W dmuchanych kołach z ojcem próbowały dostać się na drugi brzeg rzeki. Nurt porwał czwórkę dzieci

WOPR Bialobrzegi
Jak ratować tonącego i zachować bezpieczeństwo?
Źródło: TVN24
Dzieci wraz z ojcem usiłowały dostać się w dmuchanych kołach na drugi brzeg Pilicy. Porwał je nurt rzeki. Z pomocą ruszyli ratownicy z WOPR w Białobrzegach (Mazowieckie). "Pompowane zabawki nie zapewniają bezpieczeństwa w rzekach" – przypominają i apelują o rozsądek nad wodą.

Do zdarzenia doszło w niedzielę po południu w Białobrzegach. Mężczyzna wraz z piątką małych dzieci chciał dotrzeć na drugą stronę rzeki, gdzie znajduje się miejskie kąpielisko.

- Nie miał chyba jednak świadomości, że w tym miejscu Pilica ma około dwóch metrów głębokości. Czworo dzieci weszło do wody - po dwoje w jednym kole. Piątego malucha ojciec wziął na ręce - relacjonował prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (WOPR) w Białobrzegach Tomasz Tomczyński.

ZOBACZ: Skoczył do wody z roweru wodnego i chwycił go skurcz mięśni.

Ratownicy zauważyli, co się dzieje

Gdy dzieci straciły grunt pod nogami i zaczęły płynąć z nurtem rzeki, mężczyzna wpadł w panikę, bo nie wiedział, kogo ma najpierw ratować. Na szczęście, dwaj ratownicy strzegący kąpieliska po drugiej stronie rzeki w porę zauważyli, co się dzieje. Zdążyli dopłynąć do dzieci i wyciągnąć je na brzeg.

Według ratowników zachowanie mężczyzny można uznać za bardzo lekkomyślne. - Po pierwsze, pod opieką jednej osoby nie powinno przebywać nad wodą tyle dzieci. Nie sposób jest je wszystkie upilnować, by były bezpieczne – zaznaczył Tomczyński.

Po drugie, dmuchane zabawki absolutnie nie zapewniają bezpieczeństwa w rzece. - Najwięcej mamy interwencji związanych z dziećmi, które w pompowanych kółkach wchodzą do wody, a gdy tracą grunt pod nogami, zaczynają płynąć, porywa je nurt rzeki i zaczyna być niebezpiecznie. W tym przypadku skończyło się tylko na strachu, bo ratownicy w porę zareagowali - zauważył szef białobrzeskiego WOPR.

Rzeki mogą być niebezpieczne

Ratownicy przestrzegają, że nawet w rzekach uważanych za stosunkowo bezpieczne są miejsca, które stwarzają duże zagrożenia dla życia ludzi. Niektóre z nich już są oznaczone jako tzw. czarne punkty, ale wiele jest lokalizacji jeszcze nieoznakowanych. Rzeki bywają też zdradliwe z innych powodów.

"Ich dno może zmieniać się z dnia na dzień, a nawet z godziny na godzinę, więc nawet jeśli dzień wcześniej kąpaliśmy się w tym miejscu i było wszystko w porządku, nie oznacza to, że kiedy przyjdziemy następnego, będzie tak samo" - ostrzegali przedstawiciele WOPR.

ZOBACZ: 23 w samej Warszawie, aż 123 na Mazowszu. Tych miejsc lepiej unikać, to czarne punkty wodne

Czytaj także: