Pożar hali przy ulicy Krakowiaków został opanowany. Część dachu budynku się zawaliła. Z ogniem walczyło kilkudziesięciu strażaków.
Około godziny 16 pożar budynku przy Krakowiaka 77 był już opanowany. - Sytuacja jest już opanowana, ale cały czas jesteśmy na miejscu. Trwa dogaszanie pożaru i najprawdopodobniej będziemy tam jeszcze długo - powiedział rzecznik mazowieckiej Państwowej Straży Pożarnej Karol Kierzkowski. Dodał, że w części spożywczej hali znajdowało się "dużo materiałów".
Jak przekazał, dogaszanie hali potrwa do godz. 21, następnie strażacy będą dozorowali pogorzelisko. Kierzkowski poinformował również, że obecnie na miejscu pozostaje 20 strażaków i pięć samochodów. - Działania gaśnicze potrwają do godziny 21. Następnie jeden samochód pozostanie na dozorowaniu pogorzeliska - zaznaczył.
Część dachu się zawaliła
- Płonie hala o wymiarach 100 na 45 metrów. Pożar objął znaczną jej część - informował rano Wojciech Kapczyński z warszawskiej straży pożarnej.
Przed godziną 10 na miejscu było 30 strażaków i 12 pojazdów. Potem na miejscu pracowało nawet 80 osób. Z uwagi na wysokie niebezpieczeństwo działali oni od zewnątrz, między innymi za pomocą drabin mechanicznych. Jak precyzował reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński, w akcję zaangażowane były siły z każdej jednostki w Warszawie, a także ochotnicy.
Dodał, że konstrukcja hali jest niestabilna. - Część dachu zawaliła się do środka - przekazał Zieliński. Około godziny 11 podał, że ogień udało się opanować. - Strażacy powoli wygrywają pojedynek z żywiołem, ratownicy wkroczyli do środka budynku, konkretnie do tej jego części, która nie grozi zawaleniem - relacjonował.
Około południa strażacy potwierdzili, że nikt nie został poszkodowany. - Wszyscy ewakuowali się przed przybyciem straży pożarnej - zapewnił Kapczyński. Nie było potrzeby ewakuacji osób z sąsiednich budynków. - Warunki atmosferyczne są sprzyjające i dym unosi się do góry, dlatego nie podjęto takiej decyzji - sprecyzował.
Unoszący się dym nie utrudniał pracy Lotniska Chopina.
Kilka milionów strat
Hala magazynowa przy Krakowiaków jest podzielona na dwie części. Jak informowała straż pożarna ogień objął tę, w której znajdują się artykuły spożywcze. Ta część budynku uległa licznym zniszczeniom - zawalił się dach, a miejscami ściany zapadły się do środka. Temperatura wewnątrz hali sięgała tysiąca stopni Celsjusza. W drugiej części hali, oddzielonej ścianą przeciwpożarową od reszty budynku, mieści się tor gokartowy.
Jak ustalił nasz reporter, w spalonej hali, oprócz słodyczy, przetrzymywane też były inne produkty. - Widziałem puszki i butelki z olejem. Na jednej ze ścian znajduje się reklama firmy farmaceutycznej, więc być może są tam również leki - zauważył. - Gdy ogień zostanie ugaszony, będzie można sprawdzić, co tam dokładnie było - podsumował.
Z właścicielem spalonej hali rozmawiała reporterka TVN24 Małgorzata Mielcarek. Jak się dowiedziała, straty szacowane są na kilka milionów złotych.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl