W podziemnym garażu spłonęło blisko 50 aut, uszkodzony został budynek. Prokuratura zna już przyczynę pożaru

Pożar garażu podziemnego na Górczewskiej
Pożar w garażu podziemnym na Górczewskiej
Źródło: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl
Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie pożaru garażu podziemnego przy Górczewskiej. Śledczym udało się określić przyczynę - ma związek z instalacją elektryczną. Mieszkańcy wrócili do bloku na początku grudnia, na zakończenie remontu czekali ponad rok. 

Do pożaru garażu podziemnego przy Górczewskiej 181 doszło 16 października 2020 roku. Spłonęło wówczas około 50 samochodów zaparkowanych pod budynkiem H. Po trwającej kilkanaście godzin akcji gaśniczej nadzór budowlany stwierdził, że blok nie nadaje się do zamieszkania ze względu na pęknięcia stropów.

Wyjaśnieniem przyczyn pożaru zajęły się policja i prokuratura. Śledztwo toczyło się w kierunku sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach w postaci pożaru, czyli czynu opisanego w artykule 163 paragraf 1 punkt 1 Kodeksu karnego. Prokuratura umorzyła je postanowieniem z 29 grudnia 2021 roku.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Prokuratura o przyczynie umorzenia śledztwa

- Podstawą umorzenia było stwierdzenie braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu - informuje prokurator Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Jak dodaje, w ramach postępowania przeprowadzono szereg czynności dowodowych. Tuż po zakończeniu akcji gaśniczej zostały przeprowadzone oględziny z udziałem technika kryminalistyki oraz biegłego z zakresu pożarnictwa. Zlecono także opinię biegłego z zakresu pożarnictwa. Śledczy ustalili na jej podstawie, że przyczyną pożaru było "wystąpienie awaryjnego stanu pracy instalacji elektrycznej".   

- W oparciu o zebrany w sprawie materiał dowodowy nie było możliwe poczynienie kategorycznych ustaleń w zakresie tego, co spowodowało wystąpienie takiego stanu - działanie człowieka, czy też inne okoliczności - wyjaśnia prokurator Skrzyniarz.

Ponad rok czekali na powrót do mieszkań

Jak opisywaliśmy wcześniej na tvnwarszawa.pl, po pożarze wyłączono z użytkowania 48 lokali. Ich mieszkańcy przez ponad rok musieli czekać na powrót. Tylko jedna rodzina złożyła wniosek o przyznanie lokalu socjalnego, pozostali szukali tymczasowego lokum na własną rękę. Od zarządcy nieruchomości dowiadujemy się, że lokatorzy odzyskali dostęp do mieszkań na początku grudnia ubiegłego roku.

W ramach remontu garażu odtwarzane były stropy w części pod mieszkaniami. Natomiast strop pod patio został całkowicie wymieniony na nowy. Konieczne było też wzmocnienie elementów nośnych i konstrukcji budynku, odtworzenie instalacji elektrycznej, ciepłowniczej i wodociągowej. - Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego odebrał prace w garażu - informuje Paweł Matuszewski z firmy Admus. I dodaje, że nadal będą prowadzone prace na terenie zewnętrznym. Ich harmonogram zależy od warunków pogodowych. Przypomnijmy, przywrócenie budynku do stanu sprzed pożaru miało kosztować około siedmiu milionów złotych. - Ubezpieczyciel nie pokrył całości szkody. Wypłacił wspólnocie pięć i pół miliona złotych - przekazał Matuszewski. Jak zaznaczył zarząd analizuje możliwości prawne uzyskania pełnej kwoty odszkodowania. - Niewypłacona do tej pory część należnego odszkodowania, prawdopodobnie będzie dochodzona od ubezpieczyciela na drodze sądowej - zapowiedział.

Na razie brakującą część środków na remont pokrywają mieszkańcy osiedla, składającego się w sumie z kilkunastu budynków. - Właściciele mieszkań wyrazili na to jesienią zgodę w głosowaniu nad uchwałą. - Wspólnota zaciągnęła kredyt w wysokości trzech milionów złotych - przekazał zarządca osiedla. Spłata rat kredytu oznacza podwyżkę zaliczki na fundusz remontowy w czynszu.

Czytaj także: