- Szpital zakaźny odmawia przyjęcia pacjenta. Wpisali w kartę "całkowity brak miejsc". Gdzie mogę jechać? - pyta ratownik dyspozytorkę pogotowia na nagraniu, które otrzymaliśmy na Kontakt 24. W kolejnych dwóch placówkach pacjent też nie zostaje przyjęty. Dyrektor stołecznego pogotowia potwierdza, że ratownicy jeździli z nim po Warszawie około trzech godzin.
W poniedziałek na Kontakt 24 dostaliśmy nagrania z rozmów załóg pogotowia z dyspozytorami. Dotyczą dwóch pacjentów. Pierwszemu odmówiono przyjęcia w niedzielę około południa w Szpitalu Klinicznym przy Banacha. - Banacha nam odmówiła przyjęcia - brak miejsc na izbie i na oddziale - mówi ratownik na nagraniu do dyspozytorki pogotowia pełniejącej tego dnia dyżur. Nie znamy jednak szczegółów tego zdarzenia, ani losów pacjenta, któremu odmówiono pomocy w szpitalu przy Banacha, bo na tym nagranie się urywa.
Drugie nagranie dotyczy innej osoby. I w tym przypadku sytuacja rozgrywa się w niedzielę około południa. - Z Woli, 40-latek, bez chorób współistniejących, ale z dużą nadwagą. Przyznaje się do 180 kilogramów. Potwierdzony covid w naszym teście. Saturacja rzędu 70 bez tlenu, na tlenie poszła ładnie do góry. Gdzie możemy pana zawieźć? - pyta ratownik. Nie wiemy, co odpowiada dyspozytorka, ale po chwili ratownik mówi: - Dobra, dzięki. Jedziemy do zakaźnego [chodzi o Wojewódzki Szpital Zakaźny na Wolskiej - red.].
Ale w szpitalu zakaźnym również nie ma miejsc. - Szpital zakaźny odmawia przyjęcia. Wpisali mi w kartę "całkowity brak miejsc". Koordynator Zespołów Ratownictwa Medycznego poinformowany i mam pieczątkę lekarza. To gdzie mogę jechać? - ponownie pyta ratownik. Po chwili dodaje: - No dobrze, to jadę na Kasprzaka [do Szpitala Wolskiego - red.].
Tam też nikt nie przyjmuje pacjenta. - Brak miejsc covid plus. Jakieś propozycje? Albo może ja zaproponuję. Nie wiem… Wołoska? - pyta ratownik. Dyspozytorka potwierdza, żeby zawieźć pacjenta na Wołoską do Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA.
"W niedzielę mieliśmy 24 odmowy"
Z nagrań nie dowiadujemy się, gdzie ostatecznie trafił pacjent, jednak dyrektor Meditransu Karol Bielski potwierdza, że ratownicy zostawili go właśnie na Wołoskiej. - Mężczyzna trafił do szpitala MSWiA, tam został przyjęty około godziny 13. Wcześniej ratownicy odbili się z nim między innymi od drzwi szpitala zakaźnego. Ogólnie jeździli z nim po Warszawie około trzech godzin, szukając wolnego miejsca - informuje Bielski.
Zaznacza również, że nie była to jedyna tego typu sytuacja w niedzielę. - Trudno mi powiedzieć coś więcej o zdarzeniu dotyczącym nieprzyjęcia pacjenta w szpitalu na Banacha, bo ogółem w niedzielę mieliśmy 24 tego typu odmowy w różnych placówkach - wyjaśnia Bielski.
Czy to dużo? - 24 to nie jest mało, ale bywały też gorsze dni. Ogólnie był to przeciętny dzień, bo w ostatnim okresie tego typu zdarzeń było więcej - podkreśla dyrektor Meditransu.
Nie pierwszy raz
W ostatnim czasie już kilkukrotnie informowaliśmy o trudnej sytuacji w stołecznych szpitalach. Tydzień temu opisywaliśmy nagrania z 2 marca, na których zarejestrowano rozmowy pomiędzy dyspozytorem a załogą karetki Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego. - Ja już autentycznie nie mam cię gdzie przekierować. Na całym Mazowszu nie ma już ani jednego szpitala, wykazującego dodatnie miejsca. To nie jest żart – usłyszała załoga pogotowia, która chciała przekazać pacjenta z objawami zakażenia koronawirusem do jednego z warszawskich szpitali.
W lutym z kolei informowaliśmy o 70-latce, która niemal dwanaście godzin czekała, aż lekarz przyjmie ją na izbę przyjęć. W tym czasie trzykrotnie zmieniała się ekipa pogotowia i trzykrotnie w szpitalu interweniowała policja. Dlaczego tyle to trwało? Bo czekano na zwolnienie łóżek.
Kilka dni temu wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł zarzucił ratuszowi, że Szpital Południowy nie osiągnął gotowości do przyjęcia kolejnych 69 pacjentów covidowych. Miasto tłumaczyło to brakiem kadry medycznej. Wojewoda chce, by delegować do pracy w Południowym medyków z miejskich placówek - dyrektorzy miejskich szpitali mają do wtorkowego poranka wskazać co najmniej po pięciu lekarzy i dziesięć pielęgniarek.
Z kolei minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział weryfikację liczby deklarowanych przez szpitale wolnych łóżek. Jak wyjaśnił, do resortu "docierały sygnały", że liczba w systemie jest niezgodna z rzeczywistością.
MZ: Na Mazowszu mamy dość duży potencjał w szpitalach tymczasowych.
Tymczasem na poniedziałkowej konferencji rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz zapewnił, że w województwie mazowieckim jest dość duży potencjał, jeśli chodzi o bazę łóżkową dla chorych na COVID-19. - W samej Warszawie mamy Szpital Narodowy, który w niedługim czasie poszerzy swoją bazę łóżkową. Pamiętajmy, że tam jest wykorzystanych w granicach niewiele ponad 200 miejsc. Kolejne 300 zawsze możemy bardzo szybko zwiększyć i taka decyzja jest podejmowana, by udostępnić kolejne miejsca - podkreślił.
Zapowiedział również otwarcie kolejnego szpitala. - Mamy w niedługim czasie do otwarcia szpital wojskowy na Okęciu, gdzie będzie kolejna baza miejsc - poinformował. Dodał, że placówka ma zostać uruchomiona jeszcze w tym tygodniu. - Mamy też szpital tymczasowy w Ostrołęce, w Radomiu i szpital tymczasowy pod nadzorem spółki Skarbu Państwa w Płocku, więc tu ta baza łóżkowa możliwa do odtworzenia jest dość długa - wyliczał Andrusiewicz.
Źródło: tvnwarszawa.pl, Kontakt 24