Driftował na lodzie, obok stały dzieci. Policja była łaskawa, ukarała go tylko mandatem

Kierowca wjechał samochodem na zamarzniętą rzekę
Policja: nieodpowiedzialne i ryzykowne zachowanie kierowcy
Źródło: TVN24
Najpierw policja mówiła o ryzykownym zachowaniu kierowcy i grożącej mu karze - nawet więzienia. Ostatecznie driftowanie po zamarzniętej tafli Bugu, w bliskiej odległości bawiących się dzieci, skończyło się 200-złotowym mandatem. Dlaczego? Jak tłumaczy policja, rzeka okazała się tylko rozlewiskiem, a lód zbyt gruby, by się załamać.

Do niebezpiecznej sytuacji doszło w ubiegłym tygodniu. Wyszkowska policja opublikowała nagranie z miejskiego monitoringu i poinformowała, że poszukuje kierowcy. W czwartek podała, że został znaleziony i ukarany.

- Szereg czynności dowodowych, które zostały przeprowadzone w ustaleniu z prokuratorem, pozwoliło podjąć decyzję o ukaraniu kierowcy. Czyn został zakwalifikowany jako wykroczenie i stworzenie zagrożenia w ruchu lądowym poza drogą publiczną. Kierowca został ukarany mandatem karnym w wysokości 200 złotych - przekazał nam Damian Wroczyński, rzecznik prasowy policji w Wyszkowie.

Zapytany o to, czy w jego ocenie kara jest adekwatna do wykroczenia, odpowiedział: - Postępowanie było przeprowadzone w sprawie, zostało zakwalifikowane jako wykroczenie. Brane były pod uwagę wyjaśnienia kierującego. O karze podjął decyzję policjant prowadzący sprawę. Za takie wykroczenie grozi mandat do 500 złotych.

Tylko mandat, bo lód był gruby

Na nagraniu z monitoringu widać, że kierowca jeździł samochodem po zamarzniętej tafli, w pobliżu bawiły się dzieci w towarzystwie dorosłych. Policja tłumaczyła wówczas, że kierowcę można ukarać nawet na podstawie przepisów Kodeksu karnego. Za złamanie artykułu o narażaniu innych osób na niebezpieczeństwo utraty życia czy ciężki uszczerbek na zdrowiu groziłaby mu kara do trzech lat więzienia. Ostatecznie nie znaleziono jednak przesłanek do zastosowania przepisów Kodeksu karnego.

- Policjanci na miejscu przeprowadzili oględziny. Okazało się, że to nie rzeka, a płytkie rozlewisko powstałe na skutek jej wylania. Dodatkowo zbiornik był całkowicie zamarznięty, lód był na tyle gruby, że nie było ryzyka, by mógł pęknąć zarówno w miejscu, w którym jeździł samochód i tam, gdzie bawiły się dzieci - wyjaśnił Wroczyński.

Pierwszy informację podało RMF FM.

Czytaj także: