Studenci dawnego Collegium Humanum: jesteśmy w beznadziejnej sytuacji. Uczelnia odpowiada

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl
Dariusz Wieczorek o sytuacji studentów Collegium Humanum
Dariusz Wieczorek o sytuacji studentów Collegium HumanumTVN24
wideo 2/5
Dariusz Wieczorek o sytuacji studentów Collegium HumanumTVN24

- Nie tylko straciliśmy cenny czas, ale także pieniądze - mówią studenci uczelni Varsovia (dawne Collegium Humanum). Nie odbywają się obrony, uczelnia nie wydaje dyplomów. Ci, którzy chcą się przenieść, słyszą, że będą musieli zapłacić karę. Problemy zaczęły się po tym, jak wiosną do warszawskiej siedziby uczelni wkroczyło CBA. W obronie studentów interweniuje RPO, a Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego mówi o "patologii i bardzo poważnym problemie".

Studenci Uczelni Biznesu i Nauk Stosowanych "Varsovia" (dawniej Collegium Humanum - Szkoła Główna Menadżerska) skarżą się na trudną sytuację. Z ich relacji wynika, że po zatrzymaniu przez Centralne Biuro Antykorupcyjne Rektora Collegium Humanum Pawła Cz., w uczelni - gdzie ustanowiono zarządcę przymusowego - podjęto działania, które w praktyce ograniczają ich konstytucyjne prawo do kontynuowania nauki. Zrozpaczeni piszą do mediów: "prosimy o pomoc w toczeniu walki z władzami uczelni (...) od dłuższego czasu nie odbywają się obrony, nie są wydawane dyplomy, ani karty przebiegu studiów. To ostatnie jest przyczyną tego, że nie możemy się starać o przeniesienie na inne uczelnie".

Studenci zgłaszają się do naszej redakcji także na Kontakt24. Iwona studiuje w dawnym Collegium Humanum psychologię. Za miesiąc nauki płaciła 800 złotych. Przez 2,5 roku. Wcześniej studenci mieli zajęcia w pełni online. Teraz uczelnia poinformowała, że taka forma jest nielegalna. W okresie pandemicznym można było bowiem prowadzić zajęcia zdalnie, ale odkąd zniesiono 1 lipca 2023 roku stan zagrożenie epidemiologicznego, jest to już nielegalne.

Agenci CBA w siedzibie Collegium Humanum
Agenci CBA w siedzibie Collegium HumanumTVN24

Studenci nie mogą doprosić się o oceny z przedmiotów

Magdalena Stryja zarządzała uczelnią tymczasowo od aresztowania rektora. Teraz jest jej prorektorem. W ostatnich wyborach samorządowych startowała w Gliwicach do rady miasta z ramienia Trzeciej Drogi. Nie uzyskała jednak wystarczającej liczby głosów. Zagłosowało na nią 1,8 procent mieszkańców. Teraz studenci narzekają na jej sposób zarządzania uczelnią. Pod koniec sierpnia zorganizowano spotkanie z prorektorką. Z nagrania, do którego dotarliśmy, wynika, że zniecierpliwieni studenci dopytywali np. o to, kiedy doczekają się weryfikacji ocen. "Minimum dwa tygodnie, może trzy, może cztery" - odpowiadała na spotkaniu wymijająco Stryja. "Czyli nie ma konkretów" - odpowiadała na to jedna ze studentek. Na co prorektorka skwitowała: "No nie może być konkretów. To pół miliona ocen, to nie może być konkretów".

- Pani prorektor wyraźnie podkreśliła, że nieprawidłowości wynikają z bałaganu, który był wcześniej. A tak naprawdę brakuje ocen z jej kadencji. I tu jest problem - mówi nam Iwona. I dodaje: - Studiujemy 2,5 roku i wcześniej te oceny w systemie nam się pojawiały. Odkąd mamy nową prorektor, tych ocen w ogóle nie ma.

Studenci mówią o spychologii. Dzwonią do wykładowcy, ten mówi, że nie dostał dokumentów, żeby mógł wpisać oceny. Gdy dzwonią do dziekanatu, tam słyszą, że dokumenty przekazano. - I tak nami kołują. Ocen jak nie było, tak nie ma - ubolewa nasza rozmówczyni. Studenci skarżą się na brak ocen z łącznie dwóch ostatnich semestrów. Gdy zaczęły się pierwsze problemy, próbowali sobie radzić sami. Przedmioty ustalali z wykładowcami. Prosili, by ktoś je w ogóle poprowadził. - Zajęcia mieliśmy nawet w tygodniu do godziny 23, żeby wyrobić się z przedmiotami. Powinniśmy już być po obronach, które miały być w lipcu. Słyszymy jednak, że możemy mieć nawet wydłużony okres studiowania, bo może się okazać, że nie mamy wystarczających punktów ECTS. Nie wiem, czy nie chodzi po prostu o wyciąganie od nas pieniędzy za kolejny semestr - ocenia Iwona. Jak dodaje, niektórzy studenci od około 1,5 roku czekają na dyplomy, których nie dostali do tej pory. W lipcu miały też ruszyć egzaminy, na to też się nie doczekali.

Chcą się przenieść, uczelnia straszy karą

Iwona napisała połowę pracy dyplomowej, ale w pewnym momencie przerwała. - Kiedy zaczął się ten ferment, doszliśmy do wniosku, żeby się nie okazało, że będzie jak z dyplomami MBA (ang. Master of Business Administration). Obawiamy się, że rząd uzna, że absolwenci psychologii Collegium Humanum nie będą mogli później pracować np. w publicznych szkołach czy przychodniach. I co my wtedy z tym dyplomem zrobimy? - rozpacza studentka.

CZYTAJ WIĘCEJ: Dyplomy z Collegium Humanum. Rządowa rada oceniła ich wiarygodność

Wielu osobom marzyło się też po aferze przeniesienie na inną uczelnie, gdzie mogliby w spokoju dokończyć naukę. - Rozwiązać umowę? Nie ma mowy. Naliczają nam jakieś kary, jeśli ktoś chce zrezygnować. Jest nas ogrom, bo mówi się o 25 tysiącach studentów tej uczelni - podkreśla dalej Iwona, która według umowy z Varsovią ma odebrać dyplom 30 września. Czy tak się jednak stanie? Nie wiadomo. - Zasłaniali się najpierw tym, że prokurator weryfikuje dokumentację. Studenci słali pisma do prokuratury, a ta odpowiadała, że oni nie sprawdzają ocen 25 tysięcy studentów. Przecież to by było chore. To jest cyrk - ocenia.

- Chcę uciekać, nie chcę mieć nic wspólnego z tą uczelnią. Choć z ankiety, którą robiliśmy wewnętrznie, wynika, że połowa naszego kierunku, czyli około 100 osób, nadal chce się tu bronić - wyjawia Iwona.

Inna studentka pisze do naszej redakcji: "Ostatnie zmiany na uczelni powodują, że studenci muszą sami rezygnować i nie otrzymują dokumentacji z możliwością przeniesienia a tym samym tracą po kilka lub kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nikt nam nie chce pomóc, każdy umywa ręce a obecny zarząd twierdzi, że brak ocen wpisanych w systemie to wina studentów (...) tracimy wszystko, niektórzy pracę, bo pracowali dzięki temu, że studiują".

Do uczelni trudno się dodzwonić. Gdy próbujemy, odbiera automat, który kieruje do odpowiedniego działu. Tam jednak, oprócz muzyki "umilającej" czekanie, nikt nie odpowiada. Automatyczny głos radzi też wysłać maila, by usprawnić odpowiedź. Tak też robimy, ale do momentu publikacji nie otrzymaliśmy żadnych wyjaśnień.

Komunikat zarządcy uczelni

Oficjalny komunikat zarządcy Varsovii otrzymaliśmy w czwartek po południu. Podpisał się pod nim reprezentujący uczelnię Bartosz Klepacz. Jak wskazał, nowy zarządca sprawuje władzę nad uczelnią od 14 marca i "ujawnił szereg nieprawidłowości w kluczowych obszarach jej funkcjonowania".

"Jeden z nich dotyczy weryfikacji oceniania i dyplomowania m.in. wpisywania ocen przez osoby nieuprawnione lub bez podstawy faktycznej i prawnej do systemu informatycznego, brak potwierdzenia uznania efektów uczenia się (poza systemem szkolnictwa wyższego lub w ramach systemu studiów na Collegium i innych uczelniach), przeprowadzenie obron prac dyplomowych bez uzyskania absolutorium (uprzedniego zaliczenia wszystkich przedmiotów określonych w programie studiów), brak wymaganych ustawą punktów ECTS (niezbędnych do ukończenia studiów)" - wyjaśniono.

Zdaniem uczelni, nieprawidłowości te dotyczyły większości studentów. "W związku z powyższym zarządca wdrożył procedury mające na celu ich usunięcie oraz zapobieżenie ich powstaniu w przyszłości. Koniecznym elementem było uzupełnienie brakujących ocen oraz potwierdzenie autentyczności tych, które do systemu wprowadzono bez należytego udokumentowania. W tym zakresie o pomoc poproszono również studentów, którzy w większości przesłali posiadane przez siebie dane świadczące o przystąpieniu do egzaminu i uzyskaniu stosownej oceny" - wskazano.

Varsovia uważa też, że problem braku ocen w systemie był znany studentom od lat i wynikał przede wszystkim ze złej organizacji w tym obszarze na uczelni Jak podano, problemy zgłaszali także wykładowcy i pracownicy Biura Obsługi Studenta. "Znaczna część studentów, których dotyczył problem, to studenci tzw. studiów skróconych, tj. takich na których program studiów pięcioletnich (magisterskich) realizowany jest w 2 i pół roku, a czasem i krótszym. Studenci tacy wielokrotnie zaliczenie części egzaminów opierali na dokumentach z innych uczelni lub wiedzy uzyskanej poza systemem studiów (np. pracowali u siostry w kancelarii prawnej lub u kuzyna w poradni dentystycznej). W takim przypadku przyjmująca uczelnia powinna wydać decyzję o potwierdzeniu tych efektów uczenia się i przyznaniu określonej liczby punktów ECTS" - czytamy dalej.

W oświadczeniu podano także, że "wielokrotnie decyzje takie nie zostały jednak wydane, a tam gdzie zostały wydane ich treść nie pozwalała stwierdzić, co komu zaliczono i jak to odzwierciedlono w systemie". Zdaniem uczelni wielokrotnie błędnie określano też liczbę punktów ECTS, co powodowało, że osoba starająca się o dyplom w istocie w jego suplemencie nie miała liczby wymaganej przez ustawę do ukończenia studiów.

"Wskazać należy, iż pomimo pełnej świadomości Studentów i Absolwentów o fakcie niezaliczenia wszystkich przedmiotów oraz fakcie dopisania ocen bez przeprowadzenia zaliczenia lub egzaminu, a w skrajnych przypadkach bez przeprowadzenia zajęć z danego przedmiotu, część z nich w sposób stanowczy żąda wydania dokumentów, mimo iż dokumenty takie poświadczałyby nieprawdę, narażając na odpowiedzialność karną zarówno podmiot wydający taki dokument, jak i osobę, która następnie takim dokumentem chciałaby się posługiwać. Po weryfikacji bardzo często okazuje się, że Student lub Absolwent domaga się wydania dyplomu, podczas gdy uprzednio nie spełnił ustawowych wymogów formalnych – przykładowo nie zaliczył kilkunastu przedmiotów z programu studiów, bądź też nie uzyskał wymaganej liczby punktów ECTS" - argumentuje dalej Varsovia.

Przedstawiciel uczelni wskazuje też, że "wystawianie dokumentów, które poświadczają nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne stanowi przestępstwo stypizowane w art. 271 k.k. Nakłanianie do wydania takich dokumentów wyczerpuje znamiona przestępstwa z art. 18 § 2 k.k. w związku z art. 271 k.k., a wyłudzenie podstępem poświadczenia nieprawdy znamiona przestępstwa z art. 272 k.k. Przestępstwem jest także używanie dokumentów określonych w art. 271 k.k. lub 272 k.k".

Jakie działania podejmuje w związku z tym uczelnia? W dalszych wyjaśnieniach czytamy, że "konieczne jest uprzednie zweryfikowanie przebiegu studiów i efektów uczenia przed wystawieniem danego dokumentu. Dokument ten będzie wówczas dokumentem autentycznym, którym student będzie mógł się posługiwać bez obawy, że wartość dokumentu zostanie podważona, zakwestionowana lub w przyszłości unieważniona".

Studenci mają uzbroić się w cierpliwość

"Jeżeli Studentom i Absolwentom zależy na wiarygodności ich wykształcenia i tytułów naukowych winni uzbroić się w cierpliwość. Pracownicy Uczelni ogromnym nakładem pracy starają się dokonać weryfikacji przebiegu ich kształcenia, aby możliwe było wystawienie dokumentów, którymi bez obaw będą mogli się legitymować w dalszej ścieżce naukowej i zawodowej" - zaznaczono dalej.

Podkreślono też, że proces weryfikacji oraz niewydawania kart przebiegu studiów czy też wstrzymania obron jest stanem przejściowym. "Nieprawdą jest zatem rozpowszechniana medialnie informacja, iż uczelnia odmawia wydawania Studentom i Absolwentom kart przebiegu studiów, dyplomów czy też dopuszczenia studentów do obron. Naczelnym zadaniem zarządu przymusowego jest przestrzeganie przepisów prawa, czego do dnia 14 marca 2024 r. brakowało na uczelni, a w związku z czym Rektor Paweł Cz. ma postawione zarzuty, jak również uzdrowienia wszystkich procesów dydaktycznych i egzaminacyjnych. Niestety jest to proces bardzo wymagający czasowo i skomplikowany, niemniej jednak – co należy podkreślić – jest to proces przejściowy, a wydawanie Studentom kart przebiegu studiów czy też dopuszczenia do obron - po zakończeniu procesu weryfikacyjnego – nastąpi bez zbędnej zwłoki" - zapewniono.

Studenci już szykują pozwy zbiorowe. Zebrali się także na facebookowej grupie, gdzie dzielą się spostrzeżeniami i rozwiązaniami prawnymi. To już ponad cztery tysiące osób.

Interweniuje RPO

Sprawie przyjrzał się również Rzecznik Praw Obywatelskich. Jak czytamy w opublikowanym w środę komunikacie na stronie RPO, "studenci byłego Collegium Humanum - gdzie ustanowiono Zarządcę Przymusowego - skarżą się na działania, które ograniczają ich konstytucyjne prawo do nauki w jego nieprzerwanej realizacji". Jak opisano, w uczelni wdrożono bowiem procedury weryfikacyjne prowadzące do wstrzymania wydawania kart przebiegu studiów, wyznaczania terminów obrony prac dyplomowych, a nawet wydawania dyplomów; część tych działań ma wynikać z obowiązków nałożonych przez prokuraturę.

"Rzecznik Praw Obywatelskich pisze do Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego o uzasadnionych podstawach do instytucjonalnego wsparcia uczelni w weryfikacji ocen studentów - aby choć obecnie ograniczyć ich stan niepewności" - podano.

W komunikacie czytamy, że RPO zwrócił się do zarządcy przymusowego uczelni o "szczegółowe przedstawienie procedur, jakie zostały opracowane w celu przeprowadzenia weryfikacji ocen studentów"; precyzyjne określenie liczby studentów objętych procedurą weryfikacyjną; określenie czasu przewidzianego do ukończenia procesu weryfikacji ocen studentów oraz terminów przystąpienia do wydawania studentom kart przebiegu studiów, dyplomów ukończenia studiów oraz przewidywanej daty wznowienia wyznaczania terminów obrony pracy dyplomowej".

Ministerstwo: patologia, bardzo poważny problem

Do sprawy odniósł się również na konferencji w Karpaczu zapytany o to przez TVN24 minister nauki i szkolnictwa wyższego Dariusz Wieczorek. Jak przyznał, problem jest znany ministerstwu. Jak zaznaczył, proponowana nowa ustawa ma sprawić, że takich problemów w przyszłości nie będzie, bo - jak stwierdził - "takich uczelni po prostu nie będzie". - Spotkałem się z zarządcą komisarycznym kilka razy w tej sprawie. Spotykałem się również z przedstawicielami samorządów, w tej chwili również planujemy spotkanie, bo ten problem jest znany - przyznał minister. I dodał: - Problem polega na tym, że uczelnia na dzisiaj w wielu przypadkach nie dysponuje np. kartami ocen. Czyli mówiąc krótko: w ogóle ta ewidencja nie była prowadzona, więc w sposób naturalny [uczelnia - red.] nie może wydawać żadnego zaświadczenia.

Wieczorek ocenił, że z tego powodu studenci mają dzisiaj kłopot. Zwracają się do wykładowców. Wykładowcy nie chcą z kolei niczego podpisywać. - Mówiąc krótko: jest to błędne koło. I na tym najbardziej cierpią ci, którzy uwierzyli w to, że jest to uczelnia, która rzeczywiście dobrze kształci, której dyplom będzie miał jakąś wartość - ocenił. I zaznaczył: - Dzisiaj prowadzony nabór na kolejny rok to jest coś, co rzeczywiście nie powinno mieć miejsca po tym, co się stało wcześniej. Bo ja nie wierzę, że można tak szybko naprawić tę patologię, z którą mieliśmy do czynienia.

Minister przypomniał, że na początku roku, kiedy jego resort zaczął porządkować ten temat, w systemie na uczelni Collegium Humanum było zapisanych 25 tysięcy studentów i 80 pracowników naukowo-dydaktycznych. - Bardzo poważny problem. W mojej ocenie trzeba dzisiaj występować o odszkodowania. Będziemy oczywiście namawiali tam, gdzie można, żeby te karty jednak uzupełniać. Żeby te dokumenty tym studentom wydawać. Natomiast to już jest poza zasięgiem ministerstwa nauki - przyznał Wieczorek.

Zapytany o to, gdzie studenci mogą zgłaszać się o pomoc, odpowiedział: - Ministerstwo na podstawie tych przepisów, które państwu dzisiaj pokazaliśmy, jest bezradne. Oprócz tego, że możemy prosić zarządcę komisarycznego, żeby wykazał więcej empatii.

Autorka/Autor:

Źródło: tvnwarszawa.pl

Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl