Niektórzy z nich w Polsce mieszkają od lat, mają tu pracę i rodzinę. Po informacjach o ataku Rosji na Ukrainę zdecydowali, że wracają, by bronić ojczyzny. W czwartek na Dworcu Zachodnim spora część pasażerów to wyjeżdżający Ukraińcy. Rozmawiała z nimi reporterka TVN24 Joanna Pawlińska.
"Nie chcę do Rosji, chcę żyć w Ukrainie, w Europie"
Jej pierwszy rozmówca powiedział, że do Polski przyjechał dwa tygodnie temu. - Teraz muszę jechać z powrotem. Trzeba kraj swój bronić. Nie chcę do Rosji, chcę żyć w Ukrainie, w Europie - mówił. Dodał, że jego żona została w Polsce, a syn też będzie walczył. - Każdy tak by zrobił. Jakby tak było w Polsce, to każdy by poszedł do wojska - mówił.
Drugi pracuje w Polsce już od około 10 lat. Ma trzy córki i wnuczki. Gdy usłyszał poranne informacje, nie miał wątpliwości. W pracy zrozumieli, że musi jechać do Ukrainy. Zapytany o to, czego możemy życzyć Ukrainie, odpowiedział: - Żeby szybko się to wszystko skończyło.
Witalina na Dworzec Zachodni przyszła dowiedzieć się, czy będzie mogła wyjechać do Ukrainy i później spokojnie wrócić do Polski. - Na razie jestem trochę przerażona tym wszystkim. Rodzina została tam, nikt nic nie wie, co się dzieje i co będzie dalej. Jest bardzo duży strach, ale mamy nadzieję, że będzie wszystko dobrze.
Atak Rosji na Ukrainę. Relacja na żywo w tvn24.pl>>
"Jeden Ukrainiec będzie jak 10 Rosjan"
Władek zapytany o to, jak poczuł się w nowej rzeczywistości, odpowiedział: - Źle, wojna. Brata zabrali do do wojska, sam jadę też. Jego brat ma 20, on - 26. Na pewno będą walczyć. - Teraz, jak przyjadę, to szkolenie jeszcze. Jutro mówią, że będzie gorzej - mówił dalej. Opowiadał, że z relacji kolegów, którzy już walczą, wynika, że do Ukrainy ma wkroczyć ciężkie wojsko, które zrówna ją z ziemią. Powiedział, że się nie boi. - To moja ziemia, mój kraj. Kocham Ukrainę. Damy radę Rosji. Będziemy walczyć o swój kraj. Jeden Ukrainiec będzie jak 10 Rosjan - dodał.
Jurij: - Jest taka sytuacja, że nie wiemy, co będzie jutro. Może jutro Putin napadnie na Polskę - mówił. Podkreślił, że Polska zawsze brata się z Ukrainą i potrzebne jest teraz otwarcie polskich granic. - Proszę, żeby cała Polska pomogła. Ludzie tam panikują, płaczą i nie wiedzą, co robić. Sytuacja jest ciężka - określił. Powiedział, że boi się o rodzinę. Przyjechał tutaj z żoną, mają dwójkę dzieci. Na Ukrainie ma mamę i braci.
Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj program specjalny w TVN24
Rosyjski atak na Ukrainę
Putin wydał w czwartek nad ranem (o 4 rano polskiego czasu) rozkaz przeprowadzenia "operacji specjalnej w Donbasie", ale atak Rosji przebiega na wielu frontach, w wielu miejscach Ukrainy. Putin powiedział w telewizyjnym wystąpieniu do rodaków, że celem Rosji jest "demilitaryzacja Ukrainy".
Ukraińska straż graniczna przekazała, że wojska rosyjskie zaatakowały ukraińską granicę państwową z Rosją i Białorusią. "Atak na jednostki graniczne, patrole graniczne i punkty kontrolne odbywa się z użyciem artylerii, ciężkiego sprzętu i broni strzeleckiej. Do ataku doszło w obwodach ługańskim, sumskim, charkowskim, czernihowskim i żytomierskim, a także z terytorium okupowanego Krymu" - poinformowała.
Autorka/Autor: katke/r
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24