W dziurę jeden po drugim wpadały samochody. Kryła przedwojenną tajemnicę

Dziura na ulicy Żelaznej
Dziurawe jezdnie
Źródło: TVN24
Na telefon alarmowy stołecznej straży miejskiej wpłynęło zgłoszenie o dziurze w jezdni na Żelaznej. W wyrwę jeden po drugim wpadały samochody. Do akcji wkroczyły funkcjonariuszki z IV Oddziału Terenowego.

Strażniczki zastały na miejscu pokaźnych rozmiarów zapadlisko w asfalcie. W ponad półtorametrowej dziurze o głębokości dwóch metrów ukazał się stary bruk i zapomniane tory tramwajowe.

"Obok stały uszkodzone pojazdy kierowców, którzy w ciemności nie zauważyli pułapki. Strażniczki natychmiast ustawiły przed dziurą radiowóz z lampami błyskowymi, oznaczając niebezpieczne miejsce, a same udały się do kierowców zapytać, czy nic im się nie stało" - przekazała w komunikacie straż miejska.

Dziura na ulicy Żelaznej
Dziura na ulicy Żelaznej
Źródło: Straż Miejska Warszawa

W konfrontacji z dziurą ucierpiały jedynie samochody. Na miejsce zostało wezwane pogotowie drogowe. "Formalnościami związanymi z zapewnieniem właścicielom uszkodzonych pojazdów, dokumentów potrzebnych do uzyskania odszkodowania zajęli się policjanci" - podsumowano.

Dziura na ulicy Żelaznej
Dziura na ulicy Żelaznej
Źródło: Straż miejska

W stolicy cztery razy więcej dziur

Zatrzęsienia dziur na drogach po mrozach doświadczył w ostatnich tygodniach każdy warszawski kierowca. - Woda, która rozmraża się w ciągu dnia, zamarza w nocy i rozsadza te nawierzchnie, które są - delikatnie mówiąc - spękane. To jest bardzo duży problem - przyznał w rozmowie z reporterem TVN24 Wiktor Wojewódzki, dyrektor Zakładu Remontów i Konserwacji Dróg w Warszawie.

W stolicy jest prawie cztery razy więcej dziur niż w ostatnich latach. - To jest około 150 do 250 zgłoszeń dziennie - wyliczał Wojewódzki.

Czytaj także: