Służyła w Afganistanie, rozpracowywała najniebezpieczniejszych talibów, po powrocie z misji w Polsce była nazywana "łowczynią szpiegów", teraz pokieruje strażą miejską. Magdalena Ejsmont została nowym komendantem tej formacji w Warszawie. Jej życie to gotowy scenariusz na thriller. Opowiada o nim reporter TVN24 Łukasz Łubian w materiale programu "Polska i Świat".
Stanowisko komendanta stołecznej straży miejskiej - pierwszy raz w historii tej formacji - obejmuje kobieta, czyli Magdalena Ejsmont. Prezydent Trzaskowski powierzył jej to zadanie w miniony poniedziałek. Dotychczas była ona pracowniczką Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w ratuszu, ale przed 2017 rokiem jej kariera była związana ze służbami specjalnymi.
Na misji w Afganistanie spędziła rok. Zdaniem komentatorów, zapisała się na kartach polskiej armii. - To jedna z najbardziej doświadczonych kobiet w polskich służbach, służyła w Afganistanie, tropiła talibów, szukała składów broni, zapobiegała zamachom, które mogły pozbawić życia polskich żołnierzy - mówi Łukasz Ruciński, dziennikarz "Superwizjera" TVN.
Ujawniła kilku rosyjskich i białoruskich agentów
Gdy wróciła do kraju, zajęła się rozpracowywaniem obcych wywiadów. Była nazywana "łowczynią szpiegów", ujawniła co najmniej kilku rosyjskich i białoruskich agentów działających na terytorium Polski.
- Najgłośniejsza, najbardziej spektakularna akcja to były negocjacje, które doprowadziły do uwolnienia polskiego obywatela przez białoruskie służby - wskazuje generał Janusz Nosek, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Paradoksalnie za tę zakończoną sukcesem akcję Ejsmont poniosła konsekwencje służbowe. Ówczesny minister obrony narodowej Antoni Macierewicz zarzucał jej, że kontaktowała się z rodziną uwięzionego Polaka bez pozwolenia szefostwa Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Została zdegradowana ze stopnia majora do kapitana.
- Ludzie słabi boją się ludzi silnych. Nie wykorzystują ich potencjału, doświadczenia i robią tym samym krzywdę. Tak było w przypadku pani major. Jej postępowanie dyscyplinarne, które toczy się siódmy rok, jest na etapie rozpoznania skargi przed Naczelnym Sądem Administracyjnym - mówi Antoni Kania-Sieniawski, adwokat Magdaleny Ejsmont.
Skargę złożyła Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Wcześniej sąd orzekł ze Magdalenę Ejsmont zdegradowano bezprawnie. - Próbowano ją degradować i de facto prześladować. To trwało i praktycznie trwa cały czas. Ta hańba rozkłada się na poszczególnych szefów, a nawet i na aktualnego szefa, który nie zakończył tych spraw jednoznaczną decyzją - twierdzi Marek Biernacki, były minister koordynator służb specjalnych i poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Ze służb specjalnych do stołecznego ratusza
Finalnie Ejsmont odeszła ze służby. Od pięciu lat pracuje w Biurze Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w stołecznym ratuszu.
- Doświadczenie zawodowe i kariera komendantki to bez wątpienia są powody, dla których pan prezydent zdecydował się jej powierzyć kierowanie strażą miejską. Panu prezydentowi zależy, żeby straż miejska miała nowocześniejsze oblicze, takie które sprosta oczekiwaniom warszawiaków - zaznacza Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka urzędu miasta.
Jak dodaje, wyznaczenie Ejsmont do kierowania strażą miejską to "nowe otwarcie, nowa energia, reset i pomysł na tę służbę".
Czekają na nowe otwarcie w straży miejskiej
Nie bez powodu potrzebne są zmiany. Formacja nie cieszy się zaufaniem i dobrą opinią. Po 16 latach rządów poprzedniego komendanta, nowa energia to jest to czego funkcjonariusze z Warszawy potrzebują jak powietrza.
Nadzieje z nową komendantką wiążą nawet stołeczni radni z opozycji. - Sprawy bezpieczeństwa są tak ważne dla mieszkańców Warszawy - bez względu na poglądy - że nowa pani komendant ma nasz kredyt zaufania, choć potrzebuje nowych narzędzi - twierdzi Filip Frąckowiak, radny Prawa i Sprawiedliwości.
Ci, którzy znają Ejsmont, są przekonani, że warszawską straż miejską czeka nowy lepszy rozdział. - Jestem przekonany, że nie będzie miała skrupułów, aby pozbyć się ze straży tych, którzy tam nie powinni pracować - mówi generał Janusz Nosek.
Magdalena Ejsmont nie chciała rozmawiać przed kamerą.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Urząd m.st. Warszawy