We wrześniu do szkół ponadpodstawowych trafi kolejny rocznik uczniów z tzw. górki oświatowej. Naukę rozpocznie młodzież, urodzona w 2008, która w wieku sześciu lat została "cofnięta" do przedszkoli.
- Najbliższy rok szkolny będzie najcięższy w ponad 30-letnim okresie, kiedy samorządy są organami prowadzącymi dla szkół - podkreśla wiceprezydentka Warszawy Renata Kaznowska.
Ratusz spodziewa się nawet 35 tysięcy chętnych do pierwszych klas stołecznych szkół średnich. Tegoroczni maturzyści zwolnili natomiast jedynie 16,5 tysiąca miejsc. - Zazwyczaj mamy w roczniku w szkołach średnich 18-19 tysięcy uczniów, a w najbliższym roku szkolnym będzie ich ponad 30 tysięcy - tłumaczy Kaznowska.
W efekcie - jak podkreśla wiceprezydentka - w szkołach średnich będzie pięć roczników: z podstawówek, z gimnazjów, cofniętych do przedszkoli sześciolatków i tych, którzy cofnięci nie zostali. Teraz wszyscy spotkają się na zatłoczonych korytarzach.
Rodzice dzieci z Batorego zaprotestowali
Sytuacja ta zaowocowała konfliktem w stołecznym liceum Batorego, jednej z najbardziej renomowanych szkół średnich w kraju. Rodzice tamtejszych uczniów, obawiając się o bezpieczeństwo i komfort dzieci, nie zgodzili się na pomysł urzędników, by uruchomić dziesięć klas pierwszych. To o cztery więcej, niż liczba klas, do których uczęszczali tegoroczni maturzyści. Wystosowali w tej sprawie protest. - Pani prezydent Kaznowska uznała, że w tej szkole sytuacja rzeczywiście jest trudna - mówi rzeczniczka ratusza Monika Beuth.
Po kilku spotkaniach z władzami miasta udało się dojść do porozumienia, że nowych oddziałów będzie a część zajęć ma odbywać się w salach pobliskiego ośrodka kultury.
- Władze dzielnicy zostały też zobowiązane, by jak najszybciej wyremontować obecnie zamkniętą zabytkową bramę, co usprawni komunikację na terenie placówki - dodaje rzeczniczka.
Trzaskowski chce szkoły, wojewoda o "dyktacie"
Niedawno miasto wystąpiło do wojewody mazowieckiego Tobiasz Bocheńskiego o przekazanie budynku po rosyjskiej szkole przy Kieleckiej 45, by celom edukacyjnym. Ale ten uważa, że decyzja o tym, co należy zrobić z tym budynkiem powinna być podjęta wspólnie przez niego i prezydenta. Wniosek Rafała Trzaskowskiego nazwał "jednoosobowym dyktatem". Wytykał też brak podpisu na piśmie.
- To zadziwiające, że jedyny ratunek dla oświaty w mieście prezydent Trzaskowski widzi w poradzieckim mieniu - komentował w środę wojewoda. Zapowiedział, że skieruje do ratusza pytanie o to, czy i ile szkół zbudowano w związku z brakami w oświatowej infrastrukturze.
- Jestem politykiem, nie wypada mi za każdym razem komentować słów całkowicie apolitycznego urzędnika państwowego - odniósł się do sprawy w piątek prezydent stolicy.
Swój nieprzychylny stosunek do polityki Trzaskowskiego Bocheński wyraził niedługo po tym, jak objął stanowisko wojewody. - Musi pojawić się spór - zapowiadał bez ogródek.
Autorka/Autor: ng/b
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Jakye/Shutterstock