Pierwsi mieszkańcy spalonego bloku przy ulicy Fasolowej 36 być może wrócą do swoich mieszkań za około dwa tygodnie - takiej możliwości nie wyklucza nadzór budowlany. Na razie część rodzin mieszka w wynajętych przez spółdzielnię lokalach. Poszkodowanym wypłacane są również zapomogi.
Obecnie trwają prace zabezpieczające budynek. Usuwane są pozostałości po pożarze. Trwa również przegląd i ekspertyza budynku. Od jej wyniku, zależeć będzie decyzja nadzoru budowlanego.
- Jesteśmy w fazie uprzątania budynku, utylizujemy toksyczne rzeczy. W międzyczasie wykonywana jest ekspertyza budowlana, która powinna być gotowa w przyszłym tygodniu - zapowiedział w rozmowie z tvnwarszawa.pl Jacek Frydryszak prezes zarządu Spółdzielni Budowlano Remontowej "DOM".
Na bloku zamontowano rusztowanie, pierwszą informację o tym dostaliśmy na Kontakt24.
- Faktycznie na miejscu pojawiło się rusztowanie. Dostęp do dachu budynku, który najbardziej ucierpiał, jest utrudniony, dlatego najbezpieczniej dostać się na niego z poziomu platform. Z nich również zrzucane będą zniszczone elementy - wyjaśnił Jacek Frydryszak. I dodał, że rusztowanie nie zostanie szybko zdemontowane, bo będzie wykorzystywane podczas remontu elewacji.
Remont całego budynku może potrwać nawet kilka miesięcy. Najpierw jednak nadzór budowlany będzie musiał wskazać, które części bloku będą tego wymagały.
- Obecnie wyłączone są cztery klatki. Wczoraj byli u nas panowie ze spółdzielni i zgłosili wykonywanie prac porządkowych. Być może będzie możliwość, aby osoby mieszkające na najniższych piętrach budynku, wróciły do swoich mieszkań - powiedział dyrektor PINB Andrzej Kłosowski. Te informacje potwierdza dzielnica.
Jak się dowiedzieliśmy w urzędzie dzielnicy, pierwsze rodziny, w zależności od decyzji nadzoru, mogłyby wrócić do swoich mieszkań za około dwa tygodnie.
Obecnie poszkodowani znajdują się w wynajętych przez spółdzielnię mieszkaniach przy ulicy Ryżowej.
- Lokale są w podobnym standardzie do tych, które zostały zniszczone w pożarze. Koszt ich wynajmu pokrywa ubezpieczyciel. Jako dzielnica zaproponowaliśmy lokale zastępcze, ale ze względu na pomoc, którą udzieliła spółdzielnia, poszkodowani nie widzą potrzeby wprowadzenia się do nich. Początkowo mieszkaniami zastępczymi zainteresowanych było dziesięć rodzin - powiedziała Katarzyna Piwowarska rzecznik dzielnicy Włochy.
Wypłacono zapomogi
W administracji dowiedzieliśmy się, że do wynajętych przez nich mieszkań wprowadziło się 15 rodzin, ale jak podkreśla prezes zarządu spółdzielni, sytuacja ulega zmianie. - Niektóre osoby zamieszkały z rodzinami, inne u znajomych. Ci, którzy nie mają się, gdzie podziać, mogą skorzystać z naszej pomocy - zapewnił Jacek Frydryszak.
Poszkodowanym zostały również wypłacone zapomogi. - Zgodnie z ustawą o pomocy społecznej, kiedy jest zdarzenie losowe wypłacane są pieniądze. W tym przypadku są to kwoty od 1,5 tysiąca do trzech tysięcy złotych. W zależności od tego czy mieszkanie było spalone, czy zalane w wyniku akcji strażaków - poinformowała rzecznik dzielnicy Włochy.
Iwona Adamiuk z dzielnicowego ośrodka pomocy społecznej dodała, że ośrodek będzie pomagać tym, którzy będą tego potrzebować. - Zapomogi zostają wypłacane bez względu na wysokość dochodów. Ale oczywiście będziemy również analizować sytuację osób, które pozostały bez środków na życie - zapowiada Iwona Adamiuk
W pomoc mieszkańcom zaangażował się Caritas i lokalna parafia.
150 strażaków
Pożar w bloku przy Fasolowej 36 wybuchł w ostatnią środę lipca. Doszczętnie spłonęły mieszkania na ostatniej kondygnacji budynku. W wyniku akcji strażaków zalane zostały mieszkania znajdujące się na niższych kondygnacjach.
md/sk