Magdalena Bogumił w piątek poinformowała o zaginięciu swojego psa Kebaba. Wiadomość zmieściła w mediach społecznościowych, zgłosiła na policję i do obrońców praw zwierząt.
"Mój pies został wywieziony do lasu w Baniosze lub w okolicach Legionowa. Zrobiła to właścicielka mieszkania, w którym mieszkam. Ja byłam w tym czasie w pracy" - napisała i poprosiła o pomoc w odnalezieniu czworonoga.
"Nie przyznaje się do winy"
Skąd pewność, że pies został zabrany właśnie przez właścicielkę mieszkania? - Kobieta przyznała się do tego co zrobiła swojej przyjaciółce. Ta natomiast powiedziała mi o wszystkim - mówi nam Magdalena Bogumił. - Właścicielka nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że psa ktoś na Ursynowie po prostu ukradł - dodaje.
Bogumił twierdzi, że w momencie, kiedy pies zginął, zniknęła też właścicielka mieszkania. - Nie było jej przez kilka dni. Dziś wróciła, lecz nadal udaje, że nie ma z ta sprawą nic wspólnego - mówi.
Policja potwierdza zgłoszenie wywłaszczenia czworonoga. - Informację otrzymaliśmy 29 kwietnia. Sprawa jest nadzorowana przez policję. Prowadzimy czynności sprawdzające - informuje Joanna Banaszewska, oficer prasowy komendanta rejonowego.
Pies był przywiązany do drzewa
Kebab to kilkumiesięczny kundelek. Magdalena Bogumił wprowadziła się na Meander około półtora miesiąca temu. W rozmowie z nami przekonuje, że właścicielka mieszkania od początku zgodziła się na obecność psa. - Wszystkie opłaty i wszystkie rachunki płacone były na czas. Nie wiem dlaczego nagle wywiozła mi go do lasu - zastanawia się.
Cała historia zakończyła się szczęśliwie. Kebab został znaleziony w środę. - Pewna pani, która zobaczyła moje ogłoszenie na portalu społecznościowym zadzwoniła do mnie i poinformowała, że znalazła psa. Był przywiązany do drzewa w lesie pod Baniochą - mówi właścicielka czworonoga.
ZOBACZ TAKŻE: Ktoś rozrzucił kiełbasę naszpikowaną haczykami
Policja szuka sprawcy
kw/sk
Źródło zdjęcia głównego: Facebook / Schronisko dla bezdomnych w Józefowie