Wyjątkowo duża liczba dni z temperaturą w okolicach zero poważnie wpłynęła na stan warszawskich ulic. Drogowcy ledwo nadążają z łataniem dziur. Tylko w styczniu pracowali w ponad 1300 lokalizacjach. Tak źle nie było od lat.
Przejście przez zero - sformułowanie, które mrozi drogowców. Im więcej dni z temperaturą oscylującą wokół zera, tym więcej pracy, kiedy mrozy zelżeją. Wahania temperatury w ciągu doby to ich zmora. Najgorzej, kiedy za dnia jest powyżej zera i pada. Gdy nocą chwyci mróz zgromadzona w spękaniach woda rozsadza nawierzchnię. "Im częściej dochodzi do wahań, tym szybciej postępuje proces degradacji, potęgowany przez przejeżdżające samochody" - tłumaczą drogowcy.
Początek roku jest wyjątkowo bolesny. - Na naszych ulicach mieliśmy w grudniu 824 zgłoszenia o wykruszeniach, w styczniu 1372. To rzeczywiście więcej niż zwykle, bo w miesiącach zimowych zdarza się kilkaset miesięcznie (około 600-800) - wylicza Jakub Dybalski, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich. - Mamy zimę z wyjątkowo dużą liczbą dni z temperaturą w okolicach zera, a każde takie "przejście przez zero" jest szkodliwe dla nawierzchni - przyznaje.
- Wcześniej nie mieliśmy tak długich okresów tak zmiennej aury. Zmiany klimatyczne powodują, że ta aura jest nieprzewidywalna - dodaje Wiktor Wojewódzki, dyrektor Zakładu Remontu i Konserwacji Dróg.
Pracują dniem i nocą
W tak dużym mieście jak Warszawa, trzeba to robić systemowo. Pracownicy pogotowia drogowego ZDM codziennie objeżdżają ulice i usuwają ubytki. Podobnie działają ekipy miejskiego Zakładu Remontów i Konserwacji Dróg. Działają też w miejscach, które zgłaszają mieszkańcy, zazwyczaj za pomocą centrum kontaktu 19 115.
Jednak wykruszenia w jezdni nie zawsze naprawiane są od razu. Czas podjęcia interwencji zależy od skali awarii. W ciągu 24 godzin od zgłoszenia usuwane są tylko te, które mogą zagrażać bezpieczeństwu użytkowników dróg. Za dnia drogowcy usuwają ubytki na ulicach mających mniejsze znaczenie komunikacyjne. Nocą operują tam, gdzie w ciągu dnia jest duży ruch.
"Zimowe naprawy siłą rzeczy są doraźne, jednak decydujemy się na ich wykonanie po to, żeby kierowcom zagwarantować bezpieczeństwo – przede wszystkim usuwamy dziury najgłębsze lub o ostrych brzegach" - tłumaczy ZDM. - Staramy się nie dopuszczać do sytuacji, w której kierowca straciłby felgę, koło czy oponę. Duże wykruszenia naprawiamy natychmiastowo - zapewnia Wiktor Wojewódzki.
Na zimno i na gorąco
Prace są prowadzone na dwa sposoby. Pierwszym jest uzupełnienie ubytku na zimno - mieszanką mineralno-asfaltową, która podczas układania nie wymaga podgrzewania (dziurę trzeba wcześniej osuszyć i oczyścić).
W przypadku większego ubytku trzeba działać na gorąco. Najpierw robotnicy wycinają zniszczony fragment nawierzchni. "Następnie czyścimy miejsce po usuniętym uszkodzonym asfalcie, a potem skrapiamy je specjalną emulsją, aby poprawić sczepność i ułatwić wiązanie warstw. Kolejnym krokiem jest układanie nowej warstwy nawierzchni przy użyciu mieszanek mineralno-asfaltowych, jej wyrównanie oraz uszczelnienie specjalną masą uszczelniającą. Łączy ona bezpiecznie odtworzony fragment nawierzchni z tym już istniejącym" - tłumaczą drogowcy.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl