Kierowcy holowników nie próżnowali. Do źle zaparkowanych pojazdów przyjeżdżali dokładnie
14 083 razy. Na miejsce wzywani są przez straż miejską, policję i żandarmerię. Pieniądze za "usługę" zasilają kasę ZDM, a ten opłaca firmy usuwające pojazdy. Ich wynagrodzenie sięgnęło już kwoty 3,5 mln złotych.
Zdążyli wrócić. Zapłacili
Kierowcy, którzy zostawiają swoje samochody, czy motocykle, byle gdzie, nie bacząc na obowiązujące przepisy, narażają się na niemiła niespodziankę. Nie dość, że stracą nerwy, to jeszcze z ich portfela, w przypadku samochodu osobowego, ubędzie 478 złotych za holowanie i 37 złotych za każdy dzień postoju na parkingu.
3582 właścicielom udało się dobiec do swoich pojazdów, nim pomoc drogowa odjechała. Ale nie uniknęli oni kary. Niektóre samochody, dokładnie 521 sztuk, zostały porzucone przez właścicieli. Wraki – również trafiły na parking.
Nie wszystkie pojazdy są odbierane. Właściciele mają na to pół roku. Po tym czasie, zgodnie z postanowieniem sądu, są utylizowane. Gdy ich wartość jest większa niż 4000 złotych trafiają na aukcję. W tym roku nie zgłoszono się po 516 pojazdów.
Z lewej strony Wisły
Jak podaje ZDM, holowniki najwięcej pracy po lewej stronie Wisły miały w kwietniu, zaś po prawej - w lipcu.
ZDM stanowczo dementuje też nagminnie wyrażane przekonanie, że z opłat uiszczanych przez kierowców wypłacane są premie dla strażników miejskich za gorliwe wskazywanie pojazdów.
Pozostawiając auto w bramie, możemy przyczynić się, że do kogoś nie dojedzie karetka. Pozostawienie auta na torowisku, to już kłopot dla dziesiątek pasażerów. Zdajemy sobie sprawę z deficytu miejsc parkingowych w mieście, należy jednak pamiętać, że wysiadając z auta stajemy się pieszymi, przypominamy sobie o tym wtedy dopiero, kiedy musimy obchodzić dookoła cudzy samochód, czy nie mogąc wręcz przecisnąć się np. z dzieckiem w wózku - poucza ZDM.
Holowniki wywożą samochody:
wp//ec
Straż miejska odholowywała auta
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak /tvnwarszawa.pl