Gdyby nie Zbigniew Brzeziński, gdyby nie jego zabiegi o to, żeby Polska była traktowana poważnie, żeby Polska była przyjęta do NATO, gdyby nie to podglebie, które przygotował, dzisiaj prawdopodobnie historia Polski wyglądałaby inaczej - mówił we wtorek Rafał Trzaskowski, który brał udział w nadaniu śródmiejskiemu pasażowi imienia cenionego politologa.
We wtorek przy alei Szucha odbyła się uroczystość nadania imienia Zbigniewa Brzezińskiego pasażowi pieszemu. Miejsce to wybrano z uwagi na bliskość siedziby Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
W uroczystości wzięli udział marszałek Senatu Tomasz Grodzki, wicemarszałkini Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski oraz prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
"W naszych sercach pozostał przede wszystkim wielkim przyjacielem Polski"
- W takich momentach człowiek zawsze się zastanawia, co powiedzieć, żeby to nie zabrzmiało banalnie, dlatego że o Marku Brzezińskim można mówić bardzo długo, a o jego ojcu Zbigniewie Brzezińskim można mówić jeszcze dłużej, prawdopodobnie godzinami - zaczął swoje przemówienie Rafał Trzaskowski.
- Prawdopodobnie godzinami można wymieniać jego zasługi. Mówić, że był wybitnym politologiem, architektem amerykańskiej polityki zagranicznej przez dziesięcioletnia, że miał swój udział w tym, żeby normalizować stosunki między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, że zajmował się uspokojeniem sytuacji na Bliskim Wschodzie, ale oczywiście w naszych sercach pozostał przede wszystkim wielkim przyjacielem Polski. Prawdą jest, że zawsze o sobie mówił, że jest Amerykaninem polskiego pochodzenia – dodał prezydent stolicy.
Jak zaznaczył, Zbigniew Brzeziński amerykańskim politykom zawsze przypominał o Polsce. – Wolność nie bierze się z niczego. Gdyby nie Zbigniew Brzeziński, gdyby nie jego zabiegi o to, żeby Polska była traktowana poważnie, gdyby nie jego zabiegi o to, żeby Polska była przyjęta do NATO, gdyby nie to podglebie, które sam przygotował, dzisiaj prawdopodobnie historia Polski wyglądałaby inaczej – stwierdził Trzaskowski.
Przyznał, że czuł dumę, oglądając wystąpienia profesora. – Zawsze słuchałem jego nienagannej polszczyzny, przedwojennego sznytu prawdziwego gentelmana, myślałem: "dobrze, że ktoś taki jest" – wspominał.
Teraz, jak stwierdził, historia zatoczyła koło, ponieważ syn Brzezińskiego jest ambasadorem w Polsce. – W dosyć trudnym momencie, wyjątkowym momencie. Nikt się nie spodziewał, że w momencie, kiedy obejmie swoją funkcję, po chwili rozpocznie się wojna – mówił.
"Byłby dumny, obserwując, jak Polacy wspierają Ukrainę i dają przykład innym narodom"
Głos zabrał również wspomniany Mark Brzezinski. – Mój ojciec znany był jako racjonalny i analityczny strateg. Były jednak dwie sprawy, które zawsze go poruszały. To była rodzina i Polska. Choć w dzieciństwie, w kraju swoich przodków spędził tylko kilka lat – rozpoczął swoje wystąpienie ambasador.
Jak dodał, "Polska zawsze zajmowała ważne miejsce w jego sercu". – Jego ulubionym słowem po polsku było słowo "lojalność". Kiedy w 1989 roku po upadku komunizmu Lech Wałęsa wystąpił przed amerykańskim kongresem, ojciec nie krył wzruszenia. Myślę, że byłby dumny i wzruszony również dziś, widząc, jak ważnym partnerem dla Stanów Zjednoczonych stała się Polska. Byłby dumny, że członkostwo w NATO daje Polakom pewność, że będą bezpieczni, a Ameryka jest ich niezachwianym sojusznikiem. Byłby dumny, obserwując, jak Polacy wspierają Ukrainę i dają przykład innym narodom – stwierdził Mark Brzezinski.
Ambasador nie krył też dumny i wzruszenia, że może uczestniczyć we wtorkowej uroczystości. – Jako ambasador i jako syn, mówię państwu "dziękuję" - zakończył swoje wystąpienie.
Emigrant, politolog, doradca prezydenta Cartera
Zbigniew Brzeziński urodził się w Warszawie 28 marca 1928 roku. Jego ojciec Tadeusz Brzeziński był dyplomatą, od 1938 roku konsulem RP w Kanadzie. Przyszły doradca prezydenta Cartera skończył tam szkołę i Uniwersytet McGilla w Montrealu, a na Uniwersytecie Harvarda obronił pracę doktorską z historii totalitaryzmu sowieckiego. W 1958 roku został obywatelem USA. Rok wcześniej, po raz pierwszy od emigracji za Zachód, odwiedził Polskę. Po doktoracie wykładał na Harvardzie, a w 1960 roku został profesorem na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku.
Od młodości związany był z Partią Demokratyczną, doradzał prezydentom Johnowi Kennedy'emu i Lyndonowi Johnsonowi. W latach 70. polemizował z antywojenną lewicą w swej partii i krytykował politykę odprężenia prezydentów Richarda Nixona i Geralda Forda, która kładła - jego zdaniem - nadmierny nacisk na kontrolę zbrojeń, nie doceniając kwestii praw człowieka, co prowadziło do ustępstw wobec ZSRR.
Jako współzałożyciel tzw. Komisji Trójstronnej, organizacji polityków i biznesmenów pragnących zacieśnienia sojuszu USA, Europy i Japonii, Brzeziński zaprosił do niej ówczesnego gubernatora Georgii Jimmy'ego Cartera. Kiedy Carter został prezydentem, mianował go swym doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego.
Na nowym stanowisku Brzeziński położył nacisk na kluczową rolę "trzeciego koszyka", praw człowieka w Akcie Końcowym Helsińskiej Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Wzmocniło to opozycję w ZSRR i krajach Europy Wschodniej. Forsując ten kurs, Brzeziński musiał przezwyciężyć opór sekretarza stanu Cyrusa Vance'a, który opowiadał się za ustępstwami wobec Moskwy, aby ułatwić rozmowy o redukcji broni strategicznej (SALT).
Po sowieckiej inwazji w Afganistanie Brzeziński zorganizował pomoc dla afgańskich mudżahedinów. Kosztem trzech miliardów dolarów CIA, współpracując z wywiadem Pakistanu, dostarczyła im m.in. pociski rakietowe Stinger, którymi mogli zestrzeliwać sowieckie helikoptery. Zimą 1980 roku z inicjatywy Brzezińskiego ustępujący z urzędu Carter zmobilizował przywódców Europy Zachodniej oraz papieża Jana Pawła II, aby wystąpili w obronie Polski, zagrożonej interwencją ZSRR. W listach przestrzegli oni Moskwę przed tym krokiem, uprzedzając, że położy to kres odprężeniu w Europie.
Po odejściu z rządu w 1981 roku Brzeziński pozostał wpływowym ekspertem ds. polityki zagranicznej USA. Szczególnie angażował się w sprawy polityki wobec ZSRR i bloku wschodniego. Profesor mocno wspierał przyjęcie Polski do NATO, współpracując na tym polu z Polonią amerykańską. W rozmowach z korespondentami w Waszyngtonie nie stronił od wypowiedzi i rad w sprawach polskiej polityki wewnętrznej.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24