Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że opinia toksykologiczna z badań kierowcy autobusu, który we wtorek staranował kilka aut na Bielanach, "potwierdziła obecność substancji psychotropowej". 25-latek miał powiedzieć policjantom, że po raz ostatni zażył narkotyk 3 lipca, czyli cztery dni przed wypadkiem.
Jak przekazała w oświadczeniu rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Mirosława Chyr, postępowanie prowadzone jest w kierunku spowodowania przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji oraz posiadania substancji psychotropowej.
25-letni kierowca autobusu został zatrzymany po przeprowadzeniu przez policję badania "narkotesterem", które wykazało obecność substancji psychotropowej w organizmie. "Zatrzymamy w obecności funkcjonariuszy policji oświadczył, iż po raz ostatni zażywał amfetaminę 3 lipca 2020 roku" - poinformowała Chyr.
"Pochodna mefedronu"
"Opinia z zakresu badań toksykologicznych potwierdziła obecność substancji psychotropowej pochodnej mefedronu - wpisanej do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, w stężeniu wskazującym, że kierowca prowadził autobus po użyciu narkotyków, czym wyczerpał również znamiona artykuły 87 paragraf 1 Kodeksu wykroczeń" - czytamy w oświadczeniu prokuratury. Chodzi o przepis Kodeksu wykroczeń, który mówi: "Kto, znajdując się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze aresztu albo grzywny nie niższej niż 50 złotych".
Jak dodała Mirosława Chyr, w toku postępowania śledczy zabezpieczyli substancję psychotropową w postaci amfetaminy, a także akcesoria, które mogą być wykorzystywane przy zażywaniu narkotyków.
Prokuratura zastrzegła jednak, że oczekuje "na pełne wyniki badań toksykologicznych zabezpieczonych dowodów". Mężczyźnie nie postawiono na razie zarzutów, nie ma też wniosku do sądu o tymczasowy areszt 25-latka.
"Po użyciu", ale nie "pod wpływem"
- Opinia toksykologiczna wymaga doprecyzowania, jeżeli chodzi o ilość stwierdzonych innych substancji, niż ta podana w komunikacie. Pewna jest natomiast obecność substancji, która jest pochodną mefedronu. Jej ilość natomiast nie jest taka, aby mówić o prowadzeniu "pod wpływem" substancji psychotropowej, czyli o przestępstwie. Ale tylko i wyłącznie o prowadzeniu w stanie "po użyciu" narkotyku – doprecyzowała w rozmowie z tvnwarszawa.pl Mirosława Chyr.
Podkreśliła, że istotne dla sprawy będą ilości innych wymienionych w opinii toksykologicznej substancji. Nie ujawniła jednak, o jakie substancje chodzi.
"Poczekajmy na ostateczne badania"
W środę rano podczas konferencji prasowej o sprawę zatrzymanego kierowcy pytany był Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy.
- Przede wszystkim chciałbym poczekać na ostateczne wyniki badań krwi, bo widzę, że media zaczęły już ferować przeróżnego rodzaju wyroki, a nie ma jeszcze potwierdzonych ostatecznie badań, więc poczekajmy jeszcze na ostateczne badania - odpowiedział. - Wydaje mi się, że w każdej sytuacji tak to powinno wyglądać, a widziałem, że media, które podają się za publiczne, zajęły się bardzo wnikliwie tą sprawą, zanim badania zostały zakończone - dodał.
Przypomniał też, że we wtorek wiceprezydent Robert Soszyński spotkał się z przedstawicielami firmy zatrudniającej kierowcę. - Jak wczoraj informowałem: mój zastępca na moje polecenie rozmawiał z firmą (Arriva – red.), w której kierowca był zatrudniony, która wykonuje usługi dla miasta stołecznego Warszawy. Te usługi zostały zawieszone, przynajmniej do wyjaśnienia tej sprawy - podkreślał.
Kolejny wypadek autobusu Arrivy
We wtorek około godziny 10.30 na ulicy Klaudyny na Bielanach kierowca autobusu linii 181 uderzył w trzy zaparkowane pojazdy i w latarnię, które klosz spadł na czwarte auto. Jedna osoba, pasażerka autobusu, trafiła do szpitala z ogólnymi obrażeniami. Jak poinformowała policja, 25-letni kierowca autobusu był trzeźwy, ale test na narkotyki wykazał w jego organizmie obecność środków odurzających. Mężczyzna został zatrzymany.
To już drugie podobne zdarzenie z udziałem będącego pod wpływem narkotyków i pracującego dla firmy Arriva kierowcy autobusu miejskiego. Kierowca autobusu linii 186 spowodował 25 czerwca wypadek na moście Grota-Roweckiego, w którym zginęła pasażerka, a czworo innych pasażerów zostało ciężko rannych. Tomasz U., który kierował autobusem, był pod wpływem amfetaminy. Został aresztowany.
Po wtorkowym wypadku rzeczniczka stołecznego ratusza Karolina Gałecka poinformowała, że po spotkaniu przedstawicieli Arrivy z zastępcą prezydenta Warszawy Robertem Soszyńskim, zdecydowano o zawieszeniu umowy z przewoźnikiem. Gałecka wskazała, że ratusz oczekuje od spółki przetestowania kierowców i zaświadczenia, że nie zażywają oni substancji psychoaktywnych. Do tego czasu połączenia obsługiwać mają pozostali przewoźnicy.
Źródło: tvnwarszawa.pl / PAP