pod postem ze zdjęciami z parku. "Pracujemy nad tym, aby wzmocnić straż miejską i doprowadzić do sytuacji kiedy będzie mogła skutecznie reagować na każde zgłoszenie" - zapewnił Grabowski. Podkreślił, że w budżecie na poprawę i rozbudowę monitoringu przeznaczono 2,5 miliona złotych. "Mam nadzieję, że to poprawi poczucie bezpieczeństwa w naszym mieście" - dodał wiceprezydent.

CZYTAJ TAKŻE: Legionowo. Kamera monitoringu nagrała gwałt. Operatora nie było przy stanowisku

Kilkadziesiąt etatów i luki w grafiku

W straży miejskiej w Legionowie zatrudnione są 33 osoby. Do pracy przy obsłudze kamer monitoringu wyznaczonych jest 13 operatorów, pozostałe 20 osób to strażnicy.

Interwencja straży miejskiej w Legionowie
Interwencja straży miejskiej w Legionowie
Źródło: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl

Rzeczniczka tamtejszego magistratu tłumaczy, że osoby od monitoringu pracują w dwóch miejscach: w centrum monitoringu w siedzibie straży miejskiej oraz w Centrum Komunikacyjnym (dworzec PKP w Legionowie).

"Trzy z zatrudnionych osób nie mogą pracować w godzinach nocnych, a dwie z nich nie mogą pracować nie więcej niż 7 godzin na dobę (są to osoby z orzeczeniem o niepełnosprawności). Dochodzą do tego urlopy i zwolnienia lekarskie powodujące zmiany w harmonogramie pracy. Należy też pamiętać o obowiązku przestrzegania przepisów Kodeksu pracy" - wyjaśnia Monika Jakubiak-Rososzczuk. "W związku z tym zdarzają się przypadki, kiedy nie ma osoby do obsługi monitoringu. Aby zapewnić obsadę na każdej zmianie komendant musiałby przesunąć do pracy przy obsłudze monitoringu strażników, przez co zabrakłoby ich do patrolowania miasta" - tłumaczy rzeczniczka.

W połowie stycznia szeregi straży miejskiej zasiliło dwóch nowych funkcjonariuszy, którzy zdali egzamin i uzyskali uprawnienia do podejmowania samodzielnych interwencji. Do tego czasu połowa z zatrudnionych strażników pracowała zza biurek, pozostali patrolowali ulice. Nowi funkcjonariusze zasilą patrole, co - jak przekonują urzędnicy - ma wpłynąć na zwiększoną obecność mundurowych na ulicach miasta.

Czytaj także: