Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podpisał zarządzenie zatytułowane "Standardy równego traktowania w Urzędzie m.st. Warszawy". To wewnętrzny dokument i dotyczy osób pracujących w urzędzie miasta.
"Standardy te wzmocnią działania na rzecz równych szans oraz równego dostępu do miejskich usług i zasobów dla wszystkich mieszkańców i mieszkanek Warszawy" - czytamy w zarządzeniu prezydenta z 8 maja 2024 roku. W dokumencie jest mowa między innymi o stosowaniu inkluzywnego języka, wrażliwości na osoby z niepełnosprawnością i nieeksponowaniu symboli religijnych na biurkach i ścianach. I to właśnie ten ostatni zapis wzbudził największe kontrowersje.
Bocheński o "fanatycznie lewicowej agendzie"
Do sprawy odniósł się kandydat PiS do Parlamentu Europejskiego i radny Warszawy Tobiasz Bocheński, który zapowiedział w piątek na konferencji prasowej, że radni jego klubu będą żądali od prezydenta zmiany tych wytycznych. - Na najbliższych sesjach rady miejskiej będziemy domagali się zmiany tych wytycznych, tak aby one naprawdę dotyczyły kwestii dyskryminacyjnych i równościowych - powiedział.
Zdaniem Bocheńskiego, zarządzenie wykracza poza kompetencje prawne prezydenta Warszawy, "próbując wprowadzić bardzo ideologicznie i fanatycznie lewicową agendę do urzędu miasta". - To, że prezydent zamierza walczyć z symbolem kulturowym, który jest związany z polską tradycją i historią, której Kościół był również depozytariuszem narodowym w czasach, kiedy Polski nie było i który pełnił funkcję patriotyczną, jest absurdalną agendą lewicową, na którą się nie zgadzamy - podkreślił.
- W 2011 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że we włoskich szkołach może wisieć krzyż, ponieważ jest to symbol kulturowy, związanym z dziedzictwem europejskiej cywilizacji. Jeżeli gdzieś wisi krzyż, nie oznacza to, że jest to indoktrynacja religijna. W państwie polskim Kościół jest rozgraniczony z państwem i jego instytucjami. Nie istnieją żadne decyzje administracyjne ani żadne przepisy prawa, które mają swoją podstawę bądź zakorzenione są w jakichkolwiek doktrynach religijnych, niezależnie o jakim wyznaniu mówimy - tłumaczył Bocheński.
Jednocześnie ocenił, że w zarządzeniu znajdują się także rozwiązania, które są potrzebne i na które warto zwrócić uwagę. - Jest to na przykład wrażliwość na osoby niepełnosprawne, otwartość urzędników na swoich klientów w taki sposób, aby ich nie urażać i troszczyć się o ich komfort oraz akcentowanie kultury osobistej i savoir-vivre - zastrzegł polityk PiS.
Kaleta o "ideologicznej wojnie Trzaskowskiego"
Sprawę skomentowali na konferencji prasowej przed warszawskim ratuszem posłowie klubu PiS z Suwerennej Polski Sebastian Kaleta i Jacek Ozdoba. Kaleta zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury, "żeby sprawą tego skandalicznego zarządzenia zajął się pan prokurator generalny we wszystkich dostępnych środkach, jak i do Rzecznika Praw Obywatelskich".
Zdaniem Kalety, prokurator generalny "ma możliwość podejmowania czynności w obronie praworządności, a elementem takiej działalności jest chociażby inicjowanie postępowań innych niż karne". - Zwrócimy się, żeby prokuratura podjęła czynności w kierunku uchylenia zarządzenia - zapowiedział poseł.
- W drugiej kolejności zwrócimy uwagę na to, że być może doszło do popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień - powiedział Kaleta. Jako uzasadnienie podał art. 53 Konstytucji, który - jak mówił - wskazuje, że wszelkie ograniczenia upubliczniania swojej wiary mogą być nakładane jedynie w formie ustawowej.
Zdaniem Kalety, zarządzenie podpisane przez Trzaskowskiego narusza Konstytucję, która "gwarantuje wolność religii". - Nakazywanie urzędnikom, aby nie prezentowali tego, jakiego są wyznania, biorąc też pod uwagę tradycje, które panują w Polsce, pokazuje, że mamy do czynienia z ideologiczną wojną Trzaskowskiego - ocenił.
Hołownia: należało się z decyzją wstrzymać
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia przyznał z kolei, że nie zna podstaw prawnych decyzji Rafała Trzaskowskiego. Ale ocenił ją jako "zbędną". - Uważam, że każdy z urzędników doskonale wie, jak się zachować, aby urząd był miejscem, w którym się sprawuje władzę lokalną dla każdego, niezależnie od tego, jakiej wiary i wyznania jest - powiedział. - Ja sam w Sejmie zastałem dużą liczbę krzyży na ścianach - dodał. Hołownia zaznaczył też, że "sam nie jest człowiekiem, który będzie wieszał krzyże w miejscach publicznych".
- W ogóle nie uważam, żeby dzisiaj w Polsce potrzebna wojna o to, czy krzyże ze ścian zdejmować - ocenił dalej. - Naszą odpowiedzialnością powinno być dzisiaj deeskalowanie sytuacji i obniżanie napięcia, a nie odpalanie kolejnych pól, na których Polacy znowu mogą się ze sobą poróżnić - ocenił. Na koniec stwierdził, że jeśli decyzja miała podstawę prawną, to i tak "należało się z decyzją wstrzymać i może przedyskutować".
Wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział w piątek, że rozmawiał na ten temat z prezydentem Rafałem Trzaskowskim. - Wyraziłem swoją opinię, uważam, że to jest niepotrzebne. Ale pan prezydent Trzaskowski zapewnił, że nie przewiduje żadnego działania agresywnego, nie chce żadnej wojny religijnej wywoływać. Nie powinno takich zapisów, takiego działania, odnoszę się do niego krytycznie - skomentował Kosiniak-Kamysz.
Trzaskowski: nikt nie zamierza postępować w sposób dogmatyczny
Konferencję prasową zorganizował też prezydent Warszawy. Rafał Trzaskowski stwierdził, że zarządzenie wywołało niepotrzebny "szum" i wyjaśnił zapisy dokumentu.
- Chodzi o zwykłe uporządkowanie sytuacji. Mieliśmy mnóstwo pytań, czy przestrzenie urzędu powinny być święcone, gdzie jest ewentualnie miejsce na eksponowanie symboli religijnych. Stąd bardzo szerokie zarządzenie - powiedział. Jak zaznaczył, zawiera ono jasne wytyczne i dotyczy kwestii związanych z równouprawnieniem, z zakazem dyskryminacji, ale również kwestii związanych z tym, że "przestrzenie w których obsługiwani są warszawiacy i warszawianki powinny być absolutnie neutralne".
- Nikt nie zamierza prowadzić żadnej krucjaty, nikt nie zamierza postępować w sposób dogmatyczny - zapewnił prezydent Warszawy. Podkreślił, że zarządzenie dotyczy tylko przestrzeni urzędu. Nie podlegają pod nie jednostki, szpitale, szkoły czy ośrodki pomocy społecznej. Wyjaśnił także kwestię uroczystości. - Jeżeli chodzi o kwestie uroczystości i wydarzeń, stoję na stanowisku, że jeżeli jest organizowane jakieś wydarzenie w urzędzie Warszawy, to takie wydarzenie również powinno być neutralne i mieć charakter świecki - powiedział.
Inaczej jest jednak z uroczystościami poza urzędem, ale organizowanymi przez ratusz. - Mamy szacunek do tradycji i jeżeli są organizowane przeróżnego rodzaju uroczystości historyczne, choćby obchody Powstania Warszawskiego, to tam mamy elementy związane z tradycją i elementy, które tą tradycją są uświęcone. Nikt tego nie będzie zmieniał - zaznaczył Rafał Trzaskowski. I podał przykłady. Jednym z nich jest organizowanie przez ratusz modlitw ekumenicznych na Cmentarzu Wolskim.
Bez symboli religijnych "tam, gdzie załatwiane są sprawy urzędowe"
Prezydent Warszawy wyjaśnił, że zarządzenie ma na celu uporządkowanie sytuacji na przyszłość. - Powstają nowe inwestycje, otwierane są nowe sale, w których są obsługiwani mieszkańcy. Patrzymy do przodu i regulujemy sytuację w sposób zdroworozsądkowy. Tam, gdzie załatwiane są sprawy urzędowe, nie powinno być symboli religijnych - powiedział.
Co zatem w sytuacji, kiedy osoba pracująca w urzędzie chce mieć symbol religijny na biurku? - Jeżeli nie są obsługiwani tam obywatele, to oczywiście można. Tu chodzi o zdrowy rozsądek, nie fundamentalne zmiany - wyjaśnił Trzaskowski. To samo tyczy się np. krzyży wiszących przy okienku w urzędzie, choć jak zapewnił prezydent Warszawy, takich sytuacji jest mało. - W tej chwili prowadzimy kwerendę. Nie ma wielu symboli religijnych w przestrzeniach publicznych. To są wyjątki - dodał.
Doprecyzował także, co z sytuacją, kiedy jakaś sala w urzędzie nosi np. imię świętego. - Wszystko, co jest uświęcone tradycją, nie będziemy tego dotykać - zapewnił.
Autorka/Autor: mg/b
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24