To już druga tego typu sprawa w ciągu ostatnich dwóch tygodni. We wtorek kierowca autobusu linii 181 zderzył się z trzema pojazdami i uszkodził latarnię na ulicy Klaudyny. W wyniku tej sytuacji do szpitala z lekkimi obrażeniami trafiła jedna osoba. Policja poinformowała o zatrzymaniu kierowcy, ponieważ tester narkotykowy wskazał na obecność metamfetaminy w jego organizmie.
Pod koniec czerwca doszło natomiast do poważnego wypadku z udziałem autobusu linii 186, który spadł z mostu Grota-Roweckiego na trasie S8. Wtedy jedna osoba zginęła, a rannych zostało ponad 20, z czego 17 trafiło do szpitala. Tamten kierowca przyznał się do prowadzenia po zażyciu amfetaminy. Usłyszał zarzuty spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi mu 15 lat więzienia.
Przewoźnik wezwany do ratusza
Obie linie były obsługiwane przez tego samego przewoźnika - firmę Arriva. Po wtorkowym zdarzeniu spółka została wezwana przez ZTM do wszczęcia w trybie pilnym postępowania wyjaśniającego. - Rozważamy zerwanie zawartej z firmą Arriva umowy o świadczenie usług przewozowych - przekazał we wtorek po południu rzecznik ZTM Tomasz Kunert.
Działania w tej sprawie podjął też stołeczny ratusz. "Przewoźnik Arriva został pilnie wezwany do Roberta Soszyńskiego, zastępcy prezydenta Warszawy. Jeżeli potwierdzą się informacje o obecności substancji psychoaktywnych u kierowcy, rozważymy zerwanie umowy z przewoźnikiem" - poinformowała Karolina Gałecka, rzeczniczka urzędu miasta.
"Poszukamy innego podwykonawcy, jeżeli te wyniki się potwierdzą"
- Rozmawiałem ze swoim zastępcą, żeby jasno porozmawiał z kierownictwem tej firmy, która obsługuje kontrakt i jasno im powiedział, że poszukamy innego podwykonawcy, jeżeli te wyniki się potwierdzą. Będziemy reagowali twardo - zapowiedział prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Dwie i pół godziny po ogłoszeniu spotkania z przewoźnikiem ratusz poinformował o zawieszeniu przez Zarząd Transportu Miejskiego realizacji usług przewozowych świadczonych w ramach trzech kontraktów przez firmę Arriva. Jak wyjaśniono w komunikacie, obsługa linii autobusowych przez tego przewoźnika zostaje wstrzymana od dnia 7 lipca.
"Zawieszenie obowiązuje do odwołania, które może nastąpić po przedstawieniu przez spółkę dowodów lub okoliczności potwierdzających zdolność do bezpiecznego świadczenia usług publicznego transportu zbiorowego. Powyższa decyzja uzasadniona jest względami bezpieczeństwa pasażerów, które dla nas jest kluczowe'" - podkreślono w komunikacie.
Rzeczniczka ratusza zapewniła, że w środę komunikacja miejska będzie kursowała bez zmian. - Zarząd Transportu Miejskiego oraz pozostali przewoźnicy zapewnią ze swojej strony autobusy, które zastąpią pojazdy firmy Arriva - zaznaczyła. Podobne informacje przekazał nam Tomasz Kunert. - Nasz dział, który zajmuje się przewozami, ustala własnie obsadę jutrzejszych kursów - powiedział.
Jak ustalił nasz reporter Artur Węgrzynowicz, we wtorek autobusy dzienne linii obsługiwanych przez firmę Arriva mają dokończyć swoje kursy zgodnie z rozkładem jazdy. - Ale na trasę nie wyjadą już jej autobusy nocne. W ich miejsce skierowano już pojazdy Miejskich Zakładów Autobusowych, Mobilisu i PKP Grodzisk Mazowiecki - dowiedział się.
"Został sprawdzony pod kątem trzeźwości"
Wcześniej we wtorek ZTM w wydanym przez siebie komunikacie zapewnił, że cały czas trwają kontrole w zajezdniach przewoźników, które rozpoczęły się po wypadku na moście Grota-Roweckiego.
"Nasi pracownicy sprawdzają dochowywanie procedur, dotyczących sprawdzania stanu technicznego pojazdów i kontroli pracowników. Z uzyskanych od przedstawicieli firmy Arriva informacji wynika, iż kierowca, który spowodował wypadek na ulicy Klaudyny, przed wyjazdem w trasę i później, na miejscu zdarzenia, został sprawdzony pod kątem trzeźwości - w obu przypadkach testy dały wynik negatywny" - podał ZTM.
ZTM dodał też, że kierowca miał ważne wszystkie badania, wymagane przed dopuszczeniem do pracy. Został, zgodnie z wymaganiami ZTM zawartymi w postępowaniu przetargowym, zatrudniony na pełen etat, na umowie o pracę. Złożył też oświadczenie, że nie pracuje u innego operatora.
Przewoźnicy nie mają uprawnień do kontroli narkotykowych
"Przypominamy, że zarówno ZTM, jak i operatorzy nie mają uprawnień do kontroli pracowników na obecność w organizmie środków odurzających. Jeśli zachodzą podejrzenia co do stanu pracownika, wzywana jest policja, która na miejscu przeprowadza odpowiednią kontrolę" - przekazał Tomasz Kunert, rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego.
ZTM zapewnił również, że już po pierwszym wypadku autobusu firmy Arriva zostało wystosowane pismo do Prezesa Rady Ministrów z sugestią zmiany przepisów ustawowych, które umożliwiłyby dokonywanie przewoźnikom oraz ZTM takich kontroli, a czekając na zmiany w prawie, Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie podjął równolegle decyzję o zakupie odpowiednich testów.
"Jednocześnie zwracamy się do Stołecznej Policji z prośbą o wsparcie w przeprowadzaniu wyrywkowych kontroli pracowników przewoźników, którzy w ramach zawartych umów kierują taborem komunikacji miejskiej. Podkreślamy, że bezpieczeństwo pasażerów jest dla nas najważniejsze, co ma odzwierciedlenie w restrykcyjnych zapisach umów przewozowych. W obydwu wypadkach, które miały miejsce w ostatnim czasie, pełna odpowiedzialność i wina leży po stronie pracowników firmy Arriva" - zaznaczył Kunert.
Policja skontroluje kierowców autobusów
Po południu policja odpowiedziała na apel ZTM. "Policjanci stołecznego Wydziału Ruchu Drogowego będą prowadzić wzmożone kontrole stanu trzeźwości i stanu psychofizycznego kierowców komunikacji miejskiej, rozpoczynających pracę, jak i powracających do zajezdni" - poinformowała Komenda Stołeczna Policji na Twitterze. Jak zaznaczono, funkcjonariusze będą także kontrolowali kierowców w czasie postoju na pętlach.
Kontrole obejmą zarówno firmę Arriva, jak i pozostałych przewoźników zajmujących się obsługą autobusowej komunikacji miejskiej w Warszawie.
Arriva: przebadamy wszystkich kierowców na obecność narkotyków
Po tym, jak policja podała informację, że wyniki badania testerem wskazały na obecność metamfetaminy w organizmie kierowcy, zatrudniająca go firma zapowiedziała działania. - W związku z tymi informacjami podjęliśmy decyzję o przeprowadzeniu jak najszybciej będzie to możliwe testów na obecność narkotyków dla wszystkich kierowców Arriva – poinformowała rzeczniczka firmy Joanna Parzniewska.
Testy będą przeprowadzane w ramach spółki Arriva. - Mamy świadomość, że jest to sytuacja nieuregulowana prawnie, natomiast biorąc pod uwagę te dwa zdarzenia w tak bliskim czasie, podjęliśmy decyzję o przeprowadzeniu testów. Stawiamy bezpieczeństwo pasażerów na pierwszym miejscu - zapewniła Parzniewska. Jak dodała, testy mają być obowiązkowe dla wszystkich kierowców; jeśli pracownik nie zgodzi się na ich wykonanie, przewoźnik powiadomi policję.
Wieczorem rzecznika Arrivy przekazała, że testy już się rozpoczęły. - W tej chwili jest już mniej kierowców w bazach, ale pierwszych kilka testów zostało przeprowadzonych. To były testy z wynikiem negatywnym - podkreśliła.
Dodała, że firma jest już wyposażona w ogólnodostępne testy na obecność narkotyków. Zaznaczyła, że we wtorek będą badani kierowcy, którzy rozpoczynają pracę i powracają z tras. Testy będą kontynuowane w dniach następnych. Jak dodała, trudno powiedzieć, kiedy się zakończą.
Parzniewska potwierdziła także informację o spotkaniu przedstawicieli firmy z wiceprezydentem Soszyńskim, zastrzegając, że nie zna jego szczegółów. Przypomniała także, że oprócz kilku kontroli ZTM przeprowadzonych w firmie od czasu wypadku autobusu na trasie S8, w toku jest wciąż kontrola prowadzona przez Główną Inspekcję Transportu Drogowego.
We wtorkowy wieczór firma wydała oświadczenie po decyzji władz miasta. Podkreśliła w nim, że "szanuje" i w pełni rozumie decyzję Ratusza o zawieszeniu współpracy i zaznaczyła, że "pozostaje do pełnej dyspozycji służb i podmiotów kontrolujących".
OŚWIADCZENIE FIRMY ARRIVA: CZYTAJ >>>
PiS zapowiada kontrolę poselską, jeśli "Trzaskowski będzie uciekał od problemów"
Na wtorkowym briefingu prasowym sztabowcy Andrzeja Dudy zaapelowali do prezydenta Warszawy i kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta RP Rafała Trzaskowskiego, by "pilnie pojawił się w Warszawie i doprowadził do kontroli tych procedur, które nieprzestrzegane prowadzą do zagrożenia bezpieczeństwa wszystkich osób przebywających w Warszawie".
- Panie Rafale Trzaskowski, apelujemy, aby pan wykonywał obowiązki, do których pan wyborcy pana powołali, bo to pan, a nie żaden z pańskich wiceprezydentów wygrał wybory w Warszawie i to pan był gwarantem tego, że to miasto będzie odpowiednio zarządzane - powiedział poseł Kamil Bortniczuk. Z kolei wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel wezwał Trzaskowskiego, by ten "na chwilę odstawił kampanię wyborczą, uporządkował swoje priorytety i jak najszybciej zajął się dramatyczną sytuacją w Warszawie".
Fogiel zaznaczył, że jeżeli Trzaskowski "nie sprosta wyzwaniu, jeżeli okaże się, że (...) ucieka od problemów", to w środę posłowie PiS "rozpoczną kontrolę poselską w spółce, która zatrudnia kierowców i która obsługuje przewozy w Warszawie".
Autorka/Autor: kk
Źródło: PAP / tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl