"Warszawska Mapa Reprywatyzacji". Połączyli polityków z biznesmenem

Pierwsza Warszawska Mapa Reprywatyzacji
Pierwsza Warszawska Mapa Reprywatyzacji
Źródło: Miasto Jest Nasze
"Oddajemy w Państwa ręce interaktywną infografikę, która przedstawia powiązania między politykami i urzędnikami a jednym ze znanych warszawskich handlarzy roszczeniami. Pierwszy raz problem warszawskiej dzikiej reprywatyzacji ujęty został w sposób tak kompleksowy, dający pojęcie o skali problemu" – tak reklamuje swoją Warszawską Mapę Reprywatyzacji organizacja Miasto Jest Nasze. – To manipulacja – odpowiada rzecznik ratusza i dodaje, że urząd rozważa wstąpienie na drogę sądową. Do sprawy odnosi się również rodzina biznesmena.

Mapa ukazała się we wtorek, a internauci chętnie przesyłają sobie link do niej.

Na samej górze interaktywnej prezentacji znajduje się sylwetka prezydent Warszawy, a od niej, niczym w drzewie genealogicznym, odchodzą gałęzie do jej podwładnych, którzy z kolei połączeni zostali z reprywatyzowanymi terenami, zaś te są z osobą Macieja Marcinkowskiego.

Po kliknięciu na osobę albo miejsce pojawiają się opisy, przygotowane przez MJN.

Na "gałęziach" znajdziemy z kolei odnośniki do artykułów prasowych na temat roszczeń, m.in. z tvnwarszawa.pl czy "Gazety Stołecznej".

"Działał w sprzyjającym klimacie"

"Zestawienie informacji, które zebraliśmy z różnych źródeł, pokazuje sprawę w pełnym świetle, dowodząc, że pan Maciej Marcinkowski działa w bardzo sprzyjającym klimacie. Zarówno Biuro Planowania Przestrzennego, Biuro Gospodarowania Nieruchomościami, jak i burmistrz dzielnicy Śródmieście w ciągu ostatnich dwóch lat wielokrotnie szli mu na rękę, wbrew woli radnych Warszawy oraz mieszkańców. Było tak w przypadku Ogródka Jordanowskiego na ul. Szarej, działki przy placu Zamkowym, działki na placu Defilad i przy ul. Twardej" – ocenia Miasto Jest Nasze.Na mapie znalazła się też posłanka Platformy Obywatelskiej Julia Pitera. "W infografice publikujemy również listy, które świadczą o bardzo dużym zaangażowaniu Julii Pitery w sprawę przekazaniu Marcinkowskiemu działki na ulicy Szarej" – zaznaczają członkowie organizacji.

"Czysta manipulacja"

- Takie zestawienie jest czystą manipulacją ze strony autorów, problem dekretu Bieruta i przepisów jest dużo bardziej złożony. Sposób dobrania informacji wskazuje, że autorzy mają tezę dotyczącą tej sprawy - komentuje w rozmowie z tvnwarszawa.pl Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza. - Nie można stawiać urzędników jako tych, którzy sprzyjają inwestorowi i są w kontrze do mieszkańców. To my walczymy o zmianę ustawy dotyczącej dekretu. W 2012 roku złożyliśmy projekt, który reguluje te sprawy - dodaje.I zaznacza, że władze miasta zastanowią się, czy zestawieniem nie powinien zająć się sąd.

- Przeanalizujemy, czy sprawa nadaje się, by skierować ją do sądu - mówi Milczarczyk.

"Nie było mowy o preferencyjnym traktowaniu"

Do zarzutów odnoszą się także przedstawiciele dzielnicy Śródmieście.

- To nie jest prawda, ze burmistrz szedł na rękę panu Marcinkowskiemu. Był traktowany jak każdy obywatel tego kraju, nie było mowy o żadnym preferencyjnym traktowaniu - ocenia z kolei Mateusz Dallali, rzecznik dzielnicy.

"Żyjemy w kraju teorii spisku"

Specjalne oświadczenie przesłała też do naszej redakcji Magdalena Marcinkowska.

"Szanujemy wolność słowa, która jest nadrzędną wartością w demokratycznym państwie. Popieramy również prawo i poczucie obowiązku aktywistów do informowania opinii publicznej, jednakże zwracamy uwagę, że formułowanie tak śmiałych tez powinno być poprzedzone rzetelnym researchem i być w jak największym stopniu obiektywne" - odpowiadają w mailu podpisanym "Rodzina Marcinkowskich".Ich zdaniem dopuszczono się manipulacji.

"W materiale jawnie przedstawiono tylko części informacji, przez co odbiorcy komunikatu mogą wysnuć błędne wnioski. Mapa celowo pomija ważne fakty, szeroko dostępne w mediach, w tym informacje publikowane na łamach TVN Warszawa, które mają znaczący wpływ na jej treść. Przykładowe pominięte informacje dotyczą m.in. wyników kontroli przeprowadzonej przez warszawską prokuraturę w sprawie inwestycji, opisane w materiale pt: "Prokuratura o kontrowersyjnym biurowcu. Nie było uchybień urzędników" – odpowiadają.

Twierdzą, że w Warszawie toczy się ponad 8 tysięcy wniosków dekretowych, a kilka dotyczy działalności Macieja Marcinkowskiego.

"Po raz kolejny odczuwamy, że żyjemy w Polsce – kraju teorii spisku, gdzie kariery polityczne budowane są na przykładach negatywnych kampanii. Szkoda, że młodzi ludzie nie czerpią z innych wzorców. Najwidoczniej za jedyną drogę do sukcesu uznają manipulację. Chcą za wszelką cenę osłabić rządzące władze Warszawy i jak widać im bliżej wyborów, tym bardziej wyszukanych technik używają" – przekonują.

Zobacz całe oświadczenie.

Miasto Jest Nasze

Członkowie Miasto Jest Nasze planują startować w wyborach samorządowych. Na ich stronie czytamy: "Głównym celem stowarzyszenia będzie dążenie do poprawy standardów funkcjonowania samorządu terytorialnego i zwiększenia udziału mieszkańców w podejmowaniu decyzji dotyczących ich otoczenia."

CZŁONKOWIE ORGANIZACJI ZORGANIZOWALI MIĘDZY INNYMI POGRZEB STARÓWKI:

ran/mz

Mówią Jan Śpiewak i Tomasz Lec

Czytaj także: