Rozpoczął się proces w sprawie zabójstwa czteroletniego Leona. Na ławie oskarżonych zasiedli matka chłopca Karolina W. oraz jej partner Damian G. Obojgu grozi kara dożywotniego więzienia.
W czwartek w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga odbyła się pierwsza rozprawa. Prokuratura odczytała akt oskarżenia. Karolina W. i jej partner Damian G. oskarżeni zostali o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem 4-letniego Leona poprzez nieudzielenie mu pomocy po wypadku, polegającym na poparzeniu w brodziku podczas kąpieli.
Ojciec mówił o błędzie. "Nie chcieliśmy zabić Leona"
Odczytano też zeznania pary. Damian G. nie przyznał się do tak sformułowanego zarzutu i złożył wyjaśnienia. - Bardzo żałuję tego, co się wydarzyło. Zarzucam sobie, że nie dopilnowałem Leona (...). To był mój ogromny błąd, którego będę żałował do końca życia - mówił w sądzie.
Wyjaśniał też, że chłopiec wpadł do brodzika z gorącą wodą w momencie, gdy on poszedł do piwnicy sprawdzić temperaturę pieca. - Nie było widać, że jego stan jest zły. Nie chcieliśmy zabić Leona - powiedział.
Podkreślił, że razem z Karoliną W. "nie mieli świadomości, że Leon umrze" i myśleli, że oparzenia same się zagoją. Stwierdził, że nie wiedział o istnieniu choroby oparzeniowej. - Dla mnie to były oparzenia na skórze, a nie wnętrzności - mówił na sali rozpraw.
Z jego wyjaśnień wynika, że para nie wezwała lekarza, bo bała się, że zabiorą im dzieci. Opiekowała się, bowiem wtedy młodszym bratem Leona. Karolina B. była też w ciąży. Natomiast, gdy chłopiec zmarł, oboje zdecydowali się zakopać ciało w lesie, zalewając je warstwą betonu.
Zeznania babci oskarżonej. "Nie rozumiem, dlaczego poszła do niego"
Karolina W. odmówiła składania wyjaśnień. Ona również nie przyznała się do zarzutu. - Czuję się winna śmierci Leona (...). Mam jeszcze dwójkę dzieci (...). Gdybym mogła cofnąć czas, postąpiłabym inaczej - mówiła w sądzie.
W trakcie czwartkowej rozprawy zeznania złożyła też babcia oskarżonej, która zgłosiła zaginięcie dziecka. - Nie rozumiem, dlaczego poszła do niego (...). Tłumaczyłam jej, że jest młoda i pomogę jej wychować dzieci - zeznawała.
Podkreśliła, że wnuczka opowiadała jej, że Damian G. ją bije. Nie widziała jednak na jej ciele obrażeń. Przez jakiś czas Karolina W. miała u niej mieszkać z Leonem. Potem jednak wróciła do partnera i oboje przeprowadzili się z dziećmi.
Zaznaczała, że w pewnym momencie jej kontakt z wnuczką urwał się. - Widziałam, że się wyprowadzili. Prosiłam wszystkich, żeby powiedzieli mi, gdzie są - mówiła na sali rozpraw.
Kolejny termin rozprawy sad wyznaczył na 15 lutego.
Zwłoki 4-letniego Leona zakopane w Górkach
21 października 2022 roku roku prababcia 4-letniego Leona zgłosiła na policję zaginięcie dziecka. Kobieta od dłuższego czasu nie widziała prawnuka i obawiała się, że mogło mu się stać coś złego. Policjanci przez kilka dni sprawdzali różne adresy, pod którymi w ostatnim czasie mogło przebywać dziecko wraz z matką i jej partnerem. Tydzień później w miejscowości Górki koło Garwolina (woj. mazowieckie) znaleziono zakopane w lesie zwłoki 4-latka.
Prokuratura informowała wtedy o zatrzymaniu 19-letniej wówczas matki chłopca i jej 19-letniego partnera. Oboje usłyszeli zarzuty i zostali aresztowani.
Pod koniec września 2023 roku Prokuratura Okręgowa w Siedlcach przekazała do tamtejszego Sądu Okręgowego akt oskarżenia przeciwko matce chłopca - Karolinie W. i jej partnerowi - Damianowi G. Pod koniec października Sąd Apelacyjny w Lublinie zadecydował o przeniesieniu sprawy śmierci 4-letniego Leona z sądu w Siedlcach do rozpoznania Sądowi Okręgowemu Warszawa-Praga w Warszawie. Decyzję uzasadniono tzw. ekonomią procesową.
Prokuratura: nie wezwali pomocy, godząc się na śmierć dziecka
- Matka dziecka i jej partner zostali oskarżeni o to, że w okresie od bliżej nieustalonej daty, w drugiej połowie sierpnia 2022 r. do dnia 21 sierpnia 2022 r. jako osoby sprawujące bezpośrednią i dobrowolną opiekę nad 4-letnim Leonem, działając wspólnie i w porozumieniu, ze szczególnym okrucieństwem, w zamiarze pozbawienia go życia, po tym, gdy uległ on rozległemu poparzeniu w miejscu zamieszkania, wbrew prawnemu, szczególnemu obowiązkowi wezwania pomocy medycznej, przewidując i godząc się na śmierć chłopca, przez okres kilku dni zaniechali wezwania pomocy, na skutek czego w dniu 21 sierpnia 2022 r. dziecko zmarło - informowała rzeczniczka siedleckiej prokuratury Krystyna Gołąbek.
Dodawała, że z ustaleń śledztwa wynika, że chłopczyk wpadł do niezabezpieczonego brodzika z gorącą wodą i doznał rozległych oparzeń. - Opiekunowie zaniechali wezwania pomocy medycznej, godząc się tym samym na śmierć dziecka. Według oskarżonych chłopczyk zmarł po upływie około tygodnia od tego wydarzenia. Po śmierci dziecka oskarżeni zakopali jego zwłoki w lesie, a następnie miejsce to zalali warstwą betonu - przekazywała Gołąbek.
W ocenie biegłych z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego najbardziej prawdopodobną przyczyną zgonu dziecka były następstwa choroby oparzeniowej. - Zbrodnia zabójstwa może być dokonana nie tylko przez działanie, ale też przez zaniechanie, jeśli na sprawcy ciąży obowiązek prawny i szczególny obowiązek zapobiegnięcia skutkowi, co niewątpliwie w niniejszej sprawie miało miejsce - podkreśliła Gołąbek.
Karolinie W. i Damianowi G. grozi od 12 lat więzienia do dożywocia
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24