Napadli na jego sklep, chwycił za nóż. Prokuratura: działał w obronie koniecznej

Napad na sklep w Kobyłce
Napad na sklep w Kobyłce
Źródło: monitoring
Prokuratura zakończyła śledztwo w sprawie napadu na sklep w Kobyłce. Właściciel, który ugodził śmiertelnie nożem jednego z napastników, nie zasiądzie na ławie oskarżonych. Według śledczych działał w obronie koniecznej. Postanowienie o umorzeniu sprawy nie jest prawomocne.

Jak poinformowała nas Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, Prokuratura Rejonowa w Wołominie umorzyła śledztwo dotyczące wątku "umyślnego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślnego spowodowania skutku w postaci śmierci".

Śledczy w zachowaniu właściciela sklepu nie doszukali się przestępstwa.

"Nagła reakcja obronna w sytuacji zagrożenia życia"

Przypomnijmy, chodzi o napad na jeden ze sklepów popularnej sieci w Kobyłce, do którego doszło na początku roku. W mediach społecznościowych pojawił się wtedy film z monitoringu, pokazujący przebieg zdarzenia. Widać na nim, jak jeden z napastników wchodzi za sklepową ladę i - prawdopodobnie - próbuje otworzyć kasę. Po chwili pojawia się właściciel, który uniemożliwia mu wyjście. Dochodzi do szamotaniny, drugi napastnik podbiega do lady i grozi mężczyźnie przedmiotem wyglądającym na broń. Ten chwyta za długi nóż, wyprowadza dwa pchnięcia w bok napastnika i wypycha go. Obaj agresorzy uciekają ze sklepu.

Jeden z nich zmarł kilkaset metrów dalej, drugi został wkrótce zatrzymany. Usłyszał zarzut usiłowania rozboju i został aresztowany. Właściciel został przesłuchany w charakterze świadka, a prokuratura wyjaśniała, czy nie przekroczył granic obrony koniecznej.

- W śledztwie ustalono, że właściciel sklepu działał w ramach kontratypu obrony koniecznej, o którym mowa w artykule 25 § 1 Kodeksu karnego: "Nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem" - wytłumaczyła rzeczniczka.

Czytaj też: Napad na sklep i szarpanina z właścicielem. Jeden z napastników zginął. Są wyniki sekcji zwłok

- Zachowanie Tomasza C. oraz Łukasza P. bezsprzecznie stanowiło bezpośredni i bezprawny zamach na własność, posiadanie, a przede wszystkim życie i zdrowie pracownicy i właściciela sklepu. Podkreślić należy dysproporcję sił w czasie zdarzenia. Właściciel sklepu odpierał w początkowej fazie pustymi rękoma zamach ze strony dwóch młodych mężczyzn, posiadających przy sobie niebezpieczne narzędzia. Działania te nie przyniosły skutku, gdyż Tomasz C., pomimo kilkukrotnego uderzenia pięścią w twarz, w dalszym ciągu był w stanie szarpać się, nadto w tym samym czasie do bezpośredniej konfrontacji dołączył Łukasz P., który posiadaną repliką pistoletu próbował uderzyć oraz mierzył do właściciela sklepu - przekazała prokurator. - Eskalacja ta w sposób oczywisty wzmogła w nim poczucie zagrożenia. Wówczas instynktownie chwycił za leżący w pobliżu nóż. Była to nagła reakcja obronna w sytuacji zagrożenia życia - dodała.

Postanowienie o umorzeniu nie jest prawomocne.

Byli pod wpływem narkotyków i alkoholu

Prokurator przekazała również ustalenia dotyczące samego napadu. Według śledczych Tomasz P. i Łukasz C. w dniu zdarzenia brali narkotyki w postaci mefedronu i amfetaminy oraz pili alkohol.

- W pewnym momencie podjęli decyzję o wspólnym dokonaniu przestępstwa. Po dotarciu do sklepu około godziny 23.30 i uprzednim zamaskowaniu się kominiarkami mężczyźni wtargnęli na salę sprzedaży, gdzie znajdowała się pracownica. Łukasz P. zagroził kobiecie przy pomocy trzymanej w ręce repliki pistoletu, natomiast Tomasz C., trzymając w ręku metalową rurkę długości 43,5 centymetra i średnicy 2,5 centymetra, wszedł za kasę i próbował otworzyć kasetkę z pieniędzmi, czego nie udało mu się dokonać z uwagi na nieznajomość kodu - poinformowała Skrzeczkowska.

Jak przekazała, w trakcie zajścia na zapleczu sklepu znajdował się właściciel, który wychodząc przez uchylone drzwi, zauważył jednego z napastników stojącego w kominiarce z bronią w ręku. Następnie zauważył stojącego za kasą Tomasza C., trzymającego jedną rękę za plecami.

Czytaj też: Zbigniew Ziobro o napadzie w Kobyłce: państwo musi stać po stronie skutecznie broniących się porządnych obywateli

- Bojąc się, że on również posiada broń, podjął działania obronne i uderzył Tomasza C. kilkukrotnie pięścią w twarz, a następnie mężczyźni zaczęli się szarpać. W tym czasie Łukasz P. podbiegł do lady od strony przeznaczonej dla klientów i nad kasą przystawiał broń do głowy właściciela sklepu, wtedy ze sklepu uciekła pracownica - opisała prokurator.

Jak zrelacjonowała, podczas szarpaniny właściciel sklepu chwycił leżący nieopodal nóż, którym pracownicy sklepu otwierają przesyłki i ugodził Tomasza C. - Następnie napastnicy wybiegli przez główne drzwi sklepu i oddalili się w kierunku przejazdu kolejowego w Kobyłce, zaś właściciel sklepu w tym czasie skontaktował się z numerem alarmowym 112. W odległości około 300 metrów od sklepu Tomasz C. upadł, a następnie zmarł - opisała przebieg zdarzeń.

Drugi ze sprawców napadu, jak podała prokurator, usłyszał zarzuty m.in. usiłowania rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Przebywa w tymczasowym areszcie. Akt oskarżenia przeciwko niemu został przesłany do sądu pod koniec marca 2023 roku.

WhatsApp Video 2023-01-09 at 08
Przy dworcu w Kobyłce znaleziono ciało mężczyzny
Źródło: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl
Czytaj także: