Prokuratura wciąż sprawdza, czy uzasadnione było użycie przez policjantów gazu wobec posłanki Barbary Nowackiej w trakcie protestu. Śledczy prowadzą czynności również w sprawie funkcjonariuszy, którzy posługiwali się pałkami teleskopowymi podczas manifestacji. Nie zajmują się za to użyciem gazu wobec posłanki Magdaleny Biejat.
Barbara Nowacka, wcześniej Magdalena Biejat czy Włodzimierz Czarzasty. Posłanki i posłowie opozycji są obecni na ulicznych protestach Strajku Kobiet. Parlamentarzyści są chronieni immunitetem. To jednak nie uchroniło posłanki KO Barbary Nowackiej przed tym, żeby zostać spryskaną gazem przez policjanta. A to niejedyne kontrowersyjne wydarzenia związane z protestami, o którym pisaliśmy na tvnwarszawa.pl. Spytaliśmy, czy zajmuje się nimi prokuratura.
Nowacka potraktowana gazem
28 listopada, przy okazji świętowania 102. rocznicy uzyskania przez Polki praw wyborczych, w całym kraju zorganizowano manifestacje Strajku Kobiet. W czasie akcji blokowania Trasy Łazienkowskiej posłanka Barbara Nowacka została potraktowana gazem łzawiącym przez jednego z funkcjonariuszy.
Nowacka relacjonowała sytuację w rozmowie z TVN24. - Poszliśmy na protest całą grupą posłanek i posłów, wiedząc po poprzednich doświadczeniach, że trzeba to monitorować. To, co dzisiaj widzieliśmy, było niemądrą akcją policji - powiedziała.
Poinformowała, że "z bardzo bliskiej odległości, 50 czy 30 centymetrów, dostała w twarz gazem, pokazując legitymację" poselską.
Czy prokuratura zajęła się sprawą? - W Prokuraturze Okręgowej w Warszawie prowadzone są czynności sprawdzające zainicjowane zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji w związku z użyciem gazu wobec posłanki Barbary Nowackiej - odpowiedziała Aleksandra Skrzyniarz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
W użyciu pałki teleskopowe
Kamery TVN24 zarejestrowały też sytuację, do której doszło podczas protestu 18 listopada, gdy w tłumie doszło do przepychanek, a do akcji wkroczyli zamaskowani mężczyźni z pałkami teleskopowymi i gazem łzawiącym. Część miała odblaskowe opaski z napisem "policja" na ramieniu, ale nie wszyscy. Rzecznik Komendy Stołecznej Policji zdementował pojawiające się w mediach społecznościowych informacje o tym, że mogło tam dojść do ataku bojówkarzy lub pseudokibiców.
- W momencie kiedy policjanci utworzyli kordon w rejonie placu Powstańców Warszawy, zostali zaatakowani przez grupę osób. W tym przypadku normalną rzeczą jest, że policjanci używają środków przymusu bezpośredniego, w tym przypadku mówimy o gazie i sile fizycznej. Musimy podkreślić, że mamy do czynienia z grupą osób, która była bardzo agresywna - tłumaczył wówczas na antenie TVN24 Sylwester Marczak, rzecznik KSP.
Zapytaliśmy też o użycie pałek teleskopowych przez policjantów, do którego doszło podczas Strajku Kobiet 18 listopada. - Trwają czynności sprawdzające w tej sprawie - odpowiedziała prokurator Skrzyniarz.
Biejat potraktowana gazem na placu Powstańców
Tego samego dnia informowaliśmy również o innym incydencie. Wśród osób, które zostały potraktowane gazem, była posłanka Lewicy Magdalena Biejat. W rozmowie z dziennikarzami opowiedziała o tej sytuacji.
- Na Placu Powstańców Warszawy zebrali się pokojowo protestujące kobiety i wspierający ich mężczyźni, którzy nie mogli się dostać przed Sejm, ponieważ był obstawiony warstwami barierek i zasiekami - relacjonowała. - Była puszczona muzyka, skandowano hasła, to, co zwykle dzieje się na pokojowych demonstracjach - opisała.
Posłanka opowiadała, że w pewnym momencie policja zaczęła zamykać plac, uniemożliwiając osobom zgromadzonym rozejście się. - Kiedy zamknięto wszystkie możliwe wyjścia, uniemożliwiono demonstrującym powrót do domu, policja użyła przeciwko nim gazu - powiedziała.
Zapytana o sprawę posłanki Lewicy rzeczniczka prokuratury odpowiedziała: - W przypadku posłanki Magdaleny Biejat, wobec której użyto gazu, Prokuratura Okręgowa w Warszawie, jak też prokuratury rejonowe w Warszawie nie prowadzą obecnie postępowania. Dodała, że brak jest zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Sama posłanka jest zdziwiona, że zawiadomienie nie dotarło do prokuratury. - Wysłaliśmy pocztą pismo. Będziemy się orientować, co się dzieje. Widocznie błędem było wysłanie zawiadomienia poprzez pocztę. Zdarzenie miało miejsce 18 listopada, ja wysłałam to w następnym tygodniu. Nie wiem, co się stało. Ja na pewno wysyłałam pismo, ale w tej sytuacji zrobię to jeszcze raz - powiedziała nam Biejat.
Czarzasty kontra policja
Rzeczniczka prokuratury odniosła się także do incydentu z wicemarszałkiem Sejmu Włodzimierzem Czarzastym, do którego doszło także 18 listopada. Przed Sejmem odbywała się manifestacja przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie prawa aborcyjnego.
Najpierw szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski wszedł na mównicę na sali sejmowej i powiedział, że wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty został pobity, kiedy próbował wejść na teren Sejmu. Sam Czarzasty mówił na konferencji prasowej, że nie będzie składał skargi na policjantów, którzy go "pchnęli".
Rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak mówił dzień później, że sytuacja "została przedstawiona w zupełnie inny sposób, niż faktycznie miała miejsce". Powołał się na nagranie, które "wyraźnie pokazuje, która strona była stroną atakującą", dodał też, że policjant doznał poważnej kontuzji.
- Odnosząc się do zdarzenia z udziałem posła Włodzimierza Czarzastego, informuję, że w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie prowadzone jest postępowanie w sprawie o czyn z art. 222 par. 1 k.k. Nikomu nie przedstawiono zarzutów. Dochodzenie w sprawie zostało wszczęte w oparciu o materiały przekazane z policji. Czynności podejmowane na obecnym etapie postępowania mają na celu zgromadzenie materiału dowodowego - przekazała rzeczniczka prokuratury.
Paragraf, o którym wspomniała rzeczniczka, dotyczy naruszenia nietykalność cielesnej "funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych". Grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24